Cześć,
Przepraszam, że się wypowiem - jestem osobą całkowicie z boku tzw. sceny. Ale z zaciekawieniem czytałem niniejszy wątek :).
Od jakiegoś czasu obserwuję co się dzieje w świecie starych komputerów (jestem dawnym 8-atarowcem i amigowcem). Fajnie, że to wszystko się nadal rozwija. Dobrze, że powstają nowe konstrukcje do tych komputerów, które nadal żyją. Tylko mam taką wątpliwość: w dawnych czasach wydawało mi się, że dema i tego typu produkcje sceny, pokazywały między innymi co koderzy potrafią jeszcze wycisnąć ze swoich komputerów. Oczywiście element pomysłowości, oryginalności, warstwa graficzna i dźwiękowa również były ważne. Ale sztuką było osiągnięcie czegoś, czego wcześniej na tym samym sprzęcie jeszcze się nie nikomu udało.
I zastanawiam się jaki ma aktualnie sens tworzenie na zamknięty z założenia system małego Atari (nieco w przeciwieństwie do np. Amigi), dem czy gier, które wymagają kilkuset kilobajtów (lub więcej) RAM, jakichś systemów stereo, itp. Przecież ten system nigdy takich dodatków nie przewidywał.
Wiadomo przecież, że im bardziej rozbudowany sprzęt tym osiągnie się więcej. Tylko, że w ten sposób zbliżamy się do tworzenia programów działających na sprzęcie, który z oryginalnego komputera ma klawiaturę, obudowę i być może procesor (chociaż może też już niedługo…). Czy przy takim podejściu nie lepiej napisać demo po prostu na emulator Atari na PC działający na i9, który będzie miał wielokrotny zapas mocy obliczeniowej ;)? Na nim nawet odpowiednik Quake da się stworzyć. Tylko czy to nadal będzie Atari? Gdzie jest tutaj granica według Was?
Nie piszę tego w celu krytykowania Was, bo jak wspomniałem, ze sceną nie mam wiele wspólnego, a cieszy mnie to, że są pasjonaci, którzy nadal dają nowego ducha tym starym sprzętom, i które dzięki nim nadal żyją. Tylko jestem ciekawy Waszego zdania na ten temat bo od dłuższego czasu mnie to zastanawia :).
Poza tym, wszystkich użytkowników tego forum gorąco pozdrawiam bo bardzo fajnie to forum się czyta, a ludzie są tutaj bardzo pomocni :).