176

> Chrystus, jak sam nadmieniasz, skopiował to sam, i tylko dwukrotnie - natomiast nie udzielił tej zdolności (a więc pozwolenia) nikomu innemu.

pirat tez w zaciszu domowym sam skopiuje 100 plyt i z plecaczka je pozniej rozdaje :-) nie udzielajac swoich zdolnosci innym.

> podobnie jak organizacje charytatywne "kopiują bezkosztowo" zupę dla biednych, rozdając ją za darmo.

nie mozna skopiowac zupy bo jesli chcesz jej miec dwa razy wiecej to musisz do gara wsadzic dwa razy wiecej (koszty), przy czym zdolnej kucharce starczy 30% a jezusowi 0% wiecej ;)

> Wydaje mi się również, że w sprawie "wirtualnych kosztów" podałem argument, którego nikt nie zbił

potraktujmy to jako zart :-)

http://atari.pl/hsc/ad.php?i=1.

177

xxl napisał/a:

> Wydaje mi się również, że w sprawie "wirtualnych kosztów" podałem argument, którego nikt nie zbił

potraktujmy to jako zart :-)

Żart to jest tego typu "argumentacja".

KMK
? HEX$(6670358)

178

czyli teza i argument siebie warte :)

http://atari.pl/hsc/ad.php?i=1.

179

Skoro już sobie pożartowaliśmy, to teraz czekam na rzeczową (i sensowną) odpowiedź.

KMK
? HEX$(6670358)

180

Prosze bardzo - rzeczowo:

drac030 napisał/a:
nosty napisał/a:

Mowiac wprost: Jezus wzial jeden chleb i SKOPIOWAŁ go bezkosztowo tak by nakarmic 5000 ludzi (za drugim razem 4000).

Nie mial pieniedzy zeby kupic chleby dla wszystkich i nie zgodzil sie aby ludzie sami poszli do wioski i kupili sobie jedzenie!

Zgrabny przykład, pogratulować, ale niestety, Chrystus, jak sam nadmieniasz, skopiował to sam, i tylko dwukrotnie - natomiast nie udzielił tej zdolności (a więc pozwolenia) nikomu innemu.

Gdybysmy nie mieli tej zdolnosci, czyli kopiowania to nie byloby tej dyskusji :P
Na razie wprawdzie potrafimy tworzyc "cuda", czyli kopiowac bezkosztowo jedynie cyfrowe dane, ale moze z czasem dojdziemy i do chleba :)

A to co piszesz to herezja! Po pierwsze Chrystus nie musi udzielac "pozwolnia" na nasladowanie siebie, skoro sam w sobie i we wszystkim co robi jest wzorem dla kazdego katolika. Wciaz slysze jak ksieza nawolują zeby isc za Chrystusem i go nasladowac.
A czy to nie obroncy wlasnosci intelektualnej argumentowali, ze nie ma roznicy miedzy wlasnoscia fizyczna a "intelektualną" czy tez cyfrową? Wiec badzcie konsekwentni! Jezus kopiowal chleb, piraci muzyke, ale zasada obowiazuje ta sama.

drac030 napisał/a:

Poza tym można argumentować, że chleb (i ryby), czyli jedzenie, to artykuł pierwszej potrzeby i w sytuacji wyjątkowej można byłoby to zrobić, (...)
Niestety, nie bardzo widzę, gdzie ta sytuacja pasuje do oprogramowania.

Wskazalem, ze Jezus spozytkowal swoj cud rowniez dla ludzi, ktorzy mogli pojsc do wioski i stac ich bylo na zakup jedzenia. Nie roznicowal na biednych i bogatych. To zbija ten argument.

drac030 napisał/a:

Wydaje mi się również, że w sprawie "wirtualnych kosztów" podałem argument, którego nikt nie zbił: są one wirtualne tylko w idealnej (a więc wydumanej) sytuacji, w której zniknięcie wszystkich pirackich kopii spowoduje, że nikt, kto miał do nich dostęp, nie kupi sobie piraconego programu w sklepie. Co jest oczywistą nieprawdą, przeto piractwo generuje rzeczywiste straty, a nie żadne "wirtualne".

