xxl napisał/a:nowe wytyczne patosceny (zaciagniete z jakiegos multiplatformowego zlotu):
"należy dostarczyć także plik, którym można samodzielnie zaprogramować nośnik i plik/i w formacie akceptowalnym przez emulatory,"
Znowu się wtrącę będąc osobą z boku.
Zapisy wszelkich regulaminów z czegoś na ogół wynikają, a raczej nie są jedynie hasłami rzuconymi bez przemyślenia.
Wydaje mi się, że w tym przypadku cytaty pochodzą z regulaminu Lost Party. W pełnym brzmieniu ten punkt ma taką treść:
"jeżeli nośnikiem jest cart, to należy dostarczyć także plik, którym można samodzielnie zaprogramować nośnik i plik/i w formacie akceptowalnym przez emulatory".
W cytacie zabrakło początku, tj. "jeżeli nośnikiem jest cart.... Nie wiem czy to ma tutaj znaczenie, ale być może.
Ponieważ mam wrażenie, że przedstawiciele Lost Party są aktywni na tym forum (świadczy o tym wątek w dziale Zloty), to może warto, aby oni wyjaśnili skąd taki zapis w regulaminie. Zapewne nie jest on przypadkowy i jakiś powód takiego punktu jest.
Może ten element o "cartach" jest istotny? Tak się zastanawiam (ale lepiej jeśli przedstawiciele się wypowiedzą), że przyczyny mogą być co najmniej dwie:
1. Zapis regulaminu: "prace zgłoszone na niewyszczególnione niżej platformy są mile widziane i muszą spełniać wymagania powszechnie uznawane za standard na tej platformie - zastrzegamy sobie prawo do użycia emulatora".
Jest on zrozumiały ponieważ ktoś kto dostarczy pracę na komputer u nas całkowicie egzotyczny to może uniemożliwić sprawdzenie lub prezentację tej pracy. W tym przypadku zacytowana wcześniej treść regulaminu o plikach, które mogą być uruchomione na emulatorach wydaje się zabezpieczeniem przed taką sytuacją.
2. Jeśli nośnikiem dzieła jest zwykły plik, to taki program po zakończeniu zlotu może być np. umieszczony w bibliotece czy historii zlotu i może pokazywać co było prezentowane (i ew. co dostało nagrodę). Jeśli jedynym nośnikiem był cart, to życie takiego dzieła po zakończeniu zlotu się kończy i znika ono bezpowrotnie.
Pytam ciekawości, ale również dlatego, że co do zasady nie przepadam za krytykowaniem rzeczy, których nie znamy lub nie rozumiemy.