Wywiady

    Maciej Sysakiewicz (Eden Software)

    Ponad trzydzieści lat temu, we wrześniu 1990 r., zadebiutowałeś wśród pionierów polskiej protosceny atarowskiej swoim pierwszym programem. Skąd pomysł na to, żeby to właśnie było demo?

    Cała historia rozpoczęła się dużo wcześniej. Byłem jeszcze w podstawówce, kiedy tata przyjaciela, Krzyśka, z którym od początku tworzyliśmy team, zabrał nas do COIG (Centralny Ośrodek Informatyki Górniczej) w Katowicach. Tam pierwszy raz miałem kontakt z maszyną PSPD-90. Od tamtej pory zaczęły się moje marzenia o informatyce i własnym komputerze. Krzysiek dostał swój sprzęt jako pierwszy i zaczęliśmy od "Tappera". Jak już się “nagraliśmy” to zaczęły się rozmowy o tym, co by tu jeszcze można zrobić. Oglądałem gry, dema i marzyłem żeby kiedyś też zaistnieć. I tak powoli, krok po kroku, przeszedłem od BASIC'a z Bajtka do Mac65. Oczywiście zajęło to kilka lat :)

    Wiesz, po 30-tu latach nazywamy to protosceną. Ludzie ponownie się interesują losami chłopaków takich jak ja, którzy w tamtym czasie spełniali swoje marzenia i programowali. Dlaczego demo? Bo to była wtedy forma komunikacji między grupami. Zamiast pisać listy (chociaż tak też się komunikowaliśmy), pisaliśmy dema, pozdrawialiśmy się w nich, rzucaliśmy wyzwania kolegom, chwaliliśmy się, że zrobiliśmy coś nowego, lepszego, większego. Zresztą wystarczy poczytać teksty w demach - to była rywalizacja. Przynajmniej ja to tak postrzegam…

    Śląsk był ówcześnie najsilniejszym ośrodkiem polskich programistów tworzących dema na małe Atari - stamtąd pochodzili najpłodniejsi twórcy, a giełda w katowickim Domu Związków Zawodowych była miejscem, z którego wychodziło najwięcej rodzimych produkcji na przełomie lat 80. i 90. Dlaczego według Ciebie akurat południowa część Polski była źródłem polskiej protosceny, a nie największa giełda w naszym kraju, czyli "Grzybowska" w Warszawie?

    Trudno mi powiedzieć czemu Śląsk a nie Warszawa. Myślę że duży wpływ na to miała Politechnika Gliwicka. To przecież tam był wtedy najlepszy wydział elektroniki, potem automatyki i chyba jeden z pierwszych w Polsce informatyki. Tam spotkali się Muro, Buchcik, Paskud i TL i tak powstał USSR. Ja "pochodzę" z innej gałęzi (śmiech). Moją alma-mater był Uniwersytet Śląski i Wydział Techniki. Byłem pierwszym testowym rocznikiem, który ukończył tam informatykę. Wtedy była specjalizacja, z której teraz możemy się pośmiać "Telematyka i Multimedia"...

    Ale wróćmy do giełdy w DZZ. To była jedna z największych giełd komputerowych w kraju. Pamiętam swoje początki, kiedy za ladą centralną spotkałem Paskuda :) Potem poznałem TL'a i tak powoli zaczęła się nasza znajomość. Być może niektórzy pamiętają, że ja też miałem tam swoje stoisko i co tydzień się tam spotykaliśmy. Momentem zwrotnym była chyba jedna z sobót, kiedy na całej giełdzie był brak prądu. Wtedy Paskud przyniósł z samochodu przedłużacz, który miał chyba ze 100 metrów długości (albo i więcej). Usiadłem z chłopakami i na całej giełdzie działały tylko nasze dwa stanowiska. Mam wrażenie że to dla mnie był moment kiedy pomyślałem że "dam radę".

    Czy przed pierwszym demem próbowałeś tworzyć własne gry? Po przejściu etapu "tylko grania" naturalną drogą wydaje się być stworzenie własnej?

