Czesc,
Jakis czas temu kupilem 'w pelni sprawne' Atari 800xl z Freddiem. Niestety, jak to czesto bywa, okazalo sie, ze jest problem: Atari po chwili uzywania, zwlaszcza w przypadku gier ze scrollowaniem, wykrzaczalo sie zupelnie (pikele zamienialy sie na znaki alfanumeryczne, ogolnie sieczka na ekranie i zwis). W srodku bylo sporo korozji, wiec ekrany do wyrzucenia, ale ogolnie plyta w niezlym stanie, troche nalotu na nozkach czipow. Wszystkie przeczyscilem i wstawilem w podstawki dla pewnosci.
Wymienilem kondensatory (z wyjatkiem trzech NP w okolicy slotu cartridge, byly w dobrym wizualnym stanie, a nie moglem akurat znalezc odpowiednich zamiennikow); wymienilem tez kwarc, bo slyszalem, ze lubi pasc w 800xl..i nic, problemy zostaly. W miedzyczasie komputer przestal sie uruchamiac (bordowy ekran i pisk), wiec wymienilem wszystkie pamieci na nowe 4164 i wstal, ale ciagle te same problemy. Po kilku przekladkach czipow, okazalo sie, ze padniety jest Antic, wiec wymienilem na nowy (ktos z Czech sprzedaje jeszcze nowe Antiki i Gtia na ebayu) i przestal zwisac, nawet dalo sie pograc w Drop Zone. Jednak po jakims czasie, zaczal znow wariowac: czasem sie uruchamia do Basica, czasem do Self Testu, a czasem czarny lub bordowy ekran. Zupelnie nieregularnie. Czasami Self Test sie wywala (znikaja piksele albo sie zatrzymuje), a czasami przechodzi bezblednie. 'Eksplozje' pikseli w sieczke i zwisy tez sie zdarzaja, ale rzadziej. Co ciekawe, wystarczy wpiac Side2 i poczekac - menu zamienia sie w metlik.
Zaczyna mi brakowac pomyslow. Podejrzewam Freddiego - czy to dobry trop? Ogolnie napiecia sa ok, zasilacz nowka, nie widze zadnych zwarc albo innych uszkodzen.. Procesor testowany w innym Atari jest ok, Gtia tez. Czy ktos madrzejszy ma jakas dobra rade?