He. No, ale a propos "łapania", to coś mi się przypomniało. Miałem kiedyś starą wieżę anitech z tych maciupkich, co to winyl musiał wystawać naokoło, jak się go kładło na adapter. Była kupiona jeszcze w Berlinie Zachodnim, w czasach, jak w modzie były "wycieczki" do niego. ;) Taka tandeta. Jak mój mały braciszek spierniczył adapter, przerobiłem ją tak, żeby zamiast z adaptera brała sygnał z zewnątrz i podłączyłem do atarki/telewizora (i w ogóle sobie eksperymentowałem z lutownicą). To był chyba jakiś 92-94 rok, czy coś koło tego. Otóż od pewnego momentu wieżyczka zaczęła łapać jakby jakieś rozmowy przez krótkofalówkę, czy coś takiego. W losowych chwilach, bardzo cicho, ale jednak. Co ciekawe, łapała je właśnie ustawiona na mój 'aux' albo 'tape' nie zaś na radio, co więcej, kręcenie potencjometrem nie zmieniało głośności, zupełnie jakby łapała je już 'za' wzmacniaczem. Przez słuchawki też nic nie było słychać, więc odniosłem wrażenie, że sygnał jest łapany przez kable od kolumn ustawionych na szafie. 8O Dźwięk był zwykle tak cichy, że trudny do zrozumienia.
Dopiero pewnego wieczora poznałem źródło (jedno z nich?) sygnału. Gapiłem się przez okno, akurat przejeżdżał pomału patrol policji i raptem z kolumienek ryknęły meldunki z tego radiowozu. Centrali nie łapało (chociaż też jest niedaleko), tylko wóz. Słychać go było dość długo, wyszło mi, że moja wieża ściąha sygnał z dobrych 100-200 metrów.
Hm, jaki z tego morał? ;) Ano, że ściągnął da się różne rzeczy, choć nie zawsze wiadomo co, a z ew. nadawaniem to już tym bardziej różnie...
Zresztą, może ktoś mi powie: czy to możliwe, żeby faktycznie samo okablowanie kolumn łapało akurat ten sygnał na zasadzie radia detektorowego, czy też może odbywało się to w jakiś inny sposób?