A ja Wam powiem, że zawsze lubiłem grać trzymając joystick w ręce i mi osobiście przeszkadzały przyssawki, których nie używałem. Względnie dobrze grało mi się trzymając w ręce Quick Shot Turbo II i to był mój ulubiony joystick. Powiem szczerze, że ominęły mnie wszystkie inne joye, zwłaszcza niższej klasy, bo ja od początku miałem tego Quick Shota i jako drugiego równolegle Quick Joya Top Star (tego wielkiego przezroczystego). Oczywiście Top Star jest za wielki, żeby trzymać go w łapie, więc graliśmy nim tak, że przyklejaliśmy przyssawkami do taboretu, siadaliśmy okrakiem z joyem między nogami, albo czasami się siadało na drugim taborecie. Każdy chyba miał jakieś patenty różnorakie na pozycję do grania:-) Te dwa joye mam do dziś, są mocno już zmęczone i mają mankamenty wynikłe z zużycia, ale w miarę jeszcze działają i czekają na wolną chwilę, żeby je odrestaurować do stanu jak nówki (liczę, że dam radę:-)).
Wszelkie inne joye znam, bo kumple mieli i u kumpli się grało, ale pamiętam, że właśnie wszyscy mieli całe kartony jakichś badziewnych tanich joyów połamanych, uszkodzonych, zajechanych, i ciągle kupowali kolejne i kolejne - ja miałem te swoje dwa porządnej klasy i one dawały radę przez te wszystkie lata, a grane było dużo, bo codziennie się grało, grał brachol i ja, a także tata, który potrafił całą noc grać i nieraz rano się budziłem, a on jeszcze grał od wczoraj:-) Sam też tak miałem i mam. Ze dwa lata temu przeszedłem sobie Flashback na Amidze i jak doszedłem do końca, to na dworze było już jasno, a za chwilę zadzwonił budzik dzieciakom do szkoły:-)