@XTD: przypuszczalnie więcej niż Ty - atariki Twoim przyjacielem w tej kwestii.
XTD napisał/a: Ciekawe też gdzie wyczytałeś te wszystkie moje opinie na temat tego czym jest party? Więcej uwagi przykładaj do czytania (ze zrozumieniem) a mniej do klepania bzdur - wyjdzie ci to na dobre.
Powiedział ten, który pisze farmazony.
Twoje opinie na temat party:
XTD napisał/a:Rocky napisał/a:
Dla mnie podstawowa różnica to taka, że na Głuchołazy jestem w stanie bez większych obaw wziąć całą rodzinę, czego nie wyobrażam sobie w przypadku SV, nawet gdyby się odbyło w lecie.
Czyli +100 punktów dla SV. smile
Nie wyobrażam sobie party, na które wszyscy zabierają całe rodziny. Za chwilę ktoś rzuci hasło, żeby przyciszyć muzykę, bo bobasek usnął właśnie a drugie dziecko płacze, bo za głośno. Żona się nudzi, więc może by zrobić compo wcześniej itd. smile
Party to raczej nie jest i nigdy nie była rodzinna impreza.
XTD napisał/a:@Sikor: to, że ktoś potrafi zabrać całą rodzinę, to nie znaczy od razu, że party to impreza rodzinna. Ja na drugi dzień na SV byłem z dziewczyną ale to nic nie zmienia - wiedziała na co się pisze, że się ewentualnie wynudzi i że jedzie tam ze mną ale nie, że jedziemy razem (tzn. ja decyduję kiedy wracamy itd.). Poza tym jak wszyscy zaczną z dziećmi jeździć, to się z party zrobi piknik rodzinny - a stąd już tylko o krok od wprowadzenia cenzury na compo, upominania kogoś, kto np. użył wulgaryzmu w rozmowie z kolegami itd. Innymi słowy - syf a nie party.
@Rocky: chcesz pielęgnować tradycje, to puść dzieci - niech pojadą gdzieś same na party. Ty przecież z rodzicami nie jeździłeś nigdy na zloty komputerowe, prawda? Nie widzę nic tradycyjnego w braniu dzieci na party. W końcu do pubu też się dzieci nie zabiera, prawda? Nie sądzę więc, że na party, na którym większość ludzi pije co najmniej piwo, towarzystwo dzieci jest wskazane.
XTD napisał/a:Wiesz, mi też nie przeszkadza, że ktoś tam gdzieś z bachorem łazi non-stop. Mnie irytują konsekwencje tego faktu. A jedną z nich (i bynajmniej nie ostatnią ani nie najmocniejszą, jeżeli terror bachorów się będzie nasilał) sam opisałeś.
XTD napisał/a:nosty napisał/a:
Z roku na rok w Głuchołazach jest chyba więcej dzieci i rodzin. Może po prostu dorastamy i coraz większa część ludzi lubi przebywać z rodziną, albo nie może się wyrwać bez rodziny na długi majowy czy lipcowy weekend?
Nie wiem czy ktoś musi wszędzie na każdy wypad łazić z całą rodziną, nic mi do tego. Jednak rozróżnijmy - party przy piwie i alkoholu (tak, zauważyłem że pod tym względem nic się nie zmienia - ludzie na party piją alkohol), z produkcjami bez konieczności oznaczania grupy docelowej, z panią rozbierającą się na scenie to za cholerę nie jest piknik rodzinny. I nie ma to nic wspólnego z dorastaniem (chyba, że ktoś nie dorósł do tego, żeby to zrozumieć).
nosty napisał/a:
Wszystko się zmienia i nie jest mądrze udawać, że zmian nie ma, a my się nie starzejemy tongue Czy jest jakaś ogólna zasada, że zloty muszą wyglądać tak samo jak 10 czy 20 lat temu?
A skąd! Sam się dziwię, że obecne parties wyglądają jak kalka tych dawnych. Z tym, że co innego zmienność zlotów komputerowych pod względem części scenowej a co innego jeżeli mówimy tu o spotkaniu znajomych przy tak lubianych na scenie trunkach. Jeszcze raz podkreślam - do pubu się dzieci nie zabiera (ani całej rodziny z dziećmi, choćbyś nie wiem jak "dorósł do tego"). Podobnie jest z komputerowym party - ile trzeba czasu i imprez, żeby zauważyć jak wygląda typowe party i dojść do słusznego wniosku, że to nie są wczasy z dziećmi ani wizyta w aquaparku?
XTD napisał/a:Nigdy też nie pisałem, że "party to tylko alkohol". Podzieliłem się swoimi obserwacjami na temat tego, co widzę na party a nie na temat mojej idei czy też definicji party. A na party widzę między innymi alkohol i inne dorosłe zabawy, które nijak się nie łączą z dziećmi. I dzięki Grey, że robisz takie party a nie "domowe przedszkole". Mimo wszystko jak świat długi i szeroki, dorośli ludzie potrzebują niekiedy trochę dorosłej rozrywki. Niekoniecznie zawsze w towarzystwie dzieci, bo nie zawsze trzeba, można czy też wypada.
Tu mój komentarz - jak zaczniesz jeździć na inne party, może zobaczysz i inne rzeczy. Wierz mi, nie tylko alkohol się leje strumieniami. Grey robi taki a nie inny target, Rysiek wręcz odmienny, I chwała im obu za to.
XTD napisał/a:Kolega Sikor wielce dorosły i emocjonalnie wyrośnięty jak się patrzy. Przynajmniej oczywiście w swoim mniemaniu, co jak sądzę jest najbardziej obiektywnym osądem. Nie miał jednak czasu, żeby samemu sprawdzić definicję słowa "bachor" a mnie radzi to zrobić? Ok, więc zrobiłem. Sprawdziłem w Słowniku SJP. A oto definicja - "bachor: dosadnie o niegrzecznym, denerwującym dziecku". Ufff, odetchnąłem z ulgą, bo spodziewałem się definicji w stylu "bardzo, BARDZO obraźliwe dla wszystkich rodziców określenie pociechy, latorośli lub przesłodkiego bobaska".
Mówienie o dzieciach jako o bachorach nie jest niczym złym. Do czasu, oczywiście, aż się nie zacznie mówić o konkretnym dziecku. To tak, jak mówienie, że ludzie to idioci - ma to zupełnie inne znaczenie, niż mówienie tak o konkretnym człowieku.
Tak się stało, że sprawdzałem. I jak widzisz - nie ma pozytywnego znaczenia.
XTD napisał/a:Więc, panie Sikorze, który tak bardzo dorósł, że przerósł wsystkich wokół i to tylko dlatego, że spłodził dzieciaka - ani nie znam twoich dzieci ani o nich nie pisałem. I dla mnie, już zupełnie nieżartobliwie, to ty jesteś szczeniakiem, bo robisz osobiste wycieczki w moją stronę. Jak wcześniej wspomniałem - słaby z ciebie partner do rozmowy.
Widzę brak argumentów powoduje osobiste wycieczki. A może zazdrość? nie wiem, nie oceniam ludzi w Twój sposób. Przynajmniej tak mi się wydaje.
XTD napisał/a:I nadal podtrzymuję, że posiadanie dziecka to nie jest wyznacznik dorosłości
Tu się z Tobą zgodzę. Ale świadome wychowanie już tak, jest taką oznaką.
XTD napisał/a:Jak widać, mimo powtarzanych frazesów typu "do ojcostwa/dzieci trzeba dorosnąć", fakty mówią zupełnie co innego - żeby być ojcem, wystarczy zrobić dziecko. Oczywiście można być lepszym ojcem lub gorszym, dziecko może być wartościowym małym człowiekiem lub irytującym bachorem. I nie wiem jak jest w twoim przypadku, bo przecież nie poznałem twoich dzieci, ale uderzyłem głośno w stół a nożyce jakimś cudem od razu się odezwały.
Widać Twoją niedojrzałość. Do ojcostwa trzeba dorosnąć. Żeby być ojcem - niekoniecznie. Wbrew prawie bliźniaczym brzmieniom - te słowa mają zgoła odmienne znaczenie.
Pozdrawiam ponownie i proszę to przemyśleć.
Sikor umarł...