Otóż xbios ma 2 podstawowe (a do tego spore) wady.
1. ma własne nie zgodne z niczym innym API, czyli program napisany pod xbiosa, będzie działał tylko z xbiosem, w przeciwieństwie do CIO (oczywiście można powiedzieć, że program napisany pod CIO będzie działał tylko z CIO, ale CIO jest zawsze, nawet jeśli nie załaduje się DOSa udostępnia np magnetofon). Znając życie zaraz dowiemy się że to zaleta xbiosa.
2. I to jest wada, której na razie może nie widać, ale zaraz się zacznie objawiać. Xibios nie oddziela warstwy sprzętu od filesystemu. Czyli biblioteka obsługuje konkretny sprzęt i filesystem na tym sprzęcie. A teraz zagadka, czemu xbios ma tak niskie MEMLO ???
.....
a temu że procedura odczytu sektora przez SIO zmieści się na jednej stronie pamięci (sam napisałem i opublikowałem kiedyś taką maksymalnie krótką prockę, ciekawe czy nie siedzi w xbiosie ;) ), a dodanie zapisu wydłuży ją o kilkadziesiąt bajtów. Obsługa filesystemu Atari DOS też jest prosta, bo to prosty filesystem, do tego xbios nie musi nawet VTOCa obsługiwać, bo nie tworzy nowych plików.
Tak więc puki jest ta jedna... no dwie wersje biblioteki da się względnie to upchać w pamięci. I dlatego nie sądze by kiedykolwiek zawitała obsługa (jak najbardziej standardowej z punktu widzenia Atari) stacji Karin Maxi, SIDE, czy dowolnych new devices. Po prostu mając wyłączony ROM oprogramowanie tego od podstaw zajmie tyle RAMu, że prosty DOS II+ ze swoim MEMLO na poziomie $2000 okaże się zajmować mniej pamięci niż odpowiednia biblioteka xbios.
Oczywiście można zrobić bibliotekę xbios włączającą sobie ROM i komunikować się z new devices przez standardowe procedury Atari OS, ale będzie to przyznanie się przez XXL do błędnego rozumowania, a poza tym Mazemam się na niej nie odpali tak fajnie (bez sensu) jest napisany :P
Bla bla bla bla, bla bla bla. Bla bla bla - bla - bla. Blabla bleee.