    Tak, oczywiście że marzyłem, ale stworzenie gry to trochę mrzonka dla nastolatka. Na pewno nie jest to możliwe przed stworzeniem "dema". Demo to był zwykle stabilny obraz, scroll, tekst, muzyka. Gra to już jednak inne wymagania programistyczne, fabuła. Teraz gry pisze się na podstawie silników, w tamtych czasach nawet o tym nie marzyliśmy. Grzebało się kolejne polecenia w assemblerach... Poza tym ja nie byłem uzdolniony ani graficznie jak Muro, ani muzycznie jak TL, więc szanse na powodzenie były raczej znikome. Starałem się dołączyć do USSR, bo dobrze się znaliśmy z Paskudem i TL'em, ale oni też mieli kompletny zespół, więc marzenia o własnej grze pozostały tylko marzeniami. Za to dzięki tej znajomości Tomek podarował mi muzykę do mojego dema na 18 urodziny (Eden Demo). To taka osłoda braku gry na koncie (śmiech).

    Pisałeś w MAC65, natomiast wielu moich wcześniejszych rozmówców preferowało Iron Debuggera, skąd akurat ten wybór? No i skąd brałeś informacje o architekturze Atari - wymienialiście się na giełdzie z doświadczeniami nt. programowania?

    Prawdę powiedziawszy to nie wiem dlaczego MAC/65. Mając na giełdzie swoje stoisko, miałem dostawcę cartridge'y, który jednocześnie był ich producentem. Zawsze miałem dostęp do świeżych rzeczy i jedną z takich nowości był w pewnym momencie MAC/65. Zacząłem dopytywać, szukać informacji. Jeśli dobrze pamiętam to TL również programował w MAC/65. Oczywiście giełda, to był nie tylko handel. Czasem mam wrażenie, że handel to była rzecz drugorzędna. Najważniejsze były rozmowy, wymiany doświadczeń. To była skarbnicą wiedzy i pomysłów.Tam co tydzień chwaliłeś się kolegom co nowego zrobiłeś, jak rozwiązałeś problem. A potem przychodził ochroniarz i mówił, że on by chciał już iść na kolację więc mamy się zbierać :) Szliśmy wtedy jeszcze na pizze na Stawowej i tam kończyliśmy rozmowy :)

    Wiesz, przez te 30 lat staliśmy się społeczeństwem informacyjnym. Masz dostęp do wszystkiego w kilka sekund. Otwierasz wyszukiwarkę i zalewa Cię fala informacji. Wtedy trzeba było kserować jakieś instrukcje, zapisywać je, wymieniać się informacjami. Wszystko trwało dłużej, bo nie wiedziałeś, że np. koledzy z Our5oft już przerobili dany problem i znaleźli rozwiązanie. Szukałeś jak można zrobić skaczącego scroll'a, bo wiedziałeś że można - już było gdzieś takie demo. Ale nie było dostępnego kodu, informacji. Myślę że pod tym względem teraz jest łatwiej.

    Z tym assemblerem wiąże się też śmieszna historia studencka. Tam programowaliśmy na zajęciach z elektroniki w assemblerze 8080 i później 8086. Moja paczka wiedziała że kiedy siadam do programowania, mają siedzieć z tyłu i nie pytać dopóki nie skończe :) bo przerwanie procesu myślowego na wyjaśnianie co robi dana komenda, skutkowało tym że musiałem od nowa wszystko zaczynać. Pojawiały się więc głupie opisy procedur typu "JMP JESTJUZTAKIPLIKNADYSKU".

    Najgorsze jednak jest to, że rozpoczęcie programowania na studiach (assembler, C++, Pascal) spowodowało, że ograniczyłem wtedy swoje zaangażowanie w Atari. Teraz z perspektywy lat, trochę tego żałuję.

    Z tego, co udało się znaleźć w sieci, to Twój wkład w scenę zamknął się w dwóch demach - stworzyłeś coś więcej, czy może poprzestałeś tylko na "Robocop" oraz na urodzinowym "Eden Demo"?

