76

@gepard: właśnie nad tym pracuję... bitte warte ein moment.

Silly Venture - breaking the ATARI scene since 2000 ! :)

77

@Grey - jakie żale? ;)

ale nie podobają mi się takie sformułowania:

XTD napisał/a:

I żadne czarne wizje mało znaczących osób tego nie zmienią.

Kontakt: pin@usdk.pl

78 Ostatnio edytowany przez grey/msb (2014-12-19 00:40:14)

@Pin: no dobrze, ale pisałeś do mnie ad persona, a to była wypowiedź eXTenda. nie ukrywam że przy tych wszystkich atakach jakie przyjmowałem na klatę po SV2k14 i stając za Tobą murem, tego typu wypowiedzi z Twojej strony są dla mnie sporym zaskoczeniem (i z tego co właśnie słyszę, nie tylko dla mnie).

Silly Venture - breaking the ATARI scene since 2000 ! :)

79

Ja jebie ale wam sie nudzi :D
A to nie mozna sie tak poprostu napic ?
Dla mnie sprawa jest prosta. Kto ma chec sie pokazac z demami i napic z pijakami (np. ze mna ;P ) to wpada, a kto nie ma to nie wpada.
Nie mieszajcie w to rodziny bo sie zrobi smutna pi..a malej czarnej  ;P
Malo nas zostalo bo jak sami zauwazyliscie "czasy sie zmieniaja" i raczej mlodzi nie beda lukac w strone 8bit tylko odrazu dostana androidy i inne srajpady itd. - wiec jak juz nas tak malo zostalo to na cholere sie dzielic  ? :P
zeby nie bylo - pije wasze zdrowie bo jutro mam wolne ;P

80 Ostatnio edytowany przez Pin (2014-12-19 01:15:40)

@Grey - nie wiem dlaczego to tak osobiście odebrałeś, bo była to uwaga skierowana do ogólnej sytuacji w temacie ;)

Nie lubię po prostu bezsensownych konfliktów, a tego w ostatnim czasie nie brakuje.

Kontakt: pin@usdk.pl

81

@pin , o to to ! :P

82

Pin napisał/a:

@Grey - jakie żale? ;)
ale nie podobają mi się takie sformułowania:

XTD napisał/a:

I żadne czarne wizje mało znaczących osób tego nie zmienią.

Czarne wizje = "obudzenie się z ręka w nocniku" czyli bezsensowna konsekwencja ch... wie czego opisana w tym wątku przez pewnego mało rozgarniętego osobnika. Czy zawsze trzeba konkretnie nawiązywać wskazując palcem?

83

Łojezu.....

tP

Atari, Inc., 1512 Crossman Ave., PO. Box 61657, Sunnyvale, CA 94086.
Złym błędem jest cofać się do tyłu, gdy wieje zimnym chłodem.
Jest to najprawdziwsza prawda. (c) VC

84

ej - róbcie dema ;)
albo bachory ;P

szkoda prądu na takie dyskusje...

85

Witam
Nie będę się odnosił do postów "o bachorach", bo są chore..
Grey domniemam, że celujesz w 3-5 lipiec 2015, czyli 3 tyg. przed Głuchołazami.. niby dużo, ale też mało...
Czyli jeśli ktoś szykuje jakieś prace na party w lecie będzie miał dylemat, na którą imprezę się wybrać i wystawić..
SV jako pierwsze będzie w uprzywilejowanej pozycji.. Wywołuje to u mnie mieszane uczucia.
Osobiście chciałbym wziąć udział w obu imprezach.. zobaczę jak się ułożą moje plany urlopowe.

Tak sobie myślę..  Grey swoimi letnimi ambicjami wprowadzasz pewną pustkę na scenie. Do tej pory imprezy jakoś się fajnie dopełniały w czasie, lato dla mniejszych, ale b. sympatycznych Głuchołaz (w okolicach lata też Fortyfikation i Grzybsoniada), a koniec roku przed świętami potężne uderzenie w postaci SV. Czyli co pół roku był konkretny ivent (+pomniejsze) i to pozwalało non stop na coś się szykować i nie zapominać o Atari przez cały rok, po zakończeniu jednego party już się myślało o kolejnym za kilka miesięcy - non stop energia.
Przenosząc SV na lato wprowadzasz pewną pustkę na prawie cały rok jednocześnie kanibalizując pozostałe iventy z prac i ludzi.
Będzie mi trochę tęskno, że po letnim szaleństwie (jeśli uda się być na obu imprezach) będzie trzeba czekać cały rok na next party.

