Wczoraj nie mogłem usnąć i tak sobie rozmyślając coś sobie przypomniałem...
W marcu 1993 roku, dziesięć lat temu, napisałem swój pierwszy moduł CMC na atarynce. Kurcze, szok...
I wiecie co... nie przypuszczałem, że w 2003 roku nadal (tak jak wczoraj...) będę siedział przy mojej starej i wysłużonej już atarce usiłując sklecić kolejny utwór aby co nieco (pewnie znowu nieskutecznie, he he) skrócić dominację "Porażki". Cieszę się, że okazałem się fałszywym prorokiem upadku Sceny Atarowskiej. I cieszę się, że nasza muzyka atarowska dalej gra...
Za kilka dni jedziemy na Forever Party, jak za starych dobrych czasów do Ornety... I znowu wróci stara dobra atmosfera. Radość.
Super.
Scena nie umrze.