Zagłosowałem na 64k.
Co prawda we wszystkich swoich Atarkach mam 1MB, bo sam sobie robię i lubię, ale jednak twierdzę jako zwykły użytkownik, że większość nowych gier powinno celować w stockowe 64k, chociażby z tego względu, żeby trafiło do jak największej liczby odbiorców, żeby ktoś kto wyciąga swoje Atari dzisiaj z przysłowiowego pawlacza po 30-stu latach, mógł sobie uruchomić na nim nowości i zachwycić się, że od poprzedniego uruchomienia w latach 90-tych do dziś wyszło tak dużo fajnych rzeczy, w które znowu można sobie pograć i poczuć się jak kiedyś.
Jako "scenowiec" w ogóle się nie wypowiadam, bo nim nie jestem. Chyba, że rozszerzymy tą kategorię o programistów-twórców, to mogę się wypowiedzieć, bo od ponad roku pracuję nad dużą grą. Początkowo zakładałem, że nie będę w ogóle się ograniczał pamięcią, bo przecież dziś to żaden problem ją rozszerzyć i większość ma jakieś tam rozszerzenie. Z czasem jednak znalazłem mega zajebistą zabawę i frajdę w optymalizacji, więc wycelowałem sobie w 128k jako maksimum. Idąc dalej obecnie tak bardzo optymalizuję, że zaczynam się powoli łudzić, że może uda mi się zmieścić w stockowe 64k. Powstają jednak dylematy: czy jak już dobiję do krawędzi i zacznie mi tego RAM-u brakować, to lepiej obciąć grę, czy lepiej podnieść ilość RAM? Najbardziej boję się tego, że dojdę do 64k i zabraknie mi np. 3,5kB. Wtedy kolejne pytanie, czy warto było wydłużyć deweloperkę gry o rok, a potem i tak zrobić grę na 128k i czy warto było tak wszystko upychać, a potem po przekroczeniu tej granicy i tak musi być 128k, z czego np. 50k jest puste...
W temacie kartridży, ja bym się tutaj w ogóle nie ograniczał i nie dyskutował nad tym ile tam jest pamięci. Jak mieliśmy dawniej gry czy programy na kartridżu, to nikt nie wiedział ile pamięci ma kartridż, po prostu gra była na kartridżu i tyle. Natomiast osobiście nie lubię jak gra jest tylko i wyłącznie na kartridżu, bo przez to w dzieciństwie nie miałem zielonego pojęcia o istnieniu pewnych gier, w które zagrać można dopiero współcześnie, bo powstały wersje na rozszerzony RAM (np. Commando). Z tego powodu nie mam absolutnie nic przeciwko temu, żeby robić gry na rozszerzoną pamięć, ale mi by się podobało, żeby zawsze zrobić absolutnie wszystko co jest w mocy kodera, żeby zmieścić się w stockowe 64k, a dopiero jak już na prawdę się nie da, to sięgać po rozszerzony RAM, przy czym tu już nie ma znaczenia jak bardzo rozszerzony, niech koder decyduje. Ale jednocześnie niech to będzie tak, że ilość rozszerzonego RAM-u powinna być proporcjonalna do szczękoopadu na widok jakości/możliwości/innowacyjności itd.itp.
Reasumując można by powiedzieć, że rozszerzony RAM widział bym jako powiększenie możliwości, a nie jako wykorzystanie z lenistwa, czy dla uproszczenia/ułatwienia realizacji celów, które dało by się równie dobrze zmieścić w mniejszym RAM-ie. Może też służyć ulepszeniom na zasadzie, że powstaje gra, która doczytuje się z dyskietki i działa normalnie na stock 64k, ale jak ktoś ma rozszerzony RAM, to ma alternatywnie xex-a, który w całości się wczytuje i nie wymaga później doczytywania. Taki model lubię najbardziej.