Są wśród nas pasjonaci elektroniki, którzy mają świetną zabawę w dłubaniu i modyfikowaniu oryginalnego sprzętu. Są programiści, którzy mając nowe możliwości, chcą z nich korzystać. Kiedyś koderzy wyciskali z naszych maszynek rzeczy, o których nie śnili projektanci. Od wielu lat elektronicy zamieniają architekturę zamkniętą w otwartą. Dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie. Wielu z nas ma dwa Atari: gołe i rozbudowane w miarę potrzeb i możliwości. Jest też wiele osób, które przeniosło się na emulatory, bo tak im wygodniej.
Homo sum, humani nihil a me alienum puto.
Mam takie podejście: do kolekcji, tudzież prezentowania jak działał tego typu sprzęt w epoce - pozyskuję wyłącznie maszyny stockowe. Żadnych modyfikacji, dopuszczam tylko oryginalne peryferia i rozszerzenia, no bo tylko w takich konfiguracjach można przenieść się (lub kogoś, komu to pokazujemy) "w tamte czasy". Poza tym wychodzę z założenia, że tych komputerów i peryferiów więcej już nie będzie. W zasadzie, z każdym rokiem jest ich mniej - i to nie tylko na skutek działań wszelakich "modderów", ale zwyczajnie wypadków losowych, jak przypadkowe zniszczenie (np. znam gościa, który swój sprzęt retro trzymał w piwnicy, którą totalnie zalało), pożary, uszkodzenia mechaniczne.... Słowem, jeśli wpadnie mi w ręce komputer, stacja dysków, magnetofon, joystick, monitor - oryginalny, to nie ma mowy o dokonywaniu w tym modyfikacji, wierceniu dziur itd. Jedyną rzeczą może być recap - jeśli się okaże, że kondensatory zagrażają dalszemu istnieniu pozostałej elektroniki w urządzeniu.
Ale jeśli trafia mi się sprzęt już solidnie zniszczony - jak pewne 65XE z ECI, po którym wyraźnie najpierw przejechał niezwyciężony (oczywiście!) czołg T-34, a potem jeszcze ktoś zakopał to Atari w ogródku (serio, oprócz rdzy, wewnątrz połamanej obudowy były jeszcze: ziemia ogrodowa, zdechłe robale, trawy i liście). Lub sprzęt już wcześniej przez kogoś zmodowany - mam takie 800XL z 1M RAM (nie U1MB), Sophia 2, stereo, reset-mod (4xOS) - to mogę takie coś wziąć, ale wówczas nie mam oporu, żeby wykorzystać to, że sprzęt jest modowany, lub że nadaje się do testów (płyta z w/w 65XE skończyła jako test-board do testowania sprawności scalaków do małego Atari - otrzymała podstawki pod każdym scalakiem i teraz można każdą rzecz przełożyć, w dowolnej chwili. Zmodowanego 800XL używam na co dzień, jako podstawowej Atarynki do uruchamiania softu. A do testowania rozszerzeń, które mnie zainteresowały, ale których nie chciałbym montować na stałe w żadnej z moich Atarynek, używam po prostu XEL-a. Mam w nim np. VBXE, które pewnie z czasem zostanie zastąpione VBXE 2.0 itd. Znowu, XEL to przecież "Atari compatible", a nie Atari, więc nie ma problemu, żeby się w nim bawić różnymi wynalazkami.