Ludzie, zacznijcie w koncu jezdzic na zloty i mniej siedziec na roznych forach to sie przekonacie jak jest naprawde. Ja w tym roku odwazylem sie i pojechalem (w pazdzierniku) na commodorowski zlot Silesia Party w Bedzinie. Byli tam tez amigowcy, ktorych bardzo dobrze wspominam. Pogadalismy, popilsimy, pospiewalismy. Czesto wznosilismy toasty za naszego 'wspolnego' inzyniera Jaya Minera. Amigowcy zaproponowali mi nawet wspolny powrot ich busem do domu totalnie za free. Z commdorowcami takze nie bylo tragedii, choc zdarzaly sie niechlubne wyjatki (minimalne ale zawsze), ktorym nie pasowalo, ze jestem atarowcem. Na szczescie byly bardzo marginalne.
Tak wiec nie taki diabel straszny jak go sobie coponiektorzy wyobrazaja. Powiem tyle, spodobalo mi sie i chyba dajej bede jezdzil na nie tylko atarowskie zloty.
Edit:
literowki.