Po pierwsze nie "straty" tylko "spadek przychodów". Umowmy sie, ze stosujemy tradycyjne znaczenia slow a nie nowomowe. "Strata" jest jak cos MIALES i straciles. Inaczej mozesz mowic co najwyzej o stracie szansy na zarobek. Czyli nie o czyms co miales ale o czyms prawdopodobnym. Bardziej lub mniej, ale tylko prawdopodobnym.

Inaczej bedziesz rozumowal jak ten facet z dowcipu co byl smutny bo stracil milion, gdyz nie wygral w lotto :P
Sam sie czesto lapie na nieprawidlowym uzywaniu slowa "strata" tak bardzo ta propaganda wciska sie w mozg, ale trzeba z tym walczyc.

Przyjalem Twoj argument o praktycznej niemoznosci rozroznienia kto kupilby, a kto nie daną plyte czy program. To jest problem. Choc wyliczanie strat na zasadzie "nie mozemy tego dowiesc wiec przyjmujemy ze wszyscy piraci by kupili" jest bez sensu. Istnieja metody statystyczne, i badanie pozwalajace zrobic takie wyliczenia dokladniej.

No i ja nigdy nie negowalem, ze kopiowanie dobr cyfrowych moze (w pewnych okolicznosciach) powodowac spadek przychodow niektorych osob/instytucji!
Ale na wszelkie sposoby staram sie wykazac ze:
- spadek ten jest zwykle znacznie mniejszy niz sugeruja to oficjalne wyliczenia tychze osob
- w niektorych sytuacjach paradoksalnie zysk moze byc wiekszy (vide przyklad z supermarketem, albo badania wykazujace ze osoby kupujace muzyke sa czesto jednoczesnie jej dobrymi nabywcami)
- patrzac na calosc gospodarki kraju/swiata bylans moze byc dodatni, a w konsekwensji i Ci "poszkodowani" moga zyskac (vide Polska lat 80-tych bez prawa autorskiego, albo cytat z Billa Gates'a na temat piractwa Chin)
- ze patrzac na nasza cywilizacje jako calosc rozmaite "wlasnosci intelektualne" moga byc hamulcem a nie motorem rozwoju (znow patrz na cyctat z Billa Gates'a na temat patentow).
- I PRZEDE WSZYSTKIM: ze oceniajac i stanowiac prawo autorskie trzeba miec to wszystko powyzej na uwadze, a nie fixowac sie na prostym polaczeniu kopiowanie = "strata".

181

@nosty: to że 2k lat temu o czymś nie pomyśleli, to nie znaczy że tego nie ma, jest niemoralne czy jest tworem diabła. Cyba że myślisz inaczej - polecam założyć słomkowy kapelusz, kamizelkę bez guzików, konia przysposobić do bryczki i pojechać do stanu Utah w USA - tam jest sporo takich co myślą podobnie ;)

Atari: FireBee, (Falcon030 CT60e SuperVidel SvEthlana CTPCI), TT, (520ST Pak030 Frak PuPla Panther), (520ST 4MB ST RAM 8MB TT RAM CosmosEx SC1435), (1040STFM UltraSatan SM124), (1040STE 4MB ST RAM 8MB TT RAM CosmosEx NetUSBee SM144 SC1224), 260ST, 520 ST+, (MEGA ST SM125), (65XE Rapidus U1MB VBXE SIDE2 SIO2PC), (Jaguar SkunkBoard), Lynx II, 2x Portfolio

182 Ostatnio edytowany przez jellonek (2011-08-02 13:16:09)

drac030 napisał/a:

Zgrabny przykład, pogratulować, ale niestety, Chrystus, jak sam nadmieniasz, skopiował to sam, i tylko dwukrotnie - natomiast nie udzielił tej zdolności (a więc pozwolenia) nikomu innemu.

