Czesc Panowie & Panie ;-)
Mam pytanko do was, czy ktoś z was miał taki problem z "grzybem" jak ja. Problem jest nastepujacy, w trakcie działania
komputer "ni z gruchy, ni z pietruchy" się wyłącza, nie towarzyszy temu żaden "blue screen", ani żaden inny komunikat, totalnie nic! - tak jak bym sobie wtyczkę 230V wyciągnął. Przeskanowałem partycje anty-virem, wynik - czysto, brak wirusów, spyware, adaware etc, w
"netstat" nie widzi żadnych zdalnych sesji. Komputer najczesciej sie wywala na koła jak go "przygniotę" obliczeniowo - tak mi sie przynajmniej
wydaje. Jakies sugestie ? pomysły ?
z góry wielkie dzięki,
piękny Marian ;-)