    Te dwa dema to było wszystko co dałem społeczności Atari. Wiem, że to niewiele i w sumie nie ma się za bardzo czym chwalić. Niech o tym zresztą świadczy fakt, że rozmawiamy dopiero po ponad 30 latach od tego okresu. Po tych dwóch demach pomagałem jeszcze w jakichś drobnych pracach programistycznych kolegom, przekazywałem swoją wiedzę i doświadczenia, ale niestety nie było to na tyle okazałe, aby znaleźć się w "liście płac". Teraz żałuję że to się skończyło tak szybko.

    Powiem szczerze, że trochę mnie przytłoczyło to, że wszyscy wokół zaczynali już pisać gry. LK Avalon wydawało swoje pierwsze produkcje. Po chwili dołączyli do nich Magnus, USSR. Będąc samemu (albo z małym wsparciem kolegów z giełdy) nie mieliśmy zespołu który mógłby przygotować jakąś produkcję. Wydaje mi się, że wtedy bazą było posiadanie w zespole muzyka i grafika. Bez tego nie dało się wydać gry. Oczywiście nie mówię już o kolejnych etapach - czyli jej sprzedaniu do dystrybutora. 

    Tak czy inaczej - okazało się że nie wystarczą chęci. Takie pierwsze rozczarowanie.

    Jeśli widziałeś Robocopa, albo urodzinowe Eden Demo, to zapewne wiesz, że nie pojawiło się tam nic rewolucyjnego na scenie Atari. Ot, były to dema jakich wtedy powstawało wiele. Grafika, scroll, muzyka. No moooże w Eden demo latające graficzne litery. Ale to nadal żadna rewolucja :) Jednak dla nastalotka to było coś wielkiego. Byłem dumny z tego że ktoś to oglądał, ktoś pisał, komuś się podobało. Nie powiem, ale kiedy do mnie napisałeś na Messengerze, zrobiło mi się bardzo miło i bardzo Ci dziękuję że mogłem wrócić do tych przyjemnych chwil :)

    Ja również bardzo dziękuję za Twój czas :) W temacie podobania się - jaki był odzew na Twoje produkcje? Rozprowadzałeś je tak, jak opowiadał to w rozmowie ze mną Paskud - dogrywając je do gier, czy może również w inny sposób?

    No oczywiście że tak :) To był podstawowy kanał dystrybucji. Dodatkowo pakowałeś po jednej dyskietce w kopertę (nie było bąbelkowych) i wysyłałeś znajomym zespołom po całym kraju. I wtedy Twoje demo pojawiało się w innych zakątkach kraju. Jeśli demo było dobre to w pewnym momencie stawało się normalnym towarem - normalną grą. Ludzie chcieli je mieć dla muzyki, grafiki, efektów. 

    Jeśli chcesz mnie zapytać czy to mi przyniosło chwałę i pieniądze, to odpowiadam że ani jednego ani drugiego (śmiech). Wydaje mi się też, że ja swojego dema nigdy nikomu nie sprzedawałem - u mnie zawsze było ono gratis.

    A wracając do dystrybucji. Niesamowicie ciekawym zjawiskiem były rywalizacje między grupami, takie hmmm "podpuszczanie". Zobaczcie, zrobiliśmy to ... a Wy? To niesamowicie nakręcało całą scenę do działania, żeby odpowiedzieć, żeby zrobić więcej, lepiej. Zawsze mnie też fascynowało jak szybko docierały dema np. ze Szczecina do Katowic, albo z Katowic do Warszawy. I jak szybko te produkcje zdobywały popularność. Choćby z naszego Katowickiego podwórka Alien, Axel, Alf, Nemesis i mój numer jeden Landscape... czy z drugiej strony Polski dema Magnusa, a później WFMH "The Top".

    Piszesz, że wysyłałeś znajomym na terenie kraju - z kim ówcześnie (poza ekipą z katowickiej giełdy) miałeś kontakt w gronie użytkowników Atari?

