drac030 napisał/a:borys, a dlaczego sądzisz (przynajmniej tak rozumiem), że dema to "sztuka przez małe sz"? Inaczej mówiąc, ciekaw jestem twojej definicji "sztuki przez duże sz".
wybacz, że tak późno, dawno tu nie zaglądałem. Moja wypowiedź dotyczyła tego dema, a nie zjawiska w ogóle. Chyba nie ma czegoś takiego jak definicja sztuki. Wartość artystyczną ma konkretne dzieło, film, fotografia, obraz, książka, komiks... nie można wykluczyć dema komputerowego jako formy sztuki. Jednak "problem" z demami polega na tym, że z racji swojej definicji nastawione są one na efekciarstwo, co rzadko kiedy jest wartością samą w sobie. Jednym z trendów charakteryzującym współczesną sztukę jest dążenie do minimalizmu w formie i przekazania konkretnej treści. Gdyby to odnieść do dem komputerowych, to nie znam produkcji (a może niewiele widziałem?), która będąc wysmakowaną pod względem tzw designu kosztem liczby nagromadzonych efektów spotkała się jednocześnie z większym uznaniem w "środowisku", a tym samym zdobyła główną nagrodę w jakimś kompo. Tutaj wciąż bardziej liczy się elegancki kod i pokazanie w danych warunkach maksimum możliwości kodera, grafika, muzyka i maszyny.
To po prostu taka forma i nie ma się co obrażać jeśli ktoś nazwie to sztuką przez małe s, bo jest to forma jak najbardziej potrzebna o czym wszyscy tutaj doskonale wiemy :D
Co do tzw mainstreemu, to osobiście wolę niszowe formy.
lubię zapach plastiku
mam za dużo komputerów