Nie lubę się chwalić! I dlatego właśnie mój ostatni post dotyczący XEGS'a był w zamierzeniu przewrotny. Nie chciałem zaśmiecać wątku a jedynie wpuścić trochę świeżego powietrza w jesienną aurę forum. Jednakże czynię o co zostałem poproszony i przenoszę wątek.
A zatem - popełniłem fotomontaż (Epi masz piwo za odgadnięcie) modyfikacji którą być może wykonam. Chciałem napisać o tym na forum w postaci przewrotnego postu, ale nie wyszło :/
I od razu odpowiadam - AS: mój projekt długiego 130XE trochę spalił na panewce (pisałem już o tym), pojawiły się problemy z lakierowaniem (farba troche się pogryzła z podkładem). Można to reanimować dając całą obudowę do delikatnego piaskowania, ale szczerze odpowiadam - nie chce mi się. Jak się znajdzie chętny na ten egzemplarz - odstąpię.
Przy tym egzemplarzu nauczyłem się jednego - jeśli chcesz zrobić ładną obudowę XE to rób wszystko żeby jej potem nie lakierować. Nie ma ogólnie dostępnej farby o odcieniu Atari - można mieszać z kolorów Humbrola (farbki typowo modelarskie) ale robiłem to i rezultaty są średnie. Dotychczasowe zabawy miały jednak swój sens, bowiem znalazłem chyba świetny sposób na odzyskiwanie dawnego uroku plastiku Atarek.
Jak wiadomo nasze plastiki żółkną. Mycie nie pomaga, malowanie daje średnie efekty. Najlepiej jest obudowy piaskować. Przy użyciu odpowiednio miałkiego piasku efekty są rewelacyjne! Zauważcie, niektóre klawiatury Atari mają klawisze wykonane z dwóch róznych plastików (jasnego i ciemnego) - znaczki nie są na nich ani malowane ani naklejane. Piaskowanie takich klawiatur przywraca im pierwotny kolor bez utraty napisów! :)
Powiem szczerze że myślałem o tym aby odrestaurować kilka Atarek i wystawić na Aaa... aaale dopiero w przypływie gotówki.
A wracając do XEGS... mam ogromny sentyment do kompów ze stacją 3.5" (ST, Amiga) i stąd właśnie pomysł na przeszczep.