Błędnym jest też częsty zarzut, że osoby które nie chcę się szczepić są samolubne.
Załóżmy sytuację, że AdamK jest moim sąsiadem i martwi się zdrowiem swojej matki. Do tego uważa, że ja jako jego sąsiad nie podejmując pewnych działań narażam jego matkę.
Dopóki mogę wysłuchać jego racji i podjąć samodzielnie decyzję jest ok, niefajnie się robi gdy on uważa, że jak podejmę decyzję nie po jego myśli to należy mnie do podjęcia "właściwej" zmusić.
Otóż. Nie mam obowiązku dbać o matkę AdamaK większego niż o samego siebie, mogę to dla rodziny AdamaK zrobić - nawet gdy uważam, że czymś ryzykuję ale tylko jak tak sam zadecyduję.
Problem jest większy wtedy gdy ode mnie zależy byt np. mojej żony, moich rodziców, moich dzieci i gdyby mnie trafił szlag (bo AdamK chciał bym ja dla niego "zaryzykował") to pogarszam ich dobrobyt a sam płacę też jakąś osobistą cenę.
---
Także twierdzenie, że: czyjaś wolność kończy się tam gdzie zaczyna się drugiego - jest obosieczne.
Jak ktoś chce wysługiwać się aparatem państwowym by w takich sprawach wziąć nad kimś górę to według mnie nie ma najlepszego charakteru albo zbyt wysokiego mniemania o bliźnich.