Draco. Deprecjonujesz wysiłki PRLowskich inżynierów, którzy jednak coś dobrego w firmach państwowych robili. Nie każy kradł i spał na styropianie i byli jednak ludzie, którzy potrafili coś zrobić naprawdę dobrze.
Tak, i nawet dokładnie wiadomo, ilu ich było: 8% - to znaczy, 92% spało na styropianie. Skąd te liczby? W 1989 roku wydajność pracy w polskim przemyśle wynosiła 1/12 (czyli ~8%) średniej EWG.
Ja tych 92% nawet nie potępiam, daleki jestem od tego, raczej jest to racjonalne: skoro pracą nie da się dorobić niczego, to po co się męczyć.
Przecież to, że niczego nie potrafimy i nie umiemy wmawiano nam na początku '90. Jaki jest tego efekt? Zmarnowany i ukradziony (...) majątek wypracowany przez naszych rodziców.
PRL skończył bankructwem, co oznacza, że nie było żadnego majątku, gdyż długi, których narobił Gierek, przekraczały wartość wszystkiego w tym kraju. Jeśli ktokolwiek powinien beknąć za zmarnowanie dorobku dwóch pokoleń, to są to różni "ludzie honoru", którzy z miłości do Związku Radzieckiego utrzymywali tę księzycową, marnotrawną i niewydolną gospodarkę przez całe dziesięciolecia.
Co dowcipniejsze, Gierek pożyczył jakąś śmiechu wartą kwotę, 10 czy 15 mld dolarów, i od tego "siódma gospodarka świata" w pięć lat złożyła się jak domek z kart.
(zaniżona wartość firm państwowych, które po niewielkich "reorganizacjach" przynosiły rozsądny dochód)
Może były ze dwa takie przypadki, że firma coś warta została źle sprzedana, ale w większości wypadków to jest zwykła mitologia. Pewnie, że załodze i kierownictwu milej jest jojcyć, że spisek masonów z imperialistami doprowadził do ruiny kwitnącą fabrykę gwoździ w Pcimiu, niż przyznać się przed samymi sobą, że ta fabryka była guzik warta i padła pod ciężarem własnych kosztów, kiedy się okazało, ile naprawdę kosztują wszystkie komponenty, energia itd.
Pominę, że większość przemysłu w 1989 roku miała park maszynowy z epoki średniego Gierka. Czy ty naprawdę sądzisz, że zakład z 15-letnimi maszynami i załogą pracującą na 1/12 gwizdka, oraz przerostem administracji, jest coś wart? To weź kredyt i sobie taki kup.
Powiedz mi więc czemu skoro jesteśmy takimi miernotami, jakoś za granicą okazuje się, że jednak mamy wszechstronną wiedzę i jesteśmy znacznie lepszymi pracownikami od tubylców?
To też jest mitologia. Są wybitne jednostki, ale one są w kazdym narodzie. Jako całość, jak pracownicy wcale nie jesteśmy lepsi od "tubylców". Może znowu trochę danych: mój kolega, dyrektor fabryki (taka co to nowoczesność w domu i zagrodzie, szkło i aluminium, tip top technologie, nówki maszyny, produkcja prawie w całości idzie do Niemiec, Austrii, Francji itd.), twierdzi, że ma "na produkcji" wydajność pracy ~50% niemieckiej. To 6x lepiej niż 20 lat temu, ale jednak jeszcze trochę brakuje do powodów do dumy.
Dziwi mnie, że ktoś Twojego pokroju pisze takie bzdury mając jednocześnie świadomość tego ile polskich wynalazków zostało wykradzionych i wdrożonych na zachodzie.
Jakieś przykłady? Szczególnie z dowodami na to "wykradzenie". Bo ja słyszałem o jednym tylko, który faktycznie został wdrożony na zachodzie, bo naszemu inżynierowi PZPR tak obrzydziła życie, że nawiał do Szwajcarii bodaj czy gdzie tam.
Nie wspomnę już, że niektóre w owych rewelacyjnych wynalazków były przydatne tylko w rzeczywistości peerelu, jak turbinka Kowalskiego, która istotnie polepszała działanie, ale tylko notorycznie źle zmontowanych i fabrycznie wybrakowanych silników od Fiata 125p, chodzących na notorycznie podłej i jeszcze na dodatek notorycznie chrzczonej etylinie 94...
PRLu nie miałem w tv mandaryny i przykrych komentarzy jury w opolu (Irena Santor(?): "(...)w zasadzie wypadałoby, żeby wykonawca stający przed jury największego w Polsce konkursu piosenki potrafił śpiewać(...)"),
Osoby bywające w moim towarzystwie (np. na party) znają moje zdanie na temat mediów, więc nie będę się tu powtarzał. Powiem ci tylko, że nie masz co narzekac na mandarynę w TV, bo oglądasz ją z własnej i nieprzymuszonej woli.
(wg mnie podstawową sprawą jest właśnie koncentracja na wykonaniu dobrego produktu, który przyniesie zysk, a nie koncentracja na maksymalizacji zysków bez względu na wszystko; jeśli zaczniemy koncentrować się na zysku a nie na produkcie, to pociągnie to za sobą niedbałość o wykwalifikowaną kadrę, brak badań
i w konsekwencji bankructwo. Tak to właśnie działa. Przedsiębiorstwo mam wytwarzać zyski, reszta, tzn dobór kadr, kontrola jakości, premie, kary itd. to jest tylko efekt uboczny tego założenia. Odwrotnie się nie da, tzn. idea produkcji dla samej produkcji doprowadziła do upadku realsocu właśnie.
? HEX$(6670358)