Postuluję do autorów prac, aby uwzględnili w planach również sympatyczne Głuchołazy. Jeśli Grey w 2k16 znowu zmieni zdanie, a Rysiek zrezygnuje, zostanie kolejna pustka. W 2014 osobiście byłem na obu party i pomimo zdecydowanie większej liczby prac na SV, Głuchołazy nie ustępowały, nawet mniej się na nich nudziłem (bez obrazy Grey, wcześniej o tym wspomniałem).

Dla osób z rodzinami jest ciekawe rozwiązanie. W przypadku SV zaplanować bezpośrednio po imprezie wakacje nad morzem (np. Hel), na czas imprezy zorganizować żonie z dziećmi jakąś metę (nie za blisko party, niech zwiedzają, jadą na plażę), a po party strzałka na wakacje. Dodatkowy plus to taki, że na wakacjach mamy sprzęt, na którym wieczorami będzie można coś podłubać na nast. party :)
Pod koniec lipca można zaszaleć i pojechać w góry i po party spędzić tydzień np. w Kotlinie kłodzkiej (do Lądka Zdrój jest ok. 50 km od Głuchołaz przez Czechy) - ja tak w lecie robiłem.

Pozdrawiam

Ala ma kota...

86 Ostatnio edytowany przez XTD (2014-12-19 11:10:11)

Małe "3 grosze" - to zupełnie normalne, że większe imprezy wypierają mniejsze i niejako dyktują warunki. Co więcej - tylko takim sposobem można zrobić coś dla rozwoju sceny. Małe imprezy mają swój urok ale po jakimś czasie ludzie przestają przyjeżdżać na takie mniejsze zloty na zasadzie błędnego koła - ponieważ jest mało osób, to nie przyjeżdżają, a ponieważ nie przyjeżdżają - to inni też nie przyjadą, bo jest mało osób. Potem niekoniecznie organizatorom chce się organizować coś dla małej grupy osób (albo też impreza staje się nieopłacalna) a i wspomniane "rodzinne" klimaty przestają mieć znaczenie (w końcu żona też ma coś do powiedzenia i może zapytać "Zdzichu, po jaką cholerę my się z dziećmi tłuczemy przez pół Polski, żeby popatrzeć na 5 komputerów i pogadać z 10 osobami? To lepiej na wczasy pojedźmy na Mazury." ;)). Jedyną drogą rozwoju jest współpraca i wspieranie tych parties, które przyciągają najwięcej osób.

Nie sądzę też, że ludzie bedą mieli dylemat, na jakiej imprezie wystawić produkcje. Dobre produkcje będą wystawiane na większym party a na mniejszym dzieci organizatora wystawią swoje rysunki i też będzie zabawa. :)

87 Ostatnio edytowany przez Dracon (2014-12-19 11:38:25)

Miliony bach... dzieciaków okaże wdzięczność Sikorowi, że pilnuje ich chwały i szacunku do nich. ;)


Rocky napisał/a:

b. sympatycznych Głuchołaz

Potwierdzam, tyle tylko, że nie trzeba "aż" komputerowego zlotu aby się nim nasycać. :)  Z autopsji powiem, że jest tam tyle ciekawych miejsc, iż warto oddzielnie na spokojnie przyjechać by sobie wszystko lepiej zobaczyć (wspiąć się na Kopy, porobić selfiki;) na rynku, obejść park zdrojowy, zajrzeć z wycieczką do sąsiednich Czech, itp. itd.).

Sikor napisał/a:

Tak, tłumaczcie sobie, że Gdańsk to pępek świata. Dziwnym trafem Atariady (bodajże z 1989 roku) tam nie ma. Obyście nie obudzili się z ręką w nocniku.

Że co? To przecież w 100licy myślą zwykle, że we wszystkim przodują, niejako z samej definicji. A nie zawsze musi być właśnie tak, że na przykładzie frekwencji/produkcj na atarozlotach to widać.

Sikor napisał/a:

Powodzenia - jak napisałem. Możecie się cieszyć, bo mnie na SV nie będzie.

Poza absencją samą w sobie - jak duża to strata? Że nie będzie wlewanej do gardła "sikorówki"? ;)

88

XTD jak dzielisz na dwoje to zawsze starcza dla wszystkich?

ktoś konkretnie jest w stanie zapewnić że na kolejnej odsłonie SV15 kompoty będą podzielone na dwa dni, że będzie można dotrwać do ich końca w ludzkim czasie, czy dalej będzie lanie wody i populizm w wykonaniu tuby propagandowej LAMERS

o jakich ludziach piszesz XTD, ja już mam dylemat, czy to znaczy że będzie trzeba podzielić ludzi na grupy, coś jak w "Folwark Zwierzęcy" Orwella

wóda nie wystarczy aby było lepiej

*- TeBe/Madteam
3x Atari 130XE, SDX, CPU 65816, 2x VBXE, 2x IDE Plus rev. C

89 Ostatnio edytowany przez XTD (2014-12-19 12:05:24)

Ja w ogóle nie zrozumiałem o co Ci chodzi. Czy ja chcę cokolwiek dzielić? Ja mówię, że przyszłością jest łączenie a nie dzielenie. Nie chodzi o to, żeby zrobić 12 małych spotkań co miesiąc - takie to sobie każdy może samemu zorganizować i zaprosić kilku kolegów. Dawniej porzadne wielkie party organizowało się rzadko ale za to przyjeżdżało na nie mnóstwo osób. I Greyowi w końcu udało się to zrobić w Polsce.

