W świetle prawa jedynym narzędziem dostępnym dla poszkodowanego jest zgłoszenie sprawy do prokuratury w celu ścigania domniemanego przestępstwa, a pozew cywilny, by odzyskać kasę.
Natomiast publikacja danych osobowych / wizerunków przez poszkodowanego to wręcz prezent dla krętacza - praktycznie od ręki zakłada sprawę i może dochodzić zadośćuczynienia za szkodę na wizerunku. Więc po co się tak w nerwach podkładać, skoro można zrobić to lege artis. Wiem, że to przykre i chciałoby się inaczej, szybciej, ale lepiej trzymać się reguł.
Natomiast że ktoś coś komuś na ucho powie, to już inna sprawa :)