Ja od czasu do czasu robię sobie coś starymi metodami.
Mam swoje sentymentalne Atari, w którym staram się utrzymać klimat robienia rozszerzeń jak bym je robił 25 lat temu i normalnie rysuję płytki pisakiem i trawię sobie oraz wiercę ręcznie dziurki małą wiertarką. Robię to z sentymentu i dla zabawy. Jasne że mogę u chińczyka zamówić, ale czasem chcę mieć coś po oldschoolowemu. Ostatnio bawiłem się tak z pół roku temu, kiedy to zbudowałem sobie kopię preampu ze wzmacniacza gitarowego Marshalla. Stylizacja sprzętu na DIY z lat 80/90-tych:-) Płyta wiórowa, dechy, blachy, wszystko z odzysku, płytki ręcznie robione, elementy elektroniczne też z odzysku lub z zapasów. Mam radochę jak zrobię coś ze śmieci, z niczego, nie inwestując ani grosza. Jasne że się nie opłaca (kuuuupa godzin, masa roboty), jasne że nie wygląda jak z fabryki, ale to jest właśnie fajny klimat który lubię.