I jaka k... tuba propagandowa LAMERS? Napisz konkretnie kto jest tubą propagandową Lamers (albo co nią jest) i gdzie można było to zaobserwować na party? Rzucasz jakieś mętne oskarżenia bez pokrycia, zdania bez ładu i składu, hasła typu "wóda nie wystarczy aby było lepiej" albo "jak dzielisz na dwoje..." - oprócz zapewne Twojego osobistego poczucia wielkiej głębi takich wypowiedzi, dla mnie nie stanowią one specjalnej wartości, bo nic nie przekazują żadnych konkretnych informacji.

90

Ludzie przestańcie, po co te kłótnie? każdy wybierze gdzie chce przyjechać i tyle, po co dzielić skórę na niedźwiedziu? Czy już nie możemy normalnie rozmawiać? Kto będzie chciał pojechać w góry to sobie pojedzie, kto nad morze to też pojedzie. A wygląda to tak, że  najwięcej do powiedzenia mają Ci co i tak albo na SV nigdy nie przyjeżdżają albo nic ciekawego nie wnoszą. A reszta zamiast p*.* farmazony niech skupi się nad produkcjami.

gep/lamers^dial

91

XTD napisał/a:

na mniejszym dzieci organizatora wystawią swoje rysunki i też będzie zabawa. :)

Moja córka przygotowuje prace na SV :D

The problem is not the problem; the problem is your attitude about the problem

92

wieczor napisał/a:

Moja córka przygotowuje prace na SV :D

Może to ona jest tubą propagandową LAMERS? :)

93 Ostatnio edytowany przez wieczor (2014-12-19 12:42:21)

Jest medialna, dzieci to wdzięczny temat propagandowo-reklamowy ;) A co do tuby, to w sensie klasycznym, czytaj - wydawania hałaśliwych dźwięków, również się nadaje :)

The problem is not the problem; the problem is your attitude about the problem
XTD napisał/a:

Niekoniecznie. Ktoś musiał wcześniej pisać coś o tym, skoro skomentowałem. :)

Słusznie. Zabieram więc widły i pochodnie i idę szukać winnego dalej. ;)

Trzy najpopularniejsze w Polsce platformy 8-bit: Piwo, Wino i Wódka.
http://ym-digital.i-demo.pl/ - http://yerzmyey.i-demo.pl - https://soundcloud.com/yerzmyey
ŻADEN DOBRY UCZYNEK NIE UJDZIE BEZ KARY.

95

Pin napisał/a:

Nie lubię po prostu bezsensownych konfliktów, a tego w ostatnim czasie nie brakuje.

Konflikty zawsze mają sens, są potrzebne. Jak się wszyscy zaczną ze sobą zgadzać, to będzie koniec jakiegokolwiek postępu :)

The problem is not the problem; the problem is your attitude about the problem

96

wieczor napisał/a:
Pin napisał/a:

Nie lubię po prostu bezsensownych konfliktów, a tego w ostatnim czasie nie brakuje.

Konflikty zawsze mają sens, są potrzebne. Jak się wszyscy zaczną ze sobą zgadzać, to będzie koniec jakiegokolwiek postępu :)

Jeśli nagle wszyscy zgodzimy się, że trzeba wysłać wyprawę do sąsiedniej galaktyki, terraformować Marsa i przeznaczyć kasę na leczenie raka zamiast na zbrojenia, to będzie koniec postępu? Nie sądzę... ;)

97

Takie coś nigdy nie nastąpi :) Też czytałem Lema ale to fantazja, to sprzeczne z ludzką naturą :) Motorem postępu są różnice zdań i rywalizacja.

The problem is not the problem; the problem is your attitude about the problem

98 Ostatnio edytowany przez XTD (2014-12-19 14:05:25)

Co do założeń ogólnych, kolego Nosty, to zapewne masz rację. Tak jak wszyscy tu na forum zgadzają się, że party są potrzebne. Kłócimy się tylko w szczegółach. W przytoczonym przez Ciebie przykładzie owa ogólna zgoda jest zgodą co do tego CZY coś robić a nie JAK. :)

99 Ostatnio edytowany przez nosty (2014-12-19 14:24:18)

XTD napisał/a:

Małe "3 grosze" - to zupełnie normalne, że większe imprezy wypierają mniejsze i niejako dyktują warunki. Co więcej - tylko takim sposobem można zrobić coś dla rozwoju sceny. Małe imprezy mają swój urok ale po jakimś czasie ludzie przestają przyjeżdżać na takie mniejsze zloty na zasadzie błędnego koła - ponieważ jest mało osób, to nie przyjeżdżają, a ponieważ nie przyjeżdżają - to inni też nie przyjadą, bo jest mało osób. Potem niekoniecznie organizatorom chce się organizować coś dla małej grupy osób (albo też impreza staje się nieopłacalna) a i wspomniane "rodzinne" klimaty przestają mieć znaczenie (w końcu żona też ma coś do powiedzenia i może zapytać "Zdzichu, po jaką cholerę my się z dziećmi tłuczemy przez pół Polski, żeby popatrzeć na 5 komputerów i pogadać z 10 osobami? To lepiej na wczasy pojedźmy na Mazury." ;)). Jedyną drogą rozwoju jest współpraca i wspieranie tych parties, które przyciągają najwięcej osób.

Wprawdzie moje doświadcznie ze zlotami/parties to tylko 10 lat, ale całkowicie się z Tobą nie zgadzam. Ludzie lubią również małe, kameralne imprezy. Np spotykają się na sztabach. Kiedy w pamiętny dzień katastrofy smoleńskiej Pin zrobił sztab w piwnicy w Krakowie, to wyszedł z tego mały, dwudniowy zlot, a jedna znakomita gra miała na nim nawet swoją premierę.
Grzybsoniada też jest względnie niewielką imprezą, a od lat radzi sobie świetnie.

Mam wrażenie, że dla Ciebie prace i kompoty to wszystko co się liczy? Owszem, to sama esencja "parties". Tyle, że w dzisiejszych czasach chyba już mniej ważna dla sporej grupy fanów Atari. Dla wielu bardziej od prac liczą się ludzie, a zloty są imprezami towarzyskimi. Niektórzy wprost i bez wstydu deklarują, że przyjeżdżają tylko dlatego, że lubią sobie wspólnie pograć na Atari przy piwku. Dlatego, jak argumentowałem wcześniej "wspomniane 'rodzinne' klimaty" zaczynają mieć coraz większe znaczenie i jest to trend widoczny.
A żona chętniej będzie tłuc się przez pół Polski na małą imprezę na wsi, bo tam dzieciaki mogą spokojnie biegać i grać bez ryzyka, że za chwilę zrzucą połowę sprzętu na podłogę. Bo ona i tak ma w d... czy na sali jest 10 czy 50 komputerów.

Oczywiście można mieć to wszytsko gdzieś, uznać, że to nie są "prawdziwe party" i promować tylko duże, klasyczne imprezy. Wolna wola. Ale rzeczywistość i mechanizmy są odmienne niż to opisałeś.

Zgadzam się tylko z tym, że duże imprezy typu SV ściągają do siebie prace. Jeśli już ktoś coś przygotuje, to zwykle chętniej pokaże to na dużej imprezie, przed większą publicznością. Naturalna tendencja.

Jest jeszcze jedna sprawa: Grzybsoniada, Głuchołazy i Forti są imprezami poświęconymi głównie małemu Atari. A SV kładzie nacisk na pozostałe modele (a w 2015 nawet na C64). To też zostawia miejsce dla pozostałych imprez.

100 Ostatnio edytowany przez XTD (2014-12-19 16:16:18)

Być może nie wyraziłem się jasno, więc uściślę. Oczywiście, że małe imprezy są świetne! W tym roku byłem nad jeziorem z grupą ok. 10 komputerówców, mieliśmy wynajęty całkiem duży domek, było jeziorko, były kajaczki i rowery wodne, były rozmowy przy piwku i Żubróweczce (zależnie od upodobań) na przestronnym tarasie, było ognisko, niektórzy łowili ryby i chodzili na grzyby. Co więcej - na tyle się spodobało, że w tym roku pewnie też się zbierzemy jakąś ekipą na taki tygodniowy wypad (tak - to był cały tydzień!). Szczerze to ja nawet wolę coś takiego, niż wielki zlot scenowców. Ale nigdy, przenigdy bym nie nazwał takiego czegoś słowem "party".

Nie mam absolutnie za złe, że ludzie się spotykają na małych zlotach - przecież każde spotkanie znajomych jest czymś fajnym. Ale żeby od razu musieć to nazywać party?