Witam,
wczoraj po kilku latach odkopałem swoje atari 65xe z magnetofonem xc12 (bodajże)
jestem młody a sam sprzęt jest starszy ode mnie (19lat)
Mam kilka problemów, 1 to brak joystika, posiadam tylko pistolet.
Ale wróćmy do samej atarki
Gdy wczoraj udało mi się znaleźć na telewizorze kanał na którym zaczęło coś tam widać, usiłowałem uruchomić cokolwiek z kaset. Pierw udało mi się wejść w opcje turbo blizzarda v2.0
potem w testy rom i ram, a na końcu w, tak mi się zdaje, wyszukiwanie programów.
Dwa sposoby mam microloader oraz zwykły "run" czyli ekran z napisem "READY"
Podczas ekranu z owym napisem "ready" próbowałem wpisywać komendy oczywiście nic nie zadziałało, znalazłem skróty klawiszowe start i opcje na raz. NIe podziałało.
Nie wiem co mam zrobić.
Inna sprawa microloader.
Tutaj jest tak że włączam to naciskam "play" na magnetofonie po czym na ekranie widzę (przez śnierzenie) białą ramkę, która czasem robi się czarna (jak przy uruchomieniu microloadera) po pewnym czasie znajduje jakiś program i pyta czy uruchomić Y/N daję Y wciskam "enter" i nic. Po jakimś czasie pokazuje "Load error"
I pytanie czy winą tego wszystkiego są kasety czy może zepsuty cartridge z turbo blizzardem?
Ogólnie chciałbym z kimś porozmawiać prywatnie (na żywo bądź PW) Gliwice i okolice (Rybnik, Katowice i okolice też mogą być)
I tak wracając jeszcze do mojej historii z przed lat paru.
Za każdym razem jak pamiętam podczas uruchamiania atari w którymś momencie musiałem wpisać jakiś kod.
Jak wrócę do domu postaram się wrzucić zdjęcia z tego co widzę na telewizorze (ten sam telewizor na któym grałem lata temu)