a przy tym bilion zł oficjalnego długu plus dwa biliony nieoficjalnego
Simius to są sporo zaniżone dane :)
Ale przypuszczam że wiem na jakie źródło się powołujesz więc stąd te cyfry.
Zacznijmy od tego że kreatywna księgowość jest nie obca żadnemu krajowi na świecie.
Niemcy 5 bilionów euro.
http://www.bloomberg.com/news/2011-09-2 … -says.html
Można by jeszcze dodać Ameryke ze 100 bilionami dolarów ale nie będziemy się licytować przecież :D
Bo mógłbym tak cały wieczór wyciągać trupy z szaf.
Ściemy idą w całej europie od wielu lat - choćby goldman sachs pomagający grekom przy swapach.
Dopóki wszyscy bawią się w tą samą grę to jest ok, albo inaczej mówiąc ostatni gasi światło.
Ja nie mówię że nam to nie wybuchnie w twarz. Chcę tylko zwrócić uwagę że nie jesteśmy wyjątkiem, a wręcz jesteśmy w porównaniu z "rozwiniętymi" krajami w szarym ogonku.
Nie można z jednej strony krzyczeć na około że się chce autostrad, stadionów, nowoczesnego wojska, dobrze wyposażonej służby zdrowia a z drugiej strony mówić że się zadłużamy.
Kraje "rozwinięte" są "rozwinięte" bo są utopione w długach po uszy.
Na przykład jak to wyglądało na początku kryzysu na samych kartach kredytowych:
Outstanding national credit card balances, in billions.
(Note: All figures are in U.S. dollars.)
US - $775.0
UK - $87.5
Canada - $73.9
Australia - $40.4
(Source: USA Today, December 2009)
Czy się coś polepszyło? Niedużo. Dane z UK na tą chwilę.
http://www.creditaction.org.uk/assets/P … y-2012.pdf
Po prostu aż strach to czytać. Wszystko jest dobrze jak jest dobrze, ale do czasu.
Jeśli chodzi o zadłużanie się jako państwo to też gonimy zachód:
http://en.wikipedia.org/wiki/External_debt_by_country
Ale przecież chyba o to walczyliśmy? Bo z tego co pamiętam to wszystkim marzył się zachód jak obalano stary system.
Chociaż zawsze można było pójść drogą Białorusi i być teraz wolnym krajem.
Powinniśmy wzorem zachodu wprowadzić quantitative easing i będzie luzik :D :D :D hehehe
Najwyżej następne pokolenia się będą martwić ale my będziemy mieli zarobki zachodnie bo przecież tego chcemy.
A potem pójdziemy drogą stanów i wszystko będzie u nas należeć do żydów, szejków i chińczyków.
No chyba że ktoś wierzy w idee wolnościowe i uważa że ograniczenie kosztów redystrybucji dochodów spowoduje nagle jakieś cudowne uzdrowienie całego świata.
Tylko że nic takiego się nie wydarzy.
Za to obudzi się na emeryturze - chociaż wątpię żeby nasz Bismarkowski system jeszcze wtedy działał - zastanawiając co się stało.
Rada jest tylko jedna:
Nie patrzyć na innych, robić swoje i iść do przodu.
Dostosuj się albo giń - jak to powiedział karaluch do dinozaura.