Temat bez podtekstów:-)
Chodzi mi o to, że grzebię w wielu płytach Atari XL/XE, naprawiam, testuję, rozszerzam itp. No i do tego potrzebna jest czasem klawiatura, albo chociaż wybrane jej klawisze. Dotychczas radzę sobie tak, że w uciążliwy sposób wszystko co się da robię bez klawiatury, a jak już jest bardzo potrzebna, to podkładam jakieś śmieci żeby z płytą nie zwierać, kładę ta klawiaturę na wierzchu, sto pięćdziesiąt razy wyciągam i wkładam folię w złącze, no i niezdrowe to dla folii, jedną już tak zajechałem:-( Inna metoda, to zwieranie drutem pinów w złączu (żeby np. zrobić reset, albo odpalić kompa z Option), ale to już jest kompletnie do d.., bo ciągle trzeba liczyć piny, w dodatku identyczne złącze jest w XE i XL, ale sygnały ma rozmieszczone inaczej, więc się ciągle mylę.
No i już mam serdecznie dość tego, więc postanowiłem, że muszę skonstruować jakąś taką roboczą klawiaturę. Nie pełną, z kilkoma klawiszami tylko potrzebnymi najbardziej przy różnych testach, albo nawet kilka przycisków wiszących na kablach, ale żeby to można było szybko podłączyć/odłączyć, bez myślenia i zastanawiania się który pin do czego.
Kłopot w tym, że trzeba coś wtykać w złącze klawiatury zamiast oryginalnej folii, ale coś takiego, co nie zniszczy złącza, żeby potem docelowo folia normalnie w to weszła i wszystko żeby działało. Piny różne odpadają, bo wszystko jest za grube i zniszczy blaszki w złaczu. Myślałem o cieniutkim PCB, ale nawet najcieńsze chyba też będzie za grube.
Ma ktoś jakiś pomysł na to? A Wy jak sobie z tym radzicie?