drac030: ty tak specjalnie? przeciez to ironiczny przyklad kopiowania - chyba nie myslisz ze ktos poza mitycznymi bytami z bajek potrafi w ten sam sposob materie kopiowac. ten przyklad po prostu zostal odniesiony do kopiowania czegos niematerialnego (nie mowie ze dobrze, bo jak wczesniej zaznaczalem odnoszenie jednego do drugiego moze byc mylace).

drac030 napisał/a:

Poza tym można argumentować, że chleb (i ryby), czyli jedzenie, to artykuł pierwszej potrzeby i w sytuacji wyjątkowej można byłoby to zrobić, podobnie jak organizacje charytatywne "kopiują bezkosztowo" zupę dla biednych, rozdając ją za darmo. Niestety, nie bardzo widzę, gdzie ta sytuacja pasuje do oprogramowania.

jak zaznaczyl Nosty - chodzilo nie tylko o tych co sami nie potrafili sie wyzywic. nazwales jedzenie artykulem pierwszej potrzeby (bo zazwyczaj tak jest traktowane), ale w przypadku kwesty politycznej/propagandowej potraktowalbym je raczej na rowni z ulotkami, czy kielbasa wyborcza. ich wyprodukowanie niesie za soba realne koszta (w przeciwienstwie do tych ktore probojesz sztucznie urealnic).

drac030 napisał/a:

Wydaje mi się również, że w sprawie "wirtualnych kosztów" podałem argument, którego nikt nie zbił: są one wirtualne tylko w idealnej (a więc wydumanej) sytuacji, w której zniknięcie wszystkich pirackich kopii spowoduje, że nikt, kto miał do nich dostęp, nie kupi sobie piraconego programu w sklepie. Co jest oczywistą nieprawdą, przeto piractwo generuje rzeczywiste straty, a nie żadne "wirtualne".

nie czaje tego wywodu. niby w jaki sposob te wirtualne koszta probujesz zdewirtualizowac? :D
blad twoj polega na przyjeciu ze skoro "a" jest oczywista nieprawda, to "b" naturalnie jest jedyna sluszna odpowiedzia.
skoro Abracham zyl mniej niz 3000 lat temu, a przed nim byla dosc okreslona liczba przodkow dzielaca go od Adama - to chyba oczywiste ze swiat ten nie moze miec wiecej niz 5000 lat.

nikt nie zaprzeczy ze kopiowanie nie ma wplywu na realna wartosc. jaki ma wplyw - zbyt szerokie zagadnienie by je upraszczac do dobry/zly.
nikt tez nie przeczy ze ktos sie napracowal tworzac "utwory".
ale przypomne - ktos kto mi sie rzuca na samochod na skrzyzowaniu, wymyje mi szyby mimo ze krzycze ze nie, nie rzycze sobie - mimo ze sie napracuje nie powinien sie spodziewac wynagrodzenia "bo sie napracowal". do tego niektorzy sprowadzaja argument o pracy tworcy danego utworu - "bo sie napracowal".

masz wyzej linka do artykulu (ok, zgodze sie ze troche troche za bardzo emocjonalnie napisanego ;) ) z antyweba, z ktorego po sznurkach mozesz poczytac i o badaniach i o firmie je przeprowadzajacych. badania te obalaja mit piractwa ograbiajacego firmy fonograficzne. obalaja "realne straty", pokazujac jakie faktycznie zyski przynosi wymiana wsrod "piratow", bedacych jednoczenie tymi, ktorzy to napedzaja rynek.

to chyba Nosty przytaczal historie z poczatkow "wydawnictw", w momencie gdy pienili sie na wyrastajace jak grzyby po deszczu biblioteki - ze to wielkie zlodziejstwo, ze sa okradani, po czym sie zorientowano ze ksiegarnie potrafia sie utrzymac tam, gdzie sa i biblioteki, a tam gdzie bibliotek brakowalo - brakowalo tez czytelnikow i ksiegarnie po prostu nie potrafily funkcjonowac.

Nosty napisał/a:

Przyjalem Twoj argument o praktycznej niemoznosci rozroznienia kto kupilby, a kto nie daną plyte czy program.

problem jest szerszy - oznaczalo by to rowniez inny rynek i inne jego mechanizmy funkcjonowania.
nie majac dostepu do nazwijmy to "darmowych probek", klient byc moze nie moglby sie zapoznac z twoimi wyrobami. nie znajac ich - byc moze nie chcialby ryzykowac przy ich kupnie, a skierowalby sie do innego juz przetestowanego zrodla. ale to jest tylko gdybanie przy zalozeniach rownie wirtualnych/teoretycznych jak wspomniane straty.

btw. podstawowym w tym wszystkim jest (imo) trzymanie sie tego o czym napisal Nosty: trzymajmy sie konkretnych znaczen, a nie nowomowy. by cos stracic, najpierw to cos trzeba miec. nie traci dziecka ten kto zaklada gume.
nieodnotowuje straty != uzyskuje.

The UNIX Guru`s view of Sex:
unzip; strip; touch; finger; mount; fsck; more; yes; umount; sleep

183 Ostatnio edytowany przez Eagle (2011-08-02 13:08:23)

Jeszcze raz powtórzę ze swojej strony że "piractwo" jest nie moralne żeby nie było że namawiam do czegoś :)
No ale każdy z nas ma swój system wartości na którym opiera swój "kręgosłup" moralny.
Mnie przeraża to co próbuje nam się wmówić poprzez media, gdzie celebryci i gwiazdki nazywają to kradzieżą i ciężkim przestępstwem.
A z drugiej strony te same media dają nam czasem odczuć na przykład że aborcja jest ok, czymś normalnym i  dopuszczalny.
Nasze sumienia i poglądy są wystawiane w tych czasach na bardzo ciężką próbę.
Prawda zaczyna być pojęciem względnym, zależy komu ma służyć.

184

Eagle: czy jest niemoralne? czy tylko tak Ci wmowiono?
bierzesz pod uwage ze wymiana to postep? wymiana informacji bogaci nauke. podpatrywanie rozwiazan u innych, ulepszanie ich - to prowadzi do postepu.
wymiana "wartosci" (np. wspomniana wymiana informacji, czy po prostu handel) - moze prowadzic do bogacenia sie (choc nie musi ;) )

prosze - nie kategoryzujcie na starcie ze cos jest dobre/zle tylko dlatego ze wydaje sie to tak na pierwszy rzut oka. czasem przydaje sie glebsze zastanowienie sie, choc moze prowadzic do rozmycia wartosci tak fajnie bitowo prostej na poczatku ;)

The UNIX Guru`s view of Sex:
unzip; strip; touch; finger; mount; fsck; more; yes; umount; sleep

185

Adam Klobukowski napisał/a:

@nosty: to że 2k lat temu o czymś nie pomyśleli, to nie znaczy że tego nie ma, jest niemoralne czy jest tworem diabła. Cyba że myślisz inaczej - polecam założyć słomkowy kapelusz, kamizelkę bez guzików, konia przysposobić do bryczki i pojechać do stanu Utah w USA - tam jest sporo takich co myślą podobnie ;)

Adam, moje powolanie sie na Biblie bylo dosc przewrotne - sam jestem ateistą, ale wiem ze 95% naszego spoleczenstwa to wierzacy Chrzescijanie.
To byl argument dla Nich.

To, ze 2000 lat temu nie bylo mp3 czy gier video nie ma tu nic do rzeczy. Przyklad byl moim zdaniem trafny, bo:
- zwolennicy "twardego" postrzegania wlasnosci intelektualnej przyrownuja te "wlasnosc" do rzeczy materialnych (np. chleba)
- zasady ekonomii niewiele sie zmienily sie przez 2000lat. Wtedy przez cud Jezusa stracil zysk piekarz, teraz przez pirata traci (podobno) wydawca plyty, ale zasada jest taka sama.

186 Ostatnio edytowany przez xxl (2011-08-02 14:18:48)

a moze trzeba sie wyluzowac, znaczenie slowa pirat media probuja zmienic i co z tego, upraszczaja. jesli ktos ma ubogie slownictwo to tez mowi co drugie slowo k..a.
jesli ktos w otoczeniu zywa wulgarnego slownictwa (pirat = zlodziej) to przeciez mozna skorzystac z dobrej rady J23 i udawac ze sie go nie slyszy :D

http://atari.pl/hsc/ad.php?i=1.

187

media nie próbują zmienić znaczenia słowa pirat. W znaczeniu 'osoba dopuszczająca się tworzenia nielegalnych kopii' jest już używane z górką sto lat.

Atari: FireBee, (Falcon030 CT60e SuperVidel SvEthlana CTPCI), TT, (520ST Pak030 Frak PuPla Panther), (520ST 4MB ST RAM 8MB TT RAM CosmosEx SC1435), (1040STFM UltraSatan SM124), (1040STE 4MB ST RAM 8MB TT RAM CosmosEx NetUSBee SM144 SC1224), 260ST, 520 ST+, (MEGA ST SM125), (65XE Rapidus U1MB VBXE SIDE2 SIO2PC), (Jaguar SkunkBoard), Lynx II, 2x Portfolio

188

no to przeczytaj pierwsze posty tematu i jak jest nazywane piractwo :-)

http://atari.pl/hsc/ad.php?i=1.

189

jellonek napisał/a:

Eagle: czy jest niemoralne? czy tylko tak Ci wmowiono?

Tak jak napisałem każdy buduje swój system wartości zależnie od okoliczności.
Dla mnie jest nie moralne bo mi tak pasuje ;)
Kiedyś liczyłem "utracone zyski" i wyszła mi z tego solidna 6 cyfrowa liczba ;)
I po co mam się dołować?  Co mi z tego przyjdzie że sobie to policzę?
Czy rzeczywiście ludzie by kupili jakby nie było piractwa?
Ja jeździłem na giełdy bo były to dla mnie spotkania multiplatformowe znakomitych ludzi dzięki którym sporo się nauczyłem.
Ale ci sami ludzie nierzadko kopiowali na moich oczach moje produkcje.
Nigdy nie nazwałem nikogo złodziejem, bo pamiętam od czego sam zaczynałem :)

190 Ostatnio edytowany przez jury (2011-08-02 15:53:53)

Eagle napisał/a:

I po co mam się dołować?  Co mi z tego przyjdzie że sobie to policzę?
Czy rzeczywiście ludzie by kupili jakby nie było piractwa?

A sumie czy to ważne czy by kupili czy nie?
Jeśli jako autor chcesz aby ludzie zakupili Twój produkt ( no chyba że piszesz freeware'y i takie tam ) więc gówno do tego złodziejowi który bierze co nie jego i twierdzi jeszcze że to tylko Twoja wirtualna strata. Poszanujmy ku...wa tylko to proste prawo autorów/wydawców a nie po polsku szukajmy wytłumaczeń że to nie żadna strata.
Po prostu mistrzostwo, autor coś wydaje oczekując gratyfikacji, a je**** polskie ..., a nieważne, spróbuję nie wchodzić w ten wątek.

191 Ostatnio edytowany przez Eagle (2011-08-02 16:38:59)

jury napisał/a:

Poszanujmy ku...wa tylko to proste prawo autorów/wydawców a nie po polsku szukajmy wytłumaczeń że to nie żadna strata.

No byłoby pięknie jakby tak wszyscy myśleli.
Tylko że wstawia się w pierwszy szereg autorów czy artystów.
Pokazując i wmawiając innym jakie piractwo jest be.
Hmmm a co z wydawcami? Bo to jest też temat rzeka...............
A co z samymi nawet artystami którzy okradają biednych fanów, pieniądze powinny wrócić do społeczeństwa
w formie podatków żeby się obieg zamknął.
A masa tych artystów jest porejestrowana w rajach podatkowych (np. rolling stones, u2) wykorzystując luki w prawie.
Byli artyści którzy udostępniali swoje utwory w necie i ludzie