@Pin, gdzieś czytałem, że Kraków z powodu permanentnego zadymienia i zasmogowania ma sporo więcej przypadków chorób związanych z układem oddechowym, jego niewydolnością; tu bym poszukiwał powodu podwyższonego współczynnika zejść wśród mieszkańców Krakowa. Z moich znajomych sporo przeszło, wraz z rodzicami i siostrą, ale nikt z tego powodu nie zszedł. Nikt. Jeden znajomy opowiadał, że jego sąsiad zszedł, miał 50, zachorował, wyzdrowiał, ale pewnego dnia (tydzień czy dwa po wyzdrowieniu) się nie obudził. Także ten. Opierasz się Pin na incydentalnych przypadkach (tak jak ja :)

W mojej rodzinie też jest parę osób po chorobie. Jedni bardziej drudzy lżej to przeszli, ale żywi. Połowa moich sąsiadów to samo i znajomych też paru przechorowało. Znam tylko jeden śmiertelny przypadek. Ojciec kolegi, ale on ciężko chorował od paru lat. Dlatego jestem sceptyczny co do jego przyczyny zejścia. Na tamten czas wpisali mu COVID. Teraz jakby był zaszczepiony to by raczej nie przeszło.

No to chyba trochę nadinterpretacja, bo o ile ja znam język, ten faszysta wspomina tylko o utracie swobód (Wolności - freedom), cokolwiek miał na myśli i co przez to rozumie.
Swoją drogą zastanawiające jest jak daleko się jeszcze mogą posunąć. Jakie kroki zostaną podięte by jeszcze bardziej ograniczyć te "swobody". Co zrobią sami Australijczycy postawieni w ten sposób pod murem. Czy zaczną walczyć, czy dadzą się okiełznać jak barany. Taka mnie naszła refleksja, że są Oni takim papierkiem lakmusowym dla innych. Co zrobi świat zależy na jaki kolor Australia się zabarwi. Może są w pogotowiu oddziały "bratniej pomocy"?

-> Adam Klobukowski

Świetnie, że jesteś tego pewien. Ja nie jestem pewien prawie niczego. Dlatego też wątpię żeby to było tak proste i oczywiste jak piszesz. Mam prawo wątpić?

Gdzieś przytaczałem pracę uniwersytecką, w której wykazano, że wystarczy jedna cząstka wirusowa żeby organizm zachorował. Wbrew oświeconej gadaninie, że trzeba do tego jakiejś sporej porcji wirusów. Wystarczy, aby układ immunologiczny nie wystartował na czas i pozamiatane.

Doskonale pamiętam pier*dyliardy bredni na temat wirusa tego i innych. Jak to pięć dni na stole potrafi "przeżyć", a banknoty są rozsiewcą śmierci, były wyliczane wszelakie "dane" jak to wirus sobie "żyje". Zlewanie po tych rewelacjach wszystkiego "dezynfekatorami" na bazie trującego IPA to już w ogóle kosmos. A to wszystko BEZ przebrnięcia przez postulaty KOCHA. W procesach sądowych (np. w Kanadzie) nie są w stanie przedstawić dowodu na istnienie wirusa sars-cov-2. Izrael, Singapur, UK, i tak dalej to przykłady liderów "wyszczepiania". Zamordyzm australijski....

Litości... Serio nie zauważasz tej groteskowej narracji i surrealistycznego szaleństwa?

Łał!

To dlaczego te maski jak dotąd mają mierną skuteczność?

bez dyskusji. nie widziales pokazu ekspertow ze sprayem i maseczka w parku?

Wkleję raz jeszcze chodzić nikt nie czyta ;)

https://proremedium.pl/2020/09/24/masec … -psycholi/

https://proremedium.pl/2020/10/19/maski … nipulacji/

https://proremedium.pl/2021/03/02/zamas … obie-c-19/

https://proremedium.pl/2021/03/08/gestn … jne-maski/

https://proremedium.pl/2021/04/05/maski … ie-prawda/

https://proremedium.pl/2021/05/21/kolej … nia-masek/

to ci sami od parówki i tupolewa?

MIAŁEM wielokrotnie kontakt z osobą chorą na covid w zamkniętym pomieszczeniu, osoba bez namordnika, objawowa, sam byłem w namordniku FFP3 N99. Matka owego kolegi wylądowała w szpitalu uniwersyteckim i spędziła tam miesiąc i do dziś dzień siedzi w domu z generatorem tlenu bo jej płuca rozwaliło - to tak na marginesie, jak by ktoś insynuował że to grypa. Suma sumarum niczego nie złapałem i tego jestem pewien o tyle, że kilka tygodni później robiłem ilościowe przeciwciała IGG/IGM i wyszło po zero. Cuda, Panie, przecież wystarczy jedna cząstka wirusowa a maski nie są skuteczne. Cuda.

Chryste Pin. Już wspomniałem, w którymś poście o swoim szwagrze, który miał chyba ten namordnik co Ty. I nic mu nie pomógł. Zachorował, nawet ciężko, ale "wylizał" się. Był w tedy w jednym domostwie z dwoma osobami wieku słusznego. Małe mieszkanie 40 ileś metrów. Nic im nie było i nie jest do tej pory.
Druga historia - kolega z pracy. Przewrażliwiony jak mało kto. Non stop w masce. Mieliśmy i mamy do tej pory płyn do dezynfekcji pod dostatkiem. Koleś, powiem bez przesady praktycznie się w nim kąpał. I go trafiło. Lekkie objawy, wyzdrowiał, wrócił do pracy i stwierdził, że na c*** ten płyn, tylko dostał odczynu alergicznego od tego szuwaksu.
Trzecia historia. Też kolega z pracy. Jego kobieta - infekcja, podręcznikowe objawy, brak smaku, gorączka, etc. Badanie. Covid. On te same objawy, toczka w toczkę. Badanie. Brak Covid. Zwolnienie dla dwojga. Przechorowali. Przeszło im. Ona badania na przeciwciała. Ma. On te samo badanie. Przeciwciał - brak. Chodzi teraz i marudzi, że nawet k**** ozdrowieńcem nie jest.

nie przyszło Ci do głowy choć przez chwilę, że masz to szczęście, że jesteś naturalnie uodporniony na to gówno? Sam twierdzisz, że cud. Czyżby?