Łażąc niedawno po pchlim targu natknąłem się na sprzedawcę, który miał porozrzucane kasety do atari (różne, nagrywane w domu, zestawy a nawet dwie oryginalne). Oczywiście za grosze to kupiłem. Były mokre, bo z rana trochę padało. Naszło mnie, żeby wyciągnąć magnetofon i powgrywać. Wziąłem pierwszy lepszy (XC12). Magnet ma pewnie paski do wymiany bo rzęzi trochę, głowicę ustawiłem na słuch (bo niestety była prawie całkiem odkręcona), kasety przemyłem i wysuszyłem i praktycznie wszystko się wgrywa (poza kilkoma gierkami ze wspaniałomyślnie nagranym przerywnikiem muzycznym). I tak mnie naszło na - dziś już bezstresowe - testy wgrywalności w zależności od warunków zewnętrznych. Pamiętacie zapewne czasy, kiedy zabraniało się rodzeństwu oddychać podczas wgrywania gier :)? Zacząłem więc np. pukać w magnetofon podczas wgrywania, przesuwać go, aż w końcu podnosić i obracać pod różnymi kątami. Na początku nie było wesoło, ale okazało się, że to bardziej niestyk w gnieździe SIO powodował problemy. Potraktowałem gniazdo środkiem do czyszczenia styków i zacząłem zabawę od początku. Gry wgrywały się nawet przy dość gwałtownych wstrząsach magnetofonem.
Wniosek:
Moje środki ostrożności z dzieciństwa były mocno przesadzone, ale kto wtedy myślał o takich testach kiedy każde wgrywanie było na wagę złota?