    Dużo korespondowałem z Pawłem Bulkowskim (BulaSoft) z grupy Our5oft. Wymienialiśmy się wiedzą. Pamiętam, że kiedyś nawet wybrałem się do niego w odwiedziny. Dziś to może nic takiego specjalnego, ale wtedy jako niepełnoletni na dwa czy trzy dni samemu z całym sprzętem Atari przez pół Polski to była wyprawa. Paweł mieszkał wtedy w Pułtusku. Akurat trafiłem u niego na prywatny zlot. Byli koledzy ze sceny z Holandii, ale teraz, po tylu latach, zabij mnie ale nie pamiętam nazwy grupy. Oczywiście poznałem też wtedy całe Our5oft. Z ciekawostek, to spotkałem Pawła w czerwcu 2018 na zlocie Plejad. Przegadaliśmy cały wieczór o programowaniu, informatyce i planach - jak więc widać kontakty z tamtych czasów żyją. 

    Wymieniłem też parę listów z Magnusem z WFMH, ale nie powstała z tego dłuższa znajomość. Pamiętam, że Zenek przysłał mi wtedy w którymś liście swojego pakera (Cruel Cruncher) - super soft.

    A co się działo z Tobą po zakończeniu użytkowania Atari? Kiedy pożegnałeś się z ośmioma bitami? Przeszedłeś na Amigę, czy może od razu był to PC?

    Powiem szczerze, że nie pamiętam, kiedy pożegnałem się z moim 800XL. Po 8-bitach miałem jeszcze przygodę z Atari 520ST (próbowałem nadążyć za Paskudem w tym względzie), ale jakoś nie zapałałem miłością porównywalną do "małego" Atari. To był krótki okres jeszcze na końcówce giełdy w DZZ. Próbowałem programować na ST ale finalnie nie powstało nic na tyle dobrego, aby można było się tym pochwalić. O ile pamiętam, to próbowałem przenosić moje dema na ST, ale to też nie zakończyło się sukcesem. W 1993 zacząłem studia i niewiele później przeskoczyłem na PC i386 (chyba jeszcze przez moment miałem równolegle PC'ta i ST). Niestety ale wygrała technika i technologia. Zacząłem programować w językach wyższego poziomu: C++, Pascal, później Delphi. W tym samym czasie ukazała się już Ustawa o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych (luty 1994), a tym samym giełda zmieniła się w jedynie sprzętową i wkrótce po tym, w związku z bardzo małym zainteresowaniem, została zamknięta.

    Czy interesujesz się jeszcze co się dzieje na dzisiejszym "rynku" komputerów - jak to się przyjęło nazywać - retro? Śledzisz może nowe produkcje i, paradoksalnie, rosnącą społeczność?

    Powiem Ci szczerze, że przez długi okres się tym nie interesowałem. Ale kiedy spotkaliśmy się z Pawłem jakoś tak wspomnienia odżyły. Zacząłem troszkę czytać i przeglądać. Zainstalowałem emulator, z przyjemnością pooglądałem dema. Coś tam nawet zagrałem. Wiesz - starzy ludzie zaczynają mieć sentymenty. Teraz chciałbyś mieć malucha czy Syrenę. Tak samo jest z komputerami. Chcesz wrócić do tego z czym się wiążą same dobre wspomnienia. Myślę że właśnie dlatego powstają takie miejsca jak Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach (na marginesie świetne miejsce).

    Ale wracając. Powiem szczerze że zastanawiałem się kiedyś czy nie zobaczyć jak to teraz wygląda na takim zlocie 8-bitowców. Bo jak to wyglądało 30 lat temu to wiem. Tylko co ja bym tam teraz robił :) Będą patrzyli na dziadka - nikt mnie nie zna, ja już nie znam nikogo... Ale miło jest widzieć że ludzie mają takie retro-pasje. Boję się jednak, że to niedługo zniknie, jak zdun, kowal... Jesteśmy wymierającymi dinozaurami.

