Adam ... wiem ... wiem.
Niestety żadna szczepionka nie chroni od ręki przed zakażaniem i nie uodparnia na wszelkie możliwe strony. W tym na roznoszenie. Nawet zaraz po podaniu może cię coś "trafić" ... czytaj "możesz mieć mieć wstrząs anafilaktyczny".
Sensem szczepień jest raczej strategia długofalowa.
Jak było pisane: zmniejszamy możliwość transmisji wirusa, bakterii czy czego tam innego zaraźliwego.
Kluczowe jest mamienie nas obietnicami:
szczepienie = supermoce dla Ciebie + bonusy zmniejszania obostrzeń.
To zapraszanie do intensyfikacji kontaktów, które przeczą zalecanej ostrożności.
Trochę to tak jakby wszystkim kierowcom pozwolić łazić po ulicach bez ograniczeń bo przecież wiedzą jak się po niej poruszać i maja na to papier supermocy zwany prawem jazdy. Ci co nie maja glejtu maja siedzieć po domach.
Pamiętać też trzeba, że szczepienie jest dwuetapowe i jeśli dzisiaj zaszczepimy X osób, to za 3 tyg. trzeba je ponownie zaszczepić więc jeśli wydolność systemu wynosi Y osób dziennie, to nowych zaszczepianych będzie Y-X.
W optymalnym przypadku oznacza to, że szczepić możemy tylko 1/2 Y dziennie bo musi starczyć mocy dla tych X osób aby nie stracić sensu szczepionki.
Efekt jest taki, że do zaszczepienia mamy 35 mln osób x 2 i aby to się stało w ciągu roku, to dziennie trzeba by szczepić 190 tys. osób.
Biorąc pod uwagę zapowiedzi, że w każdej gminie ma być jeden punkt szczepień stały + jeden mobilny, daje nam to ok. 5000 punktów szczepień (gmin jest ok. 2500) a to daje 70 mln / 365 dni / 5000 = 38 tys. osób dziennie / punkt.
Podsumuję to tak: SZACUN !!!! dla organizatorów za optymizm.
Zwiększając nawet ilość 10 razy mamy wtedy około 4 tys. osób dzień w dzień do szczepienia w takim punkcie a to daje: 4 tys / 1440 minut = ok. 3 osoby na minutę.
Cytując reklamę: "Ma to sens?" .... ma bo jakoś musimy ograniczyć zakażenia ale niech nie zakłamują rzeczywistości bo może zdarzyć się tak, że Ty, Ja, On, Ona zostaniemy zaszczepieni dopiero za rok albo dwa bo na tyle pozwala system.
System, który lekką ręką wydał po "pińcet" na bony wakacyjne zapraszające do intensyfikacji transmisji wirusa na plażach, w kurortach. Wywalił setki milionów na puste szpitale COVIDowe zamiast przygotować się porządnie do akcji szczepień.
A wracając do terminu za rok czy dwa ... mam siedzieć w domu? Nie wyjeżdżać nigdzie? Nie spotykać się ze znajomymi tylko dlatego, ze jestem osobą w nieodpowiednim wieku i z nieodpowiednim zawodem?
Nawet jeśli się dzisiaj zgłoszę, nie czekając na statystyki jak w dużej masie działają te szczepionki, to czy system jest w stanie mnie zaszczepić mając na wzgląd wspomniane ograniczenia? Czy jesteśmy gotowi na 3 mln szczepień miesięcznie?
Może te ferie gdy dzieci siedzą w domach należało przeznaczyć na ich szczepienie? Przecież one są naszą przyszłością ... wiem, wiem ... trochę pojechałem .... ale to właśnie dobry czas był na to aby wykorzystać to przymusowe siedzenie w domu a nie ględzić "chciejcie", "prosimy" a czas spędzać na ustanawianiu prawa tak aby Zenek mógł jednak zaśpiewać gawiedzi.
P.S. liczby trochę zakrągliłem ale nie zmienia to skali wyniku.