Przepraszam, że się wypowiem - jestem osobą całkowicie z boku tzw. sceny. Ale z zaciekawieniem czytałem niniejszy wątek :).
Twój głos jest tak samo ważny, jak głos ze sceny. :-) Pokazujesz, jak scena postrzegana jest na zewnątrz i czym jest dla osoby zainteresowanej starymi komputerami.
Tylko mam taką wątpliwość: w dawnych czasach wydawało mi się, że dema i tego typu produkcje sceny, pokazywały między innymi co koderzy potrafią jeszcze wycisnąć ze swoich komputerów. Oczywiście element pomysłowości, oryginalności, warstwa graficzna i dźwiękowa również były ważne. Ale sztuką było osiągnięcie czegoś, czego wcześniej na tym samym sprzęcie jeszcze się nie nikomu udało.
Dylemat nierozstrzygnięty od ponad 25 lat. Są zwolennicy wpychania wszystkiego, co się da, aż się obudowa nie domyka, a są tacy, którzy ograniczą się tylko do szyny krawędziowej i gniazda cart+eci, bo "Atari nie chciało inaczej". I jedni, i drudzy mają swoje argumenty.
I zastanawiam się jaki ma aktualnie sens tworzenie na zamknięty z założenia system małego Atari (nieco w przeciwieństwie do np. Amigi), dem czy gier, które wymagają kilkuset kilobajtów (lub więcej) RAM, jakichś systemów stereo, itp. Przecież ten system nigdy takich dodatków nie przewidywał.
A no tak, abyś mógł napisać:
Fajnie, że to wszystko się nadal rozwija. Dobrze, że powstają nowe konstrukcje do tych komputerów, które nadal żyją.
:-)
Wiadomo przecież, że im bardziej rozbudowany sprzęt tym osiągnie się więcej. Tylko, że w ten sposób zbliżamy się do tworzenia programów działających na sprzęcie, który z oryginalnego komputera ma klawiaturę, obudowę i być może procesor (chociaż może też już niedługo…). Czy przy takim podejściu nie lepiej napisać demo po prostu na emulator Atari na PC działający na i9, który będzie miał wielokrotny zapas mocy obliczeniowej ;)? Na nim nawet odpowiednik Quake da się stworzyć. Tylko czy to nadal będzie Atari? Gdzie jest tutaj granica według Was?
Są wśród nas pasjonaci elektroniki, którzy mają świetną zabawę w dłubaniu i modyfikowaniu oryginalnego sprzętu. Są programiści, którzy mając nowe możliwości, chcą z nich korzystać. Kiedyś koderzy wyciskali z naszych maszynek rzeczy, o których nie śnili projektanci. Od wielu lat elektronicy zamieniają architekturę zamkniętą w otwartą. Dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie. Wielu z nas ma dwa Atari: gołe i rozbudowane w miarę potrzeb i możliwości. Jest też wiele osób, które przeniosło się na emulatory, bo tak im wygodniej.
Homo sum, humani nihil a me alienum puto.