    Muszę Ci powiedzieć, że mógłbyś bardzo się zdziwić, ponieważ takie osoby jak Ty są niezwykle mile widziane. Na przykład Twój znajomy Paskud odwiedzał, że tak powiem - nowożytne - spotkania atarowców. Muro ostatnio brał udział w spotkaniu online, gdzie opowiadał przy sporej widowni o tamtych czasach. 

    A wracając do rozmowy - może w takim razie, skoro zapoznałeś się z bieżącą działalnością, chciałbyś nieco odświeżyć swoją pamięć i zmontować jakąś produkcję na Atari? Znane są przypadki, kiedy ludzie wracali na swoją pierwszą platformę z fajnymi produkcjami?

    O taak :) Paskud zawsze brał udział w zlotach. Był zawsze towarzyski i bardzo otwarty i dzielił się wiedzą. Może kiedyś więc i ja się pojawię.

    A co do powrotów do programowania na Atari, to może być trudno. W zasadzie od kilkunastu lat już nie programuję. Realizuję duże projekty informatyczne (oczywiście softwarowe) ale z pozycji Project Managera choć otaczają mnie w większości świetni programiści. Zaintrygowałeś mnie i chyba byłbym gotów spróbować odświeżyć sobie pamięć (śmiech). Powiem szczerze, że teraz to nie wiedziałbym od czego zacząć. Co zainstalować. Totalny Newbie. Na pewno nic nie pamiętam z komend ani adresacji, ale zaciekawiłeś mnie tym pomysłem.

    W takim razie zapraszam do kursu asemblera, gdzie szybko przypomnisz sobie co i jak. Natomiast gdybyś wolał pisać raczej wysokopoziomowo, to śpieszę z informacją, że dzisiejsze kompilatory produkują stosunkowo zwięzły kod maszynowy i tak mogę polecić CC65 (tu świetny artykuł Ilmenita nt. optymalizacji), czy na bieżąco rozwijany MadPascal), w którym powstało ostatnio mnóstwo świetnego oprogramowania.

    Na koniec chciałbym poprosić o kilka słów dla czytelników atari.area od jednego z pionierów polskiej protosceny. Dziękuję.

    Zaskoczyłeś mnie wysokopoziomowymi językami dla Atari. Chętnie się temu przyjrzę.

    Bardzo Ci dziękuję za odnalezienie mnie w czeluściach internetu i za tą rozmowę. Na zakończenie chciałbym pozdrowić wszystkich czytelników atari.area. Jestem dumny z tego że byłem i jak widać jestem częścią tej społeczności. Trzymam kciuki za dalszy rozwój Waszego portalu, kłaniam się nisko twórcom oprogramowania na małe Atari. Życzę Wam i sobie jeszcze wielu lat z naszym retro-hobby. Do zobaczenia na jakimś zlocie!

    Dziękuję za poświęcony czas!

    Komentarze gości atari.area

    Momencik, uaktualniam...  

    Nie jesteś zalogowany. Tylko zarejestrowani i zalogowani użytkownicy mog± dodawać komentarze.

Lotharek.pl
Retronics
Last Party 2025
Lost Party 2025

Szukaj

Wyszukiwarka przeszukuje zasoby atari.area, atariki oraz forum.

Twoliner

Momencik, uaktualniam...  .

Pamiętaj, żeby linki do Twolinera dodawać wyłącznie po skróceniu za pomocą serwisu tiny.pl. Jeśli coś Ciebie ominęło - skorzystaj z archiwum.

Network

konto

Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się lub załóż konto

forum

Artykuły

Wywiady

Allegro

Jako, że Allegro.pl jest bardzo często odwiedzanym serwisem przez Atarowców, umiejscowiłem poniżej wyszukiwarkę produktów związanych z naszym kochanym Atari. Chcesz coś kupić - wystarczy wpisać w okienko poniżej.


Wystarczy wpisac czego szukamy i po chwili znajdujemy sie juz na Allegro.pl.