Temat śliski, bo polityczny, ale co mi tam. Jaruzelski jak każda postac historyczna zwiazana z przelomowymi wydarzeniami budzil, budzi i bedzie budzil wiele kontrowersji (mega banal... wiem). Zmienia sie rowniez spojrzenie spoleczenstwa polskiego na dzialalnosc generala. Zmienia sie na jego niekorzysc, w miare jak na swiatlo dzienne wyplywaja nowe fakty i nie sa to tylko pojedyncze notatki. Na przyklad ostatnio pojawila sie sprawa zestrzelenia samolotu, ktorym ku wolnosci uciekal obywatel polski. Jaruzelski sam osobiscie wydal rozkaz zestrzelenia, a dzisiaj zaslania sie tym ze nie pamieta tego wydarzenia.... no zastanowcie sie czy o czyms takim mozna zapomniec nawet po wielu latach ? Ile jeszcze takich trupow wypadnie z szafy ? Zapewne wiele wiecej, w miare jak historycy beda badac materialy zrodlowe. To ze Jaruzelski klamal i nadal klamie w wielu sprawach jest faktem. To naturalne bo jako oskarzony broni sie jak umie najlepiej, chociaz honor generalski powinien go przed tym powstrzymywac (ale czy po latach komunizmu w wojsku polskim ocalalo cos takiego jak honor ?). Jezeli chodzi o wprowadzenie stanu wojennego to dely zadal kilka bardzo trafnych pytan. Oczywiscie nie wiemy jakby potoczyla sie taka alternatywna wersja historii (raczej krwawo znajac polskie cechy narodowe i zamilowanie do rewolucyjnych zrywow). Nie zmienia to jednak faktu, ze coraz mniej osob (w tym historykow) optuje za wersja Jaruzelskiego. Przez wiele lat w Polsce dominowal niemalze kult Jaruzelskiego. Wynikalo to z wiodacej opiniotworczej roli Gazety Wyborczej, ktora ukochala sobie generala za sprawa bliskiej znajomosci Michnika z Jaruzelskim. O gazetach typu "Nie" nie ma co pisać bo wiadomo jaka linie prezentuja. Dopiero niedawno w miare otwierania archiwow i wiekszej pluralizacji mediow w Polsce, mozemy zobaczyc problem z innej perspektywy.
I tak np. fragment wywiadu z prof. Paczkowskim (bardzo umiarkowanym historykiem)
RZ: Czy z ujawnionych przez Amerykanów dokumentów dostarczonych im przez pułkownika Ryszarda Kuklińskiego dowiedział się pan czegoś nowego o przygotowaniach do stanu wojennego?
Prof. Andrzej Paczkowski: Otwarcie archiwum Kuklińskiego nie wywołało żadnej rewolucji, nie zmusiło nas do przewartościowania dotychczasowych sądów i teorii. Dokumenty ujawnione przez Amerykanów mogą tylko uzupełnić kolejnymi szczegółami wiedzę, którą już mieliśmy. Dokumenty te potwierdzają, że Sowieci byli gotowi udzielić Wojciechowi Jaruzelskiemu pomocy pod koniec 1980 i na początku 1981 roku, gdy w Polsce odbywały się manewry wojsk Układu Warszawskiego. Mogło dojść do tego niejako pod parasolem tych ćwiczeń. Wyznaczono nawet do tego celu specjalne jednostki Armii Czerwonej, a także armii NRD. Wschodnioniemiecki przywódca Erich Honecker zdecydowanie opowiadał się za takim rozwiązaniem.
Dlaczego do tego nie doszło?
Jaruzelski i I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania się wahali. Mieli nadzieję, że sprawa rozejdzie się po kościach, że ?Solidarność? ostatecznie podporządkuje się żądaniom władzy. Lech Wałęsa wykluczy ze związku ekstremę w stylu Adama Michnika czy Jacka Kuronia i pójdzie na ugodę z komunistami. W ten sposób ?S? sama by się wyciszyła i straciła impet. Gdyby tak się stało, stanu wojennego zapewne by nie było.
Czy w grudniu 1981 roku, jak do dziś twierdzi Jaruzelski, nadal groziła nam interwencja?
