Na wstępie witam wszystkich!!! Jestem tu nowy i będę się dopiero uczyć.
Ponieważ Atari 65XE był moim pierwszym, i tylko moim :) komputerem, postanowiłem wejść w jego posiadanie. Kupiłem od gościa na Allegro, pocieszyłem się 3h. Do rzeczy ...
Zaraz po odebraniu zrobiłem self testy. Obraz podłączony pod wejście SCART starego LCD, dużo przebarwień, ale udało się to zwalczyć (głównie poprzez regulację PR od dołu obudowy - taki dostałem instruktarz od sprzedającego jako "działający w pełni sprawny, pochodzi z dwa lata"). Testy pamięci ok, wyglądało wszystko spoko, poza pękniętą obudową (było grzebane w środku na pewno).
Odkryłem problem z klawiszem S, działał z opóźnienie sporym. Reszta niby ok, A8Pico podłączone jako cartridge również działa.
Po 3h wyłączyłem Atari. Wróciłem na drugi dzień i amen. Nie działa całkowicie klawiatura, działają przyciski Help ... Reset. Nie ładuje Basica, kończy się niebieskim ekranem z kursorem bez READY. Dzisiaj wszedłem w SELF TEST i od razu ładuje test pamięci, ostatnie 8 kwadracików czerwone. Ale Atari odpala A8Pico i ładuje gry normalnie, klawiatura martwa.
Pytania mam w sumie dwa.
1. Czy zgon części pamięci może dać taki efekt? Martwa klawiatura + brak READY, nie ładuje Basic'a. Ale gry z cartridge (Pico) działają.
2. Czy ktoś pomógłby w wymianie kości tych pamięci (Poznań i okolice, nie za darmo oczywiście)? W ostateczności wezmę się sam za to, wolałbym nie. Jeszcze nie. Płyta jest na bazie 130XE, jeszcze nie rozbierałem, bo gościu, który sprzedał chciał niby pomóc, ale ostatecznie się wypiął.