Witam szanownych forumowiczów.
Dzisiaj kolejny wpis o reanimacji starego sprzętu. Posiadam uszkodzony (nie daje napięcia) zasilacz do małego Atari (zdjęcie "Zasilacz_1" w załączniku) i chciałbym go przywrócić do życia. Jest to zasilacz ciężki, więc zalany żywicą epoksydową (czy inny "siuwaksem") i są jego przynajmniej dwie metody naprawy.
Trudniejsza, czyli zbudowanie nowego "środka" w oparciu o jakiś transformator (na przykład Unitra Zatra TS20/3/676 (mam taki na stanie) -> 2 symetryczne uzwojenia wtórne o nominalnym napięciu 9V i natężeniu 1A, więc wykorzystując "równolegle" oba uzwojenia nawet byłby zapas mocy). Do tego jeszcze dwa mostki prostownicze, kondensatory, rezystory oraz do tego stabilizator napięcia 7805 o odpowiednim amperażu (to grzanie, można frytki smażyć, ale przynajmniej prąd linowy), bądź rozwiązanie hybrydowe, czyli odpowiednia przetwornica DC-DC step down dająca na wyjściu 5V (przyjemny chłód, ale prawdopodobne "piki" napięcia i potrzeba zastosowania swego rodzaju "filtra zbyt wysokich napięć").
Łatwiejsza, czyli wymiana środka na coś innego "gotowego" (na przykład impulsowego)
Zdecydowałem się na drugą metodę bo wpadł mi w ręce "za grosze" ciekawy, pasujący rozmiarem do oryginalnej obudowy zasilacza #1 i moim zdaniem całkiem dobrze nadający się do tego (w załączniku "Zasilacz_2").
Ten zasilacz #2 nominalnie ma na wyjściu wedle oznaczeń na naklejce na transformatorze dwa napięcia, czyli 5V (tutaj 2,5A) oraz +12V (tutaj 1A). Zaznaczam, że niestety nie mam jego dokumentacji, po prostu został on wymontowany z jakiegoś nieznanego mi urządzenia. Jak widać z opisu i ze zdjęcia bardziej by się on nadawał do naprawy zasilacza do C64, ale podstawowe napięcie potrzebne do Atari 5V jest. Podłączyłem więc go do prądu i sprawdziłem napięcia wyjściowe. Oto co otrzymałem:
Między czerwonym ("+") a czarnym ("-", GND) otrzymałem średnio 5,15V ("pływało" w zakresie od 5,10V do 5,20V).
Między żółtym ("+") a czarnym ("-", GND) otrzymałem dosyć zaskakujące napięcie bo z nominalnych 12V z etykiety zrobiło się 14,8V (od razu po uruchomieniu pokazywało niespełna 14V, by po kilkunastu sekundach wzrosło 14,8V, w porywach nawet 14,9V)?
Między białym ("+") a czarnym ("-", GND) otrzymałem napięcie 2,8V (czyżby płytka zasilacza była gotowa na trzecie napięcie 3,3V?).
Popatrzyłem na wyniki pomiarów #2 i #3 i z ich różnicy wychodzi 12,0V. Czyżby to było to drugie napięcie z etykiety? Hm....
Zaciekawiło mnie to i dokonałem pomiaru napięcia między żółtym (plus) a białym (minus) i otrzymałem dosyć zaskakujący rezultat bo 10,8V, No co jest???
No to jeszcze jeden test, ale dość ryzykowny, bo może być eksplozja. Przed nim prześledziłem ścieżkę "białego przewodu" płytki i tak naprawdę nie mogłem zlokalizować połączenia z czymśkolwiek poza trzema punktami lutowniczymi. Zmostkowałem żółty i biały, a następnie przykładając bagietę miernika plus do zmostkowanego żółtego i białego, a minus do czarnego otrzymałem identyczny wynik jak między żółtym a czarnym bez mostka z białym. Na szczęście nic nie wybuchło.
Zastanawiający jest jeszcze jeden fakt. Otóż podczas pracy tego zasilacza #2 słychać cichy dźwięk takiego "szybkiego pykania". Niestety nie potrafiłem zlokalizować który to element, bo miałem obawy że mnie prąd "kopnie", ale podejrzewam że to któryś tranzystor.
Teraz dwa pytania do szanownych forumowiczów:
Co do głównej intencji naprawy zasilacza Atari. Czy te napięcie maksymalne 5,20V (choć to raczej są "piki" bo oscyluje przy 5,15V) będzie bezpieczne dla komputera, czy niezbędne będzie dodanie jakiegoś "filtra". W internetach widziałem coś z diodą Zenera 5v1, tyrystorem i jeszcze kilka pomniejszych gratów w postaci rezystorów i kondensatorów. Może ktoś zaproponuje jakiś działający i skuteczny schemat takowego "filtra"?
Wiem że to "side quest" do naprawy zasilacza Atari, ale te drugie nominalne napięcie nie daje mi spokoju. Czy takie "cuda" są normalne, czy ta sztuka jest raczej wadliwa? Gdy wpadł mi w ręce ten zasilacz #2 w pierwszej myśli chciałem go wykorzystać do naprawy zasilacza C64 (żebrowany ciężki "kanciak", już środek wydobyłem ale narobiłem się jak głupi co by komory bezpiecznika nie uszkodzić dłubiąc małym płaskim śrubokrętem z młoteczkiem jak dłutkiem, oraz dremelkiem z końcówkami do borowania jak dentysta w połączeniu z odkurzaczem co by pomieszczenia zbytnio nie zaśmiecić), ale teraz sam nie wiem. Czy zrezygnować, czy na drugie napięcie podłączać te 14,8V (zółty i czarny), czy to 10,8V (zółty i biały), czy może jeszcze coś innego?
Edycja (dnia: 22.07.2022; godz.: 15.00)
Dokonałem testu zasilacza #2 z C64. Podłączając czerwony (+5V) i czarny (GND) do odpowiednich pinów wtyczki napięcia stałego, oraz żółty (+12V, tutaj 14,8V) i czarny (również testowałem żółty i biały -> 10,8V) dostarczając drugie napięcie. Niestety C64 nie uruchamia się, tylko dioda zasilania kompa "mruga", z podobną częstotliwością jak ten dźwięk "pikania" z zasilacza, o którym wcześniej pisałem. Najprawdopodobniej jest on (ten zasilacz) uszkodzony, pomimo że wydawać się by mogło że jest sprawny bo napięcia są. Chyba że popełniłem błąd w sztuce i ten zasilacz po prostu nie nadaje się do tych zastosowań. Hm...
Po tym teście sprawdziłem C64 z zasilaczem PC ATX z dorobionym odpowiednio kablem i komputer działa poprawnie (obraz i dźwięk jest) więc usterkę komputera eliminuję, natomiast coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że zasilacz #2 jest uszkodzony albo niewłaściwy.
Pozdrawiam i czekam na odpowiedzi od życzliwych pomocy forumowiczów.