Wtedy już nie. Sowieci zostawili to zadanie Jaruzelskiemu. Choć on miał nadzieję, że jeżeli stan wojenny się załamie, towarzysze z Moskwy przyjdą mu na pomoc. Niepotrzebnie jednak nazywa pan tę ewentualność interwencją. Mam wrażenie, że mamy do czynienia z pomieszaniem pojęć. Interwencja byłaby wtedy, gdyby Sowieci weszli i napotkali opór ze strony polskiego wojska. Gdyby doszło do wojny pomiędzy PRL a Związkiem Sowieckim. Nic takiego jednak nie mogło mieć miejsca. Jeżeli Sowieci rzeczywiście weszliby do Polski, to tylko na pomoc, aby wesprzeć bratnie wojsko w walce z ?reakcją?. Nie było innych wariantów. Zapytałem kiedyś zresztą Jaruzelskiego, czy przygotował jakieś plany zakładające opór wobec wojsk sowieckich przekraczających polską granicę. Odpowiedź była krótka ? ?nie?. To chyba wszystko wyjaśnia.
Może jednak ktoś by się bił? Część dokumentów Kuklińskiego dotyczy nastrojów w wojsku. Czy nie znaleźliby się tam ludzie, którzy by się zbuntowali i walczyli z Armią Czerwoną?
W dokumentach jest wzmianka o pewnym zaniepokojeniu, jakie pułkownik Kukliński zaobserwował wśród młodszych oficerów. Zapewniał, że również w sztabie było wielu ludzi myślących takimi kategoriami jak on ? patriotów, którzy byli nastawieni antysowiecko. Mimo to pomysł, że polskie wojsko biłoby się z wkraczającymi Sowietami, uważam za bardzo mało realny.
Tyle Paczkowski, a teraz opinia skrajnie rozna od laurkowatej wersji "Wyborczej" - fragment polemiki Ziemkiewicza z Chwinem - dlugie ale warto przeczytac:
Salon w chórze z generałem
Sprawa Jaruzelskiego jest dla mechanizmu kłamstwa fundującego III Rzeczpospolitą o tyle charakterystyczna, że tutaj kłamstwo salonu III RP literalnie pokrywa się z kłamstwem propagandy komunistycznej. Liczący dziś sobie 85 lat Wojciech Jaruzelski, stojąc przed sądem, powtarza słowo w słowo te same kłamstwa, którymi raczył nas przed 26 laty. A intelektualiści, publicyści, autorytety znacznej części polskiej elity albo podchwytują je, albo udają, że ich nie dostrzegają.
Mówi o rzekomym zagrożeniu Polski interwencją sowiecką. Wiemy, że było odwrotnie: to Jaruzelski, nie będąc pewnym, czy ma do spacyfikowania Polski dość sił, co najmniej dwukrotnie prosił o ?bratnią pomoc?. Mamy dowody z samego źródła: protokoły z narad sowieckiego politbiura, dziennik czynności marszałka Kulikowa i publiczne zeznania jego adiutanta.
Nie przeszkadza to Chwinowi po raz nie wiedzieć który powtarzać fałszu: ?Czy Jaruzelski nas przed rosyjską rzezią w grudniu 1981 r. ocalił, czy nie ocalił, pewnie nie dowiemy się nigdy?. Zapewne, kto się nie chce dowiedzieć, ten się nie dowie. Tak samo nigdy nie dowiemy się na pewno, jak to było z tymi czterema tysiącami Żydów pracujących w WTC ? przyszli feralnego dnia, czy zostali uprzedzeni.
Mówi też Jaruzelski, że bez stanu wojennego doszłoby w Polsce do krwawej wojny domowej. To pierwotny, najstarszy wątek jego propagandy: ?Solidarność? szykowała krwawą łaźnię, gromadziła w tajnych magazynach broń, szykowała listy członków partii do zamordowania. Jest to kolejne kłamstwo, całkowity fałsz. Apologeci Jaruzelskiego o postsolidarnościowych korzeniach przełykają je dziś w milczeniu, a zarazem urządzają gigantyczną fetę Wałęsie z okazji rocznicy pokojowego Nobla. Nobla, który był docenieniem właśnie pokojowego charakteru ruchu ?Solidarności?, uznaniem dla jego całkowitego wyrzeczenia się przemocy. Wydaje się, że logika wyklucza jednoczesne szczycenie się tym Noblem i przyjmowanie ze zrozumieniem kłamstw Jaruzelskiego, ale logika nie ma tu zastosowania.
Mówi Jaruzelski także, iż dzięki stanowi wojennemu uratował Polskę przed krachem gospodarczym. To kolejna teza jego propagandy, której zresztą zawdzięcza wygraną. Wbrew twierdzeniom Chwina, to nie ?mistrzowska organizacja? zadecydowała o sukcesie stanu wojennego. Wcale nie szło ?jak w zegarku?, większość jednostek wojskowych docierała na miejsce przeznaczenia z opóźnieniem, roniąc po poboczach popsute czołgi i transportery, pierwsze tuż za bramą jednostki. Gdyby to była prawdziwa wojna, a nie rozpędzanie bezbronnej ludności cywilnej, LWP boleśnie przekonałoby się, że malowanie trawy na zielono to za mało.
Stan wojenny powiódł się, ponieważ społeczeństwo polskie nie stawiło poważnego oporu. Karmione od miesięcy wizjami narastającego chaosu, rzekomo nadchodzącego krachu, straszone wizją pustych półek i zimnych kaloryferów, uległo, zanim zostało napadnięte (w istocie przywódcy tej zbrojnej napaści na własny naród bardzo bali się, że stanie w kraju kilkaset zakładów, do spacyfikowania których nie starczy im sił, a sowieci wykpili się od obietnicy pomocy). Wizja gospodarczego krachu była umiejętnym oszustwem reżimowej TVP ? w istocie gospodarkę PRL dobił dopiero stan wojenny, głupota komisarzy wojskowych i samego Jaruzelskiego, któremu wydawało się, że jedynym jej problemem są spekulanci, i że jego grupy operacyjne uleczą niedomagania rozkazami.
Większość gazet relacje z procesu Jaruzelskiego skonfrontowała z opiniami historyków, a nie sposób znaleźć takiego, który nie zmiażdżyłby powtarzanych przez generała kłamstw. Tylko ?Trybuna?, ?Nie? i ?Gazeta Wyborcza? cytowały je obszernie bez żadnych sprostowań, żadnych głosów ekspertów. Bo trudno uznać za eksperta Waldemara Kuczyńskiego, któremu od kilku już lat nienawiść do Kaczyńskich tak odbiera rozum, że gotów sygnować swym nazwiskiem najoczywistsze absurdy, i nawet podpisać się pod wziętą z ?Żołnierza Wolności? tezą, iż ?Solidarność? wprowadziła chaos, burdy i anarchię, i że to jej strajki były przyczyną załamania gierkowskiego cudu gospodarczego.
Zresztą to ?nawrócenie? Kuczyńskiego na propagandę WRON nie jest odosobnione, tak jak nie jest odosobniony upadek Chwina. Teresa Torańska w ?Przeglądzie? pokajała się swego czasu, że nie wierzyła, gdy mądrzy komuniści straszyli, iż jeśli ich zabraknie, rządy obejmą endecy i klerofaszyści, i w tym zaślepieniu przyczyniła się do okropności IV Rzeczypospolitej. Światek, w którym obracają się i wyżej wymieni, i wielu innych, gładko przemyka się nad faktami, zamiast nich tworząc zasłaniające prawdę frazesy.
Stan wojenny otwierał drogę do oddania przez Jaruzelskiego władzy ? ileż razy słyszeliśmy i czytaliśmy ten bzdurny frazes? Równie dobrze można by uznać za zasługę i usprawiedliwienie dla Hitlera to, że przegrał wojnę (do czego bez wątpienia otwierała drogę napaść na Polskę). Jaruzelski do ostatniej chwili władzy oddawać nie chciał, i wierzył, że jej nie oddał, że, jak to sam powiedział koledze-gensekowi z NRD, zachował ?pakiet kontrolny?. Co prawda, wiedząc, co działo się później, myślę czasem, że w tym jednym punkcie nie minął się z prawdą.
Tyle Ziemkiewicz. Każdy z nas oczywiście może sobie sam wyrobic zdanie, choc moim skromnym, Jaruzelski w swietle pojawiajacych sie faktow prezentuje sie coraz gorzej. Prawde jaka by nie byla trzeba akceptowac, bo jak pisal Jozef Mackiewicz "tylko prawda jest ciekawa"... a to juz zdecydowanie nie banal.
Dziękuję za wspólnie spędzone chwile... Na szczęście, póki co odejście z forum uważam za niemożliwe do realizacji. Jeszcze długo tak będzie... Witam.