nosty napisał/a:Gdybysmy nie mieli tej zdolnosci, czyli kopiowania to nie byloby tej dyskusji :P
Na razie wprawdzie potrafimy tworzyc "cuda", czyli kopiowac bezkosztowo jedynie cyfrowe dane, ale moze z czasem dojdziemy i do chleba :)
To nie jest argument: nie dyskutujemy o tym, czy kopiowanie jest możliwe (bo jest), ale o tym, czy etyczne.
nosty napisał/a:A to co piszesz to herezja! Po pierwsze Chrystus nie musi udzielac "pozwolnia" na nasladowanie siebie, skoro sam w sobie i we wszystkim co robi jest wzorem dla kazdego katolika. Wciaz slysze jak ksieza nawolują zeby isc za Chrystusem i go nasladowac.
Nie jestem teologiem, ani w ogóle specjalistą w tej dziedzinie, ale tak prywatnie i po amatorsku obawiam się, że się mylisz. Wzorem dla każdego katolika (i w ogóle dla każdego chrześcijanina), przypuszczam, nie jest Chrystus sam w sobie, ale jego nauka. Ścisłe naśladowanie czynów Chrystusa nie prowadzi bowiem do bycia dobrym chrześcijaninem, ale do bycia dobrym mesjaszem albo nawet dobrym Panem Bogiem. A nie o to w tym chodzi. Toteż nikt nie zachęca wiernych do np. wiszenia na krzyżu (zwłaszcza ze skutkiem śmiertelnym, nawet jeśli to ma być skutek przejściowy).
Tak samo nie zachęca się zwykłych śmiertelników do dokonywania cudów, mogą to robić jedynie apostołowie (otrzymawszy ten dar, jak się domyślam, od nauczyciela), ale też nie ma wśród cudów, jakie oni mają robić, kopiowania: "Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy" (Mt 10,8). Nawet gdyby na tej liście kopiowanie było, dotyczy ona, jak rozumiem zacytowane miejsce, tylko apostołów, a więc nie Ciebie ani mnie.
Wobec powyższego Twoja argumentacja, mimo że błyskotliwa, nie jest, niestety, na temat, jaki nas interesuje w tej dyskusji.
nosty napisał/a:Wskazalem, ze Jezus spozytkowal swoj cud rowniez dla ludzi, ktorzy mogli pojsc do wioski i stac ich bylo na zakup jedzenia. Nie roznicowal na biednych i bogatych. To zbija ten argument.
Ok, niech będzie. Ale nadal opierasz się na twierdzeniu, że wierny ma we wszystkim naśladować Chrystusa (który w teologii chrześcijańkiej jest tożsamy z Panem Bogiem), które to twierdzenie nie dość, że wydaje mi się nieprawdziwe, to jeszcze chyba delikatnie ociera się o bluźnierstwo.
nosty napisał/a:Przyjalem Twoj argument o praktycznej niemoznosci rozroznienia kto kupilby, a kto nie daną plyte czy program. To jest problem. Choc wyliczanie strat na zasadzie "nie mozemy tego dowiesc wiec przyjmujemy ze wszyscy piraci by kupili" jest bez sensu. Istnieja metody statystyczne, i badanie pozwalajace zrobic takie wyliczenia dokladniej.
Myślę, że sytuacja jest podobna jak z nieumyślnym zabójstwem (uprzedzając ewentualnych trolli: nie sugeruję, że nielegalne kopiowanie w ogóle jest występkiem tego samego kalibru, co zabójstwo): jest ono karalne, żeby powstrzymać takich, co sobie wykombinują, że dokonane przez siebie zabójstwo z premedytacją uda im się (albo ich obrońcom) sprzedać przed sądem jako nieumyślne, co natychmiast uwolni ich od kary. Tak samo penalizacja "niekoniecznego kopiowania" (kiedy człowiek ma piracką kopię, ale płatnej by sobie nie kupił, choćby go przypalali) ma ograniczać ogólne piractwo na podobnej zasadzie.
Poza tym działanie umotywowane opłacalnością (typu: "wezmę za darmo, to będę miał taniej, a sam sobie wytłumaczę, że 'oni' są źli, więc szkodząc im jestem hiroł") jest bardziej prawdopodobne niż pozbawione tej motywacji (nie możesz temu zaprzeczyć, bo na tym ufundowany jest cały kapitalizm), więc sytuacji "niekoniecznego kopiowania" nie ma co w ogóle brać pod uwagę w kategoriach rynkowych.
No i ja nigdy nie negowalem, ze kopiowanie dobr cyfrowych moze (w pewnych okolicznosciach) powodowac spadek przychodow niektorych osob/instytucji!
No!
- spadek ten jest zwykle znacznie mniejszy niz sugeruja to oficjalne wyliczenia tychze osob
Zgoda. Ale z drugiej strony też znacznie większy niż proste pomnożenie "liczba pirackich kopii razy zero", a w tę stronę żeglowałeś na początku (i nie tylko Ty).
- w niektorych sytuacjach paradoksalnie zysk moze byc wiekszy (vide przyklad z supermarketem, albo badania wykazujace ze osoby kupujace muzyke sa czesto jednoczesnie jej dobrymi nabywcami)
Słusznie, w niektórych i paradoksalnie. A nie w każdej i z reguły. Sam to przyznajesz.
- patrzac na calosc gospodarki kraju/swiata bylans moze byc dodatni, a w konsekwensji i Ci "poszkodowani" moga zyskac (vide Polska lat 80-tych bez prawa autorskiego, albo cytat z Billa Gates'a na temat piractwa Chin)
Mogą zyskać, o ile są wielkim koncernami. Ale małe firmy (jedno-dwuosobowe), które nie mają sił na ściganie ludzi po świecie, wykańcza właśnie piractwo, pozostawiając na placu boju koncerny, które te siły już mają. Ergo, nielegalne kopiowanie programów to klasyczne podpiłowywanie gałęzi, na której się siedzi. :)
- ze patrzac na nasza cywilizacje jako calosc rozmaite "wlasnosci intelektualne" moga byc hamulcem a nie motorem rozwoju (znow patrz na cyctat z Billa Gates'a na temat patentow).
Zgoda, mogą. Ale dużo gorszym hamulcem jest przyjecie zasady, że wynalazczość (a nowy program, któego nikt wcześniej nie napisał, i którego pożądają miliony, jest rodzajem świetnego wynalazku) ma być charytatywna. Bo wtedy potencjalny wynalazca będzie musiał się zająć inną działalnością dochodową, np. pracą w kopalni, a po szychcie, jak wszyscy wiemy, już się często nie chce nic poza włączeniem telewizora.
@jellonek: odpiszę Ci później, jeśli pozwolisz.
KMK
? HEX$(6670358)