Krótki napisał/a:Zwróć też uwagę, że umowa ASF-u z Tigerem była dwustronna - dzięki temu pozbyli się części zalegających w magazynie tytułów, które zostały przez Tigera rzucone na rynek brytyjski. Sama korzyść, chyba to ich usprawiedliwia.
Hmmm.... Brzmi to całkiem przekonywująco... Oba "labele" w sumie skorzystaly...
Dracon napisał/a:ASF zwijał się w 1994 nie tylko na Atari, ale w ogóle (długo dalej nie pociągnął), nietrafione pozycje miał też na komputerach 16-bitowych...
Myślałem że w 1995 - w tym roku wyszły Miecze Valdgira na Amigę, ale chyba były wydane przez TimSoft więc nie wiem czy ASF jeszcze istniał (może nie jako wydawca a tylko jako devteam?).]
Chodziło mi ogólnie, że ten 1994 czy 1994/95 to powolny koniec firmy.... A te "Miecze" amigowe to hmmm... dziwne. Fatalna kolorystyka, o wiele trudniejsze i jakieś takie przeładowane ozdobnikami. Jeden z przykładów, że konwersja nie zawsze wyjdzie na dobre... ASF później rozdzielił się na SEVEN STARS (tam Cygert rozwijał swój fajny edytor tekstowy na Amidze, a Ast rozprowadzał cliparty) i resztę, z tego co kojarzę.
Dracon napisał/a:Proponuję, ponownie, byś odpalił sobie wspomniane FIRE STONE i też to ocenił....
Aby zobaczyć co to naprawdę znaczy wtórna i nieudana gra. :P
A co to ma do rzeczy? UWAGA OPINIA, obie gry są ciekawsze od tych NOVej!
Oczywiście ja uważam inaczej: fatalny dźwięk (w PANDEMONIUM to było coś!), kiepska grafika itp., itd.
Dracon napisał/a:Idąc tym tokiem myślenia "zaatakujmy" też takie shootery jak Zybex, Guard, Humanoid i inne. W końcu nudne jak nie powiem co, w każdym chodzi o to samo i podobnie wygląda przelot... :D Tunelowy przelot ssie! :]
Stosując sofizmat rozszerzenia obrażasz rozmówcę, samemu nic nie zyskując. Trochę powagi.
Trudno zachować powagę, jeśli w dyskusji wprowadzasz epitety typu "gówniane przyznanie racji", nieprawdaż?
Po prostu rozwinąłem Twoją tezę o "wtórności", bo tak ją też można zrozumieć....
Dracon napisał/a:A to z kolei kłóci się z Twoją wcześniejszą wypowiedzią, że...
Co z tego? Wpływu na konkluzję (w tych przypadkach nie było chowania do szuflady) to nie ma.
To takie moje zdziwienie przy okazji. Najpierw bowiem napisałeś, że paru wspomnianych gier "nie prezentowano" żadnemu wydawcy, po czym niewiele później piszesz, że "nie dogadano się" co do ceny - czyli wychodzi na to, że jakieś negocjacje były. :)))
Dracon napisał/a:Bliskich szczegółow tego 'dealu' nie znam.
No cóż, wróć jak poznasz ;-)
Sam możesz spytać jak jesteś ciekaw. Były szef StanBitu jest do znalezienia w necie... ;-)
Dracon napisał/a:A to powyżej (uzasadnienie) z Atariki nie wystarcza??? ;o
? Nie rozumiem, pogubiłem się.
Chodzi o tekst z atariki o tych dwóch grach z grupa NOVA. Umówione i zaginione... w szufladzie pewnie.
Dodałem też poprzedno tekst o T.Mazurze - Seban powinien potwierdzić.
Dalej nie możesz uwierzyć, że jednak chowano coś w czeluściach zamiast wydawać, bo "a nuż się sprzeda" ??? ;o
A może wiesz jako to było z inną grą, chyba niewydaną, a jej nazwa to "Tawerna" (z grupy THE FACTORY), wydaje
mi sie, że też sobie przelażakowała...
Dracon napisał/a:Może kiedyś uda się to od niego "wyciągnąć" tak jak wypłynęły gry "Ghastly Night" itp. ... ;)
Jak już się uda i zobaczymy, jak strasznie te gry są lepsze od Tarkusa and the Waste of Time, to mi się przypomnisz?
Eee, pewnie nie będzie mi się już chciało... ;)
Dracon napisał/a:Primo: oszczędźmy sobie tych emocjonalnych epitetów, nie róbmy drugiego Onetu :(
Obraziłem Ciebie? Czy Twoje argumenty? Onet to tylko jedno z dwojga, zgadnij które.
Domyślam się które. A nie widzę potrzeby stosowania tu takich nieładnych określeń...
Dracon napisał/a:Secundo: nie będę silił się na jakieś "mega-przeprosiny", bo też potrafię udowadniać swoje racje. :)
Ależ nikt Cię nie zmusza. Ale fajnie że zgadzasz się sam ze sobą.
Nie zawsze celem jest przekonanie drugiej strony o swej racji, tym bardziej, że jak widzimy - racja jest jak pewna część ciała - każdy ma swoją. :) Po prostu udowodniłem pewna tezę.
Dracon napisał/a:Jakbym był wydawcą na (już) martwej platformie, jak piszesz, to zamiast wydawać jakiegoś shita, zatrzymałbym go w szufladzie. I tak by już nie było realnych profitów.
Wiadomo ile Sikor na tych stolcach zarobił? Bo może to, co dla Ciebie jest fistaszkami, dla Sikora było wystarczającym powodem do "ośmieszania się"?
Może Sikor sam się pochwali, bo ja przecież tego nie wiem. Ale pamiętam jak kiedyś pisał, że jak ktoś ma coś na Atari, to postara się to wydać - i wyglądało na to, że niezależnie od tego czy zarobi czy bilans będzie na zero (w najlepszym przypadku). To było gdzieś około 2003-2005, a więc zupełnie już "martwym" (zarobkowo) czasie.