Historia sceny Atari
- Warp / Aids
Ponieważ nie wiem jak zacząć (norma), zacznę tak: Dely zarzucił stronę mojej
grupy (tzn. grupy w której jestem :), ładnie byłoby zrewanżować się w jakiś
sposób. Pod uwagę wziąłem parę opcji - dwie z nich wydały mi się najsensowniejsze:
1. Postawić flaszkę/piwo.
2. Napisać artikla.
Po krótkim (3,5h) namyśle zdecydowałem się na to drugie z następujących powodów: po pierwsze na voodkie znajdzie się jeszcze parę okazji, a po drugie i tak jestem chwilowo bez pieniędzy.
Wybierając drugą opcję musiałem się jeszcze dodatkowo zastanowić (choć przy wybraniu pierwszej z opcji także musiałbym intensywnie pracować móżdżkiem - w końcu mamy teraz tyle marek, że ciężko wybrać jedną...) i obrać odpowiedni temat na artikiel. Po już drugim z kolei namyśle postanowiłem przewałkować dziś polskie imprezy scenowe. Będzie to mój malutki ranking imprez, przedstawiony w kolejności chronologicznej. Nie da się ukryć, że zdania co do tego, która z imprezek była da`best są podzielone, więc z góry ostrzegam, że ocena będzie conajmniej NIE obiektywna...
No i po przy/długim/(głupim) wstępie można wreszcie zacząć:
SHADOWS COPY PARTY - Mirów 1994
uhhh... Pierwsze party, na którym uformowała się (na dobre) polska scena atarowska (aczkolwiek w 1994 ciężko było mówić o scenie...). W `94 słowo scena kojarzyła mi się jedynie ze sceną w sensie estrady, etc. więc nie mam w zasadzie podstaw by pisać cokolwiek więcej ponad to co słyszałem od innych... A i słyszałem też niewiele: np. z opowieści pamiętam, że Miker (ówcześnie Slight, obecnie Aids) przy odrobinie wrodzonego wdzięku + talentu rozpierdolił sobie monitor podczas wysiadania z tramwaju (?!), lub np. to, że Robbocop solidnie walił jabolki, itp. Szczerze mówiąc niewiele tego, lepiej będzie napomknąć coś nt. relase`ów z pierwszego atarowskiego party. Rzucę tylko dwoma tytułami (klasyka!): Sweet Illusions (Shadows) i Bitter Reality (Slight) - jak już napisałem, klasyka. Ciężko oceniać te demka w ówczesnych kategoriach, najlepsze jest to, że do dnia dzisiejszego te dwie produkcje mają typową oldskool`ową atmosferkę - rippowane muzaki w starym stylu, scrolle, plazmy... Jeśli ktoś właśnie zaczął się interesować sceną atarowską radzę zacząć od właśnie takich klasycznych produkcji...
Tu rok 1994 się kończy........ Nadchodzi lato 1995........
QUAST COPY PARTY - Orneta 1995
Hmm, na tej imprezie również nie miałem okazji być obecnym (aczkolwiek już wtedy wiedziałem co to jest scena)... W/g innych impreza będąca wzorcową - ciężko mi się odnieść do tej wypowiedzi... Zlocik w Ornecie `95 był nawet relacjonowany w "Bajtku"... (to tak na marginesie) Jedno jest pewne nawet dla obserwatora z zewnątrz (czyli np. dla mnie w tej chwili): rok 1995 był rokiem, w którym nastąpiło prawdziwe scenowe BOOM. Niesamowita ekspansja, really. W 1994 kiedy zdawało się, że Atari zdechło, odbyła się impreza w Mirowie. I nagle - na kolejnej imprezie - okazało się, że jest jeszcze multum ludzi, których grzeje atarka i jej możliwości (patrzcie, patrzcie, do czego prowadzi niewiedza :). Ornetę w 1995 roku odwiedziło ponad 120 osób (o ile dobrze pamiętam), i była to NAJLICZNIEJSZA atarowska impreza. Jeśli chodzi o liczebność atarowskiej sceny, to nigdy później nawet nie osiągnęła ona poziomu z 1995 roku... Na imprezie odbyły się wszystkie standartowe compoz, poziom ciągle rósł, objawiały się nowe talenty, np. X-Ray czy Greg. Slight zaprezentowali swoje demo pt. "Overmind" (które btw. wypuścili w obieg równo rok po prezentacji), Taquart pokazali się z "Back 2 life"... Chyba nie muszę wspominać, że to czystej krwi klasyki (imho sczególnie to drugie, pierwsze jest kompletnie bez charakterystycznej atmosferki)...
Lato kiedyś się kończy, potem zazwyczaj następuje jesień oraz zima....
SILESIAN ATARI OPEN - Mikołów `95
Dwudniowa imprezka na południu Polski... Hmmm, tam też mnie nie było... Kurwa, znowu nic nie wiem... Podobno były niezłe klimaty, zarzygane kible i pourywane klamki, nocne wyprawy do sklepu, obciąganie (guzików), etc. Niestety brak bliższych szczegółów... Na tym partee przedpremierowy pokaz dali Shadowsi ze swoim "Asskickerem", który pojawił się jednak na kolejnej imprezie, czyli...
QUAST COPY PARTY - Orneta `96
No, lepiej później niż wcale - to była moja pierwsza impreza. Kompletny szok, pierwsze spotkanie z ludźmi, których wcześniej znało się jedynie ze swappu... Osoby, których się nie zapomina: Virus, Bloomer, Astral... Niesamowite klimaty i równie niesamowity skok poziomu produkcji... Kopiący (do dnia dzisiejszego) "Asskicker", całkiem zajebisty "Raving Vieprz" z raveującym muzakiem NAJLEPSZEGO (imho) atarowskiego muzyka - Virusa, masakrujący komodorowców/amigowców/pecetowców "Drunk Chessboard" - kolorowe, szybkie, dynamiczne, i z niezłym muzaxem X-Raya... Sporo fajnych akcji, ogólnie ciężko mi tu o jakieś słowa krytyki - z pierwszej imprezy zazwyczaj pamięta się tylko pozytywne przeżycia....
I znowuuuuu zimaaaa...
RUSH HOURS - Częstochowa 1997
Impreza multi, niezła organizacja, zajebiste crazy-compo (szczególnie down-dance compo, Mikerowi gratulacje z okazji pierwszego miejsca :), acid tecno party, jakiś hip-hop skład i panowie napierdalający w gitary. Ogólnie poziom niezły. Killer klimaty rodem z cukierni - 2 kilo ciastek na osiedlowej ławce i jedzenie na czas... Rozgrywki piłkarskie przy użyciu puszki od sardynek Mac Gyvera, czy też zdejmowanie spodni na środku ulicy - Solo, tego się nie zapomina...! Z poziomem compo był lekki przekręt - pierwsze miejsce w demo/intro zajęła animka zmontowana przez samych organizatorów... Drugie miejsce zajął "Vent" (Excellent) - vizualnie przyjemniutka prodka, audioakustycznie jeszcze lepsza (muzak by Josh - w/g mnie drugi muzyk po Virusie...).
INTEL OUTSIDE - Włocławek 1997
Tą imprezę odpuściłem sobie przez wzgląd na QUAST `97, które to miało się odbyć w dwa tygodnie po IO... Podobno niewiele straciłem... Poza tym, nie wiem nic nt. tej imprezy, poza tym, że ludzie wizytujący tą imprę zostali zabici przez "Ultrę" (Taquart) z zajebistą muzyką Grega...
QUAST COPY PARTY - Orneta 1997
Back 2 Orneta... Impreza chyba ździebko cieńsza od edycji AD 1996... Pojawia się zjawisko pt. "elita" (zwana "elytą"), której jedynym zajęciem jest wożenie się wśród tzw. "szaraczków"... Jakoś mniej fajniutkich perypetii, wydaje się, że ludzie przyjechali tylko po to by kopiować stare demka i montować na poczekaniu denne fake`i... Z relaseów mamy ULTRA ZAJEBSITY KILLER!!!!!! czyli "Vengeance" (Excellent) oraz "Trip 6" (Shadows). Ze shitów można wymienić "Total Daze" (Tight) - kompletnie sucks - animka na końcu to szczyt. Coby było śmieszniej - ta sama animka została użyta w fakeu, zaprezentowanym przed "Total Daze"... Rzeczony fake to "Too Hard 2" (huh, którego byłem współproducentorealizatorem)...
No i ta animka przegięła - moja wiara w scenę podupadła... Aż do:
LAST PARTY - Opalenica 1997
Nooo, Vasko się postarał... CAŁA MASA RóŻNEGO RODZAJU ODPAŁóW: szukanie burdelu po nocy a w efekcie wpieprzenie się w środek jakiegoś bagna, białe, kopulujące się pieski i kororowy (błąd celowy) ruski TV zamiast big-screena. Prawdziwy friendship, "elyta" niech zabawia się na "elytarnych ymprezach" - dla "pospólstwa" pozostaje Last... Sami przyjaciele/koledzy, radosna atmosferka (naleciałość po świętach Bożonarodzeniowych, które skończyły się ledwo na dzień przed party...)... Party bez nagród w compoz, bez porządnego projektora/bigscreena, bez ŻADNYCH atrakcji typu crazy-compo, tecno party, etc. A mimo to, jedna z NAJLEPSZYCH imprezek EVER!!!
Śnieg stopniał, nadeszły upały...
SCENERY - Podkowa Leśna 1998
Miałem przyjemność współorganizować tą imprezę, ale niesztety po pierwszym dniu rozłożyłem się, i nie miałem okazji czynnie uczestniczyć... Stąd brak opisu, x-cause-me...
QUAST PARTY - Elbląg 1998
Porażka - kompletna komercja i zlot "elyty". Z każdej strony krzywe spojrzenia śmiesznie poubieranych dzieci należących do tzw. "elyty"... Kupa komercyjnego gówienka - TPSA, Intel, Radio Elbląg.... SHIT! Organizator lejący na wszystko, za wyjątkiem wpływów do kasy... Ponadto szybkie poznawanie Elbląga (spierdalanie przed żulami uzbrojonymi w ostre przedmioty), i nic niewiele więcej ponad to... Poziom prac nieszczególny... Ogólnie syf... Znowu można było powątpiewać w scenę....
SATTELITE - Szczecin 1998
Krótki epizodzik... Impreza - typowe multi... Kilkuosobowa ekipka atarowców, która nieźle się zabawiała: Mateoos, Lewis, Vasco, Raven, Jabol i ja... Szalona (liczebnie) reprezentacja, nie ma co... Ale było przyzwoicie: dużo chmielu i gandzi... Atarowcy pokazali się z aż jedną produkcją (która w/g opinii niektórych jest już klasykiem PORZĄDNYCH fake`ów) - "OWCA-THC"... W drodze powrotnej było parę problemów, które btw. ja stwarzałem, mianowicie chodzi mi o to jak koledzy usiłowali mnie budzić... Vasko chyba cokolwiek przesadził nazywając mnie narkomanem, ale pozatym było okee...
Znowu robi się biało, i znowu odzyskuję wiarę w scenę....
LAST PARTY - Opalenica 1998
Jeszcze lepsze klimaty niż w 1997, poziom prac wyższy, a ludzie coraz bliżej znajomi :). JEDYNY minus tej imprezy to draki z miejscowymi dresiarzami, nie chwaląc się udało mi się dostać całkiem przyjemny (???) wpierdol od tzw. kibiców KSP LECH POZNAŃ (eee, sucks?). Ponadto, z rzeczy cokolwiek przyjemniejszych, była symulacja polskiej rodziny (Mateoos - jako ociec, Dex - jako synuś, brat Dexa - jako puszczalska córuś, Miker - jako wujek, no i ja - jako Macia, pani domu i nałożnica głowy domu), śpiewanie kolęd po wypiciu paru winek, samobieżne materace, zamiana wody w tanie wino, chrzczenie komputerów winem, dekorowanie Lewisa i mnie lampkami choinkowymi, minimal art w wykonaniu moim i Mateoosa (alternatywna instalacja złożona z drabiny, szmaty w przestworzach, kilkunastu krzeseł i czterech Atari 65XE), tradycyjnie bieganie za puszką, przemówienia pierwszomajowe wygłaszane wprost z profesjonalnej mównicy, no i wigilijny stół - jak na Polaków przystało - suto zastawiony (cztery plastikowe kubeczki, 1xPremium Citron 500ml + 2xBols Premium 750ml). Gdyby nie konflikty z dresiarzami (nie tylko mi się dostało) byłoby ultrastycznie: WYJEBISTY! bigscreen, PORZĄDNE! nagłośnienie, MAXYMALNA! atmosfera i PRZYZWOITY! poziom produkcji wypuszczonych na partee...
LATO LUDZIKóW - Opalenica 1999
KILLEEEEEER!!!!! Znowu, jak zwykle w Opalenicy, cała masa przebojowych sytuacji, tym razem są to: plastikowe pistoleciki w dużych ilościach (strzelanina!), prawie jednooki Vasko (dzięki Foxowi/Tqa), zwiedzanie sklepów nocnych, "eee, laski tnieta siem?" by Mikey/NG, pogo-rave na music compo, krótka rozgrywka w bierki, tradycyjna gra w puszkę/butelkę, tanie wino, i wogóle... Poziom coraz wyższy... Atmosfera coraz lepsza... NAJLEPSZA IMPREZA NA JAKIEJ BYŁEM!!!!!!! - tu już nie mam wątpliwości.... VASKO WE LAV JU!
Hmmm, niezbyt ciekawy ten art... Już gdzieś przy trzeciej imprezie pogubiłem wstępne założenia, ale mam nadzieję, że Dely przepuści to coś... Wiem, że dość lakoniczne i mętne opisy coniektórych sytuacji mogą dziwić, i być niezrozumiałe dla ludzi spoza sceny, ale cóż... Gdyby ktoś koniecznie chciał się dowiedzieć o co mi chodziło to niech pisze... :)
W Ornecie 1995 roku bylo ponad 170 osob. Pamietam, bo rozmawialem z dziewczyna ktora sprzedawala wejsciowki (bardzo fajna kobitka byla) ;)