Jacques napisał/a:O cholera, poważna sprawa :) A ja naprawdę nadal nie rozumiem jakim dzięciołem trzeba być, żeby nie odróżnić awaryjnego lądowania w krzakach (a propos tych "grzybów") lub na pasie startowym od wpadnięcia na pełnym ciągu (po próbie poderwania maszyny) przewróconym na grzbiet TU-154 (najsłabszy element samolotu) w solidny las...
Ale owieczki słuchają, słuchają... Rozgłośni, swoich idoli...
No faktycznie poważna sprawa. Bo nie jakim dzięciołem, w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale wręcz jakim matołem trzeba być, by nie odróżnić drzew od krzaków. Ale przyjrzyjmy się zdjęciom z wypadku.
Tak oto według naszego samozwańczego ornitologa wyglądają krzaki.
Oto złamany krzak na skrzydle samolotu.
A oto kolejne zdjęcie przedstawiające samolot w krzakach. Zaraz, czy to przypadkiem nie są brzozy? Eee tam przecież każdy młody, wykształcony z dużego miasta wie, że brzozy to są drzewa, a tutaj widzimy jak nic krzaki, ergo to nie mogą być brzozy. No chyba, że pani na biologii coś pokręciła i się Jacquesowi wiedza źle utrwaliła. Całe szczęście, że nam Tuski w liceach tylko historię ograniczają, a póki co biologię zostawili w spokoju, bo za jakiś czas pokolenie młodych matołów nie odróżniałoby ptaka od płaza. Co do grzybów natomiast to generalnie ludzie chodzą zbierać je w lesie, ale pewnie na Dolnym Ślasku chadzają na grzybobranie w krzaki. Ostatecznym wyjaśnieniem tej zagadki może być to, że pod wpływem stresu, wszystkim agencjom informacyjnym na świecie, łącznie z pasażerami feralnego samolotu, las pomylił się z krzakami. Bywa i tak, ale to już nam pewnie błyskotliwie wyjaśni Jacques.
Dla bardziej rozgarniętych, garść faktów. Samolot ten lądował awaryjnie na lotnisku dla śmigłowców, gdzie pas był o kilometr (czyli o połowę) za krótki i dodatkowo pilot przestrzelił o jakieś 160 metrów. Co najważniejsze, z powody awarii, pilot nie mógł zmniejszyć prędkości i lądował przy około 350-380 km/h, czyli o jakieś 200 km/h za szybko. W efekcie samolot wbił się pięknie w las (według najnowszych doniesień neobotaniki nazywany krzakami). No i cholera nic mu nie odpadło.
Na wypadek gdyby mimo wszystko ten las był jednak dla Jacquesa za mało leśny (za mało lasu w lesie), proponuję do przemyśleń kolejną katastrofę. TU-204-100 pod Moskwą. Ten samolot to bezpośredni następca TU-154, czyli ten sam typ, gabaryty i producent. Samolot podczas lądowania nawet nie zahaczył o pas, tylko po prostu przyładował lotem koszącym w las, ścinając przy okazji kilkaset, nomen omen, brzóz (krzaków?). Co tam jedną, kilkaset, a pomimo tego nic go nie obróciło i co ciekawe jedno ze skrzydeł zachowało się prawie w całości. Z 8 osób na pokładzie: 2 w stanie bardzo ciężkim, 2 w szpitalu w stanie stabilnym, 4 pozostałe – lekkie obrażenia ciała. Nikt nie zginął.
Materiał zdjęciowy.
Jacques, czy to już jest las czy jeszcze krzaki? Odezwij się.
To już chyba las, ale z młodymi, wykształconymi z wielkich miast to nigdy nie wiadomo.
Dla wszystkich używających swojego mózgu zgodnie z przeznaczeniem polecam porównać uszkodzenia tego samolotu do tego pod Smoleńskiem, który to ponoć zahaczył o jedną (wszystko na to wskazuje, że pancerną) brzozę, obrócił się i uderzył grzbietem o miękki teren (a nie jak bredzi Jacques w solidny las) i ślizgając się po grząskim gruncie dopiero potem uderzył w drzewa, w wyniku czego…. rozpadł się w drobny mak, nikt nie przeżył. Tyle obecna wersja oficjalna. Niech każdy oceni sam.
Natomiast co do grzbietu jako najsłabszego elementu TU-154, to poniżej macie przypadek TU-134 gdzie podczas lądowania we mgle skończył na grzbiecie i dodatkowo stanął w płomieniach. Wszyscy przeżyli.
http://fergana.akipress.org/news:165631/
Oblukajcie kolejny filmik, w którym ten model samolotu podczas próby poderwania, czyli na pełnym ciągu (prawda Jacques?) uderza, nie w jakieś tam trzęsawisko, ale w beton, staje w płomieniach i……wszyscy przeżywają.
http://www.youtube.com/watch?v=xX_yB3mKdUg
Chętnie posłucham twoich wyjaśnień Jacques. Na pewno w prosty i przekonywujący sposób poddasz te przypadki falsyfikacji, jak w swoim poprzednim poście. Uwielbiam słuchać takich wesołkowatych mądrali. A może jeszcze ktoś poza tobą był w wojsku i widział samolot z bliska, ewentualnie zna się na inżynierii materiałowej i jej zastosowaniu w lotnictwie?
Dziękuję za wspólnie spędzone chwile... Na szczęście, póki co odejście z forum uważam za niemożliwe do realizacji. Jeszcze długo tak będzie... Witam.