hm.
opętało nas coś niedobrego. nie was. nas wszystkich i to widzę prowadzi do niczego dobrego. sam odpuściłem bywanie tutaj bo mnie na trololo brało i tępiłem to prawie tydzień izolując się od tego wszystkiego. trololo to ciężka rzecz do wytępienia. wiem, bo i mnie to zaczęło ogarniać dlatego wyizolowałem się w pi@dziec, by nie ulegać dłużej niedawnej tutaj głupocie zbiorowej.
no to ładnie się stało. sam spieprzyłem na ładnych parę dni by po prostu odpocząć od tego co tutaj się działo bo i na mnie zaczęło to bardzo źle działać. potrzebowałem zdrowo odpocząć od tego wszystkiego i nie odpocząłem, bo dowiedziałem się przez telefon, że i Grey sobie odpuścił. w sumie nie dziwię się mu wcale. postawcie się w sytuacji organizatora - co z tego, że część ekipy próbuje wskrzeszać chęć działania w organizatorach a druga znacznie mniejsza część ale skutecznie - podcina nam żyły.
ja nieco znam się na ośmiobitowym atari. nieco. ale co będzie gdy nikt więcej nie poprowadzi party dla jego następców? no właśnie...
zróbcie swoje party. tu się pojawia pytanie - w imię czego? działajcie tak, by była motywacja do tego a nie niechęć.
robienie party? zobaczycie jaka to jest wyżymka. człowiek długo nie może dość do siebie. wiem, bo tego doświadczyłem. analizując że nie minął miesiąc a Grey się brał znów za organizatorkę - to trza przyznać, że ma moc niesamowitą. ja bym nie dał rady.
teraz trza wyprowadzić prosty wzór:
zmęczenie+trolling=zniechęcenie (wręcz rezygnacja)
reszty nie trzeba tłumaczyć
twórzcie panowie a nie niszczcie. jak gdzieś iść razem (Atari) to trzeba współpracować a nie nawzajem obrzucać się odbezpieczonymi granatami zaczepnymi... bo to jak widać nie prowadzi do niczego...
pozdrawiam
[opuściłem to miejsce bezpowrotnie][dziękuję za skasowanie mojego konta]