Bynajmniej nie za maturę. Jak co niektórzy wiedzą - mam małe (heh) problemy zdrowotne.
Dziś (tj. 12.05) ok. godziny 19 idę na stół operacyjny i modlimy się wszyscy do czegokolwiek chcemy, żebym z niego zeszła żywa, w jednym kawałku i z obiema piersiami (wiecie jak głupio bym wyglądała z jedną? O_O). Może być Bóg, Allah, Szatan, Latający Potwór Spaghetti, komputer, czy dzielnicowy. Wisi mi to ;p. Byle zadziałało.
Trzymajcie kciuki mocno, nie wiem czy będę się w stanie po operacji odmeldować od razu, bo jak mnie naćpają i znieczulenie puści, modlę się, żebym już spała. W sumie, to nie dopuszczam możliwości niepowodzenia, w końcu mamy się widzieć w Głuchołazach :). Więc jak coś sp****, dam wam namiar na tą klinikę ;).
Całuski panowie i panie :*
Wiem, że ten temat jest debilny jak diabli, ale przyznam, że chyba pierwszy raz w życiu naprawdę się dygam i trzęsę ze strachu...
Słowa otuchy potrzebuję bardziej niż kiedykolwiek, bo sama już nie wyrabiam. A potem najdłuższe dwa tygodnie w moim życiu w oczekiwaniu na wyniki histopatologii...