1

http://i.imgbox.com/XTDPHPxV.png

Prosta historia

Miesięcznik Antic zamieścił kiedyś pewną historię, której autorem był Tadeusz Menert, choć można by również powiedzieć, że to życie ją napisało. Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu, w 1986 roku. W kwietniowym numerze Antic-a z tegoż roku, w dziale I/O, to znaczy miejscu na korespondencję od i do czytelników, wydrukowany został list pod tytułem „Poland Teacher”, czyli:

POLSKI NAUCZYCIEL

Oto jego treść:

Mam 27 lat i jestem nauczycielem języka angielskiego na uniwersytecie w Krakowie. Posiadam własne Atari 800XL, które staram się używać w celach nauczania słownictwa. Staram się również wykorzystywać gry przygodowe, które są interesujące i bardzo wciągające dla uczniów. W trakcie tych gier uczniowie zapominają ojczystego języka i zaczynają mówić tylko w języku angielskim. Bardzo chętnie zaprenumerowałbym Państwa magazyn i zapłacił abonament. Niestety, żyję w kraju, którego waluta nie może być wymieniana na żadną inną z krajów zachodnich. Być może znaleźliby się czytelnicy magazynu Antic, którzy mogliby mi podesłać kilka egzemplarzy pisma, które byłyby używane przez moich uczniów i mnie samego.

Tadeusz Menert.

List jakich wiele, chciałoby się rzec, nic szczególnego, ale niespodziewanie nastąpił ciąg dalszy, tym razem już artykuł, zamieszczony w majowym numerze Antic-a z 1988 roku:

http://i.imgbox.com/mZeTXgec.jpg

Z Polski do USA via ANTIC I/O

Najbardziej niezwykła historia, jaką kiedykolwiek opublikowaliśmy.

Autor: Tadeusz Menert

Nie wiem, ilu czytelników magazynu Antic pamięta mój list opublikowany w kwietniu 1986 w I/0 pod tytułem „Polski nauczyciel”. Była to prośba do czytelników, aby przesłali jakiekolwiek materiały związane z Atari do użytku moich studentów na Uniwersytecie w Krakowie. Wyjaśniłem, że niewielu Polaków miało komputery Atari, a oprogramowanie było jeszcze rzadszym dobrem niż niewielkie ilości podstawowych artykułów spożywczych docierających do tego odległego i zupełnie innego kraju, w którym pieniądze nie mogą być wymieniane na zachodnie waluty.

W przeciągu kilku tygodni po opublikowaniu mojej wiadomości niemalże tonąłem w morzu listów, czasopism i dysków. Kilkadziesiąt osób, które nigdy wcześniej mnie nie spotkały, oferowało mi opłacenie prenumeraty na różne magazyny komputerowe, bym mógł je otrzymać bezpośrednio w Polsce.

Mówi się, że użytkownicy komputerów osobistych pozbawieni są ciepłych uczuć. Wręcz przeciwnie, te, rzekomo, komputerowe potwory bez serca wydają się o wiele bardziej przyjazne i wyrozumiałe niż inni, którzy nigdy nie dotknęli klawiatury komputera. Wygląda na to, że popularność komputerów osobistych tworzy sieć przyjaznych użytkowników chcących podzielić się swoimi pomysłami i wiedzą bez względu na to, gdzie mieszkają i co robią.

W czerwcu 1986 roku, dwa miesiące po tym, jak mój list pojawił się w magazynie Antic, byłem zmuszony opuścić Polskę z różnych przyczyn politycznych. Musiałem zostawić moje Atari wraz z prawie całym życiowym dobytkiem. Z żoną i naszym czteroletnim synkiem, Michasiem, wylądowałem w Niemczech Zachodnich.

Wydawało się czymś całkowicie naturalnym, by spróbować dostać się do kraju anglojęzycznego. Byłem przecież nauczycielem angielskiego. Wybór padł na Stany Zjednoczone. Jednak według tamtejszych przepisów imigracyjnych, bycie uchodźcą politycznym nie jest wystarczające, by zostać przyjętym do USA. Potrzebni byli sponsorzy, którzy pomogliby uchodźcom pomyślnie się osiedlić.

Nie mając żadnych krewnych w Ameryce i zaledwie kilku wirtualnych znajomych Atarowców, wydawało się to prawie niemożliwe. Poza tym byłem pozbawiony mojego 800XL i stacji dysków, dlatego nie mogłem dłużej liczyć na pisanie listów, pełnych ciekawych nowości i plotek komputerowych, do Stanów Zjednoczonych.

Chociaż nigdy otwarcie nie poprosiłem moich przyjaciół o pomoc w przedostaniu się przez Atlantyk, zaoferowali mi ją oni na własną rękę! Do września 1986 roku, mieliśmy już swojego sponsora, Marlina. Jednakże musieliśmy czekać jeszcze długie miesiące na dopięcie formalności przez amerykańskie władze imigracyjne.

Mając sporo wolnego czasu, rozejrzałem się po okolicy, chcąc zobaczyć jak stoi Atari w Niemczech Zachodnich, ponieważ dużo się naczytałem o rosnącej populacji Atarowców tamże. Jednak ciężko było mi znaleźć jakąkolwiek grupę aktywnych użytkowników. Trochę ze smutkiem obserwowałem, że użytkownicy innych komputerów tworzą tak wiele aktywnych grup z regularnymi spotkaniami, reklamą w prasie lokalnej, organizowaniem pokazów. Znalazłem tylko jedno lub dwa czasopisma skoncentrowane na Atari – wyłącznie ST.

W sierpniu 1987 roku otrzymaliśmy długo oczekiwany list z informacją, że będziemy mogli zamieszkać w Stanach Zjednoczonych. Niecały miesiąc później wylądowaliśmy szczęśliwie w Kolorado, serdecznie powitani przez ludzi, których nigdy w życiu nie widzieliśmy. Kiedy zdecydowali się nam pomóc rok wcześniej, jedyną rzeczą, jaką o nas wiedzieli, było to, że potrzebowaliśmy pomocy. Dzięki nim mogliśmy rozpocząć nowe życie na amerykańskiej ziemi.

Jednakże, część podziękowań należy się temu małemu, magicznemu pudełku o nazwie komputer. Ludzie często mnie pytają, jak to się stało, że nasza długa podróż skończyła się w Kolorado. Przed udzieleniem bardziej szczegółowej odpowiedzi, mówię zawsze: „to dzięki Atari!”, a następnie patrzę na zdziwione miny słuchaczy.

Gdy zaczynamy życie po raz kolejny od samego początku, musimy się skupić na wielu ważnych rzeczach. I choć na pewno zajmie nam to sporo czasu, zanim będziemy mogli pozwolić sobie na zakup komputera, wiem, co wybiorę, gdy przyjdzie na to czas. Zawdzięczam Ci zbyt wiele, Atari, by zamienić Cię na coś innego!

P.S. Zapewniam wszystkich, którzy wysłali materiały o Atari do Polski w odpowiedzi na mój list w 1986 I/O, że nadal są one używane przez moich znajomych tam mieszkających. Była to ogromna pomoc dla tych, którzy potrzebowali pewnych informacji, a które normalnie byłyby niedostępne w Polsce. Jeszcze raz dziękuję.

I dopisek od redakcji:

Tadeusz Menert, były wykładowca anglistyki a obecnie woźny*. Wciąż otwarty na listy od Atarowców chętnych do niego napisać na: 4040 S. Garfield Avenue, Loveland, Colorado 80537.

- - - - - -
* W oryginale ang. „janitor”. Według wszystkich innych dostępnych źródeł pracował jako bibliotekarz w areszcie Hrabstwa Larimer.
- - - - - -

Życie dopisało ciąg dalszy tej historii.

http://i.imgbox.com/Cm1lCOJH.jpeg

http://i.imgbox.com/YLhsxiZQ.jpeg

Niestety gorzki ciąg dalszy.

W 2002 zdiagnozowano u Tadeusza Menerta raka nerki. Mimo leczenia nawet z użyciem komórek macierzystych Tadeusz „Tad” Menert zmarł 26 maja 2010 roku w wieku 51 lat.

Był pasjonatem techniki komputerowej, ale nie tylko, pisał poezję, zajmował się tłumaczeniem książek i popularyzacją literatury SF.

Nekrolog (w języku angielskim) zamieścił coloradoan.com oraz tributes.com.

Zdjęcia Tadeusza Menerta pochodzą z publicznego profilu i galerii na portalu nk.pl.

Post's attachments

Prosta historia (Tadeusz Menert).pdf 706.6 kb, liczba pobrań: 3 (od 2015-03-10) 

Tylko zalogowani mogą pobierać załączniki.

2

Od siebie dodam że syn Tadeusza, Michał został muzykiem. W USA mieszka jego żona Jola i brat Tomasz z rodziną (znam osobiście). Tadeuszowi i jego bratu Tomaszowi zawdzięczam fascynację Atari i niezapomniane chwile spędzone z Panama Joe w latach 80tych.... Poniżej film Michała Menerta , polecam:

http://youtu.be/8M__SI-y-Kc

Zaczęło się od Atari 65XE+LDW2000, potem Atari 1040STE, Amiga 1200, Atari Portofolio, morze blaszaków, GBA,PS1, 2, 3....

a teraz:Atari STez Ultrasatanem,  Atari 65XE+Ultimate1 + SIDE2+ SIO2SD + 1050+LDW Super 2000

3 Ostatnio edytowany przez grzeniu (2015-03-10 09:59:53)

Ciekawe, lecz wygląda to jak historia szpiega :)

STYMulator JIL ST YM2149 mjuz:k @ gnu/linux
SIUP (SIo2Usb2Pc) - SIO2PC USB Edition
PIN ready logo
3M / InD: ... na kasetach były zabezpieczenia w postaci tzw. "mikropierdnięcie" ...