@jellonek: z doświadczenia to wiem.... Siedzę w kabelkach od kilkunastu lat. A ten adapter.... Fajny, mam takich kilka różnych. Ale gwarantuję Ci, że jeśli TV nie obsługuje s-video w Scart'cie, to psu na budę ten adapter. A niestety obecnie już nikt nie implementuje s-video w Scartach. Zresztą one same też pewnie niebawem znikną, jako relikt przeszłości analogowej...
Widzę, że chyba warto w tym miejscu zapodać trochę teorii sygnałów video:
1. Composite video, zwany też złożonym sygnałem wizyjnym - stosowany w złączach RCA czyli cinch, oraz Scart. Zawiera w sobie sygnały luminancji (informacja o jasności punktów na ekranie), chrominancji (informacja o kolorze punktów na ekranie) oraz zespolonej synchronizacji (pionowa i pozioma synchronizacja zsumowane razem). Takie informacje wystarczają do uzyskania obrazu video. Jego jakość pozostawia wiele do życzenia, choć i tak jest dużo lepsza niż z gniazda antenowego. Skąd gorsza jakość obrazu niż w innych sposobach? Wszystkie sygnały są przesyłane jednym przewodem, więc wzajemnie się zakłócają. Jako przykład - w miejscach zmiany jasności punktów (duży kontrast), pojawia się zakłócenie sygnału chrominancji, objawiające się nietypowym kolorem wokół np. kursora czy napisu Ready. Doskonale widoczne w grze Amaurote. Niektórzy nazywają to "morką", niesłusznie zresztą, bo mora to jeszcze coś innego :).
2. S-video - stosowany w złączach s-video (miniDIN 4-pin) oraz w niektórych Scartach. Czasem można spotkać jako oddzielne złącza RCA (cinch) np. w monitorze 1084S-D1, oznaczone jako LUMA, CHROMA. Są to oddzielone sygnały luminancji+zespolona synchronizacja oraz chrominancja, na oddzielnym przewodzie. Dzięki temu nie występuje wspomniany wyżej efekt artefaktów, obraz jest nieco ostrzejszy.
3. RGB - spotykane w złączu Scart, a także w złączu D-SUB VGA, ale o tym potem. Sygnał Luminancji, Chrominancji, Synchronizacji (czasem też rozdzielonej na VSYNC i HSYNC) oraz poszczególnych kolorów: R(Red), G (Green), B(Blue) - są przesyłane oddzielnymi przewodami. Dzięki temu uzyskujemy najostrzejszy z możliwych i najwyraźniejszy, pozbawiony zakłóceń obraz.
Teraz jeszcze, żeby nieco zagmatwać tematykę: co to jest PAL, NTSC i jak to się ma do powyższego? Otóż, w dwóch pierwszych sposobach będzie to miało znaczenie. Aby przesłać tyle sygnałów tym samym przewodem, są one w specjalny sposób kodowane - właśnie w standardach PAL, SECAM lub NTSC. Odbiornik TV musi mieć odpowiedni dekoder, inaczej najczęściej zobaczymy obraz monochromatyczny. W 3-cim sposobie znaczenia nie ma, czyli np. Atari ST z USA będzie dawało obraz kolorowy na europejskim TV, o ile sygnał przesyłamy w RGB. Jedyna zauważalna różnica jest w częstotliwości odchylania pionowego - dla PAL i SECAM jest to 50Hz, a dla NTSC - 60Hz. W NTSC obraz nieco mniej migocze, ale nie ma nic za darmo - wyświetlane jest nieco mniej linii poziomych, stąd inne rozdzielczości obrazu.
No i na koniec - standard VGA (d-sub): bardzo podobny sposób jak w pkcie 3. Sygnały są rozseparowane, nawet synchronizacja pionowa i pozioma są przesyłane oddzielnymi przewodami. Ale, częstotliwość synchronizacji poziomej jest dwa razy większa niż w urządzeniach PAL (15625Hz) - czyli 31250Hz. Nie można więc w prosty sposób podłączyć Atari do monitora VGA. W małym Atari należałoby rozseparować sygnały (co mija się z celem) R, G, B i synchronizacji pionowej i poziomej. Żeby cała operacja miała sens, należy zastosować inny układ niż GTIA, czyli np. VBXE. Sposób tworzenia obrazu przez GTIA to uniemożliwia.
Ale rozseparowanie to jedna rzecz. Należy teraz linie obrazu buforować i wyświetlać dwa razy szybciej. Zajmują się tym urządzenia zwane Scan Doublerami. Atari ST ma te sygnały rozseparowane, więc mając np. Scan Doubler od Amigi można go podłączyć i używać ST z monitorem VGA w kolorze. W trybie Hi-res nie ma problemu, bo sygnał jest w standardzie VGA (31250Hz HSYNC i 72Hz VSYNC).
Mam nadzieję, że teraz chociaż co nieco będzie jaśniejsze, dlaczego nie można połączyć tego z tamtym i dlaczego prosty adapter nie wystarcza. Jeśli jednak ktoś ma jakieś pytania, chętnie odpowiem :)
I jeszcze jedno - niech fachowcy wybaczą mi pewne uproszczenia i spłycenia w powyższym opisie - spowodowane tym, żeby laik zrozumiał....
Arguing with an engineer is a lot like wrestling in the mud with a pig, after a couple of hours you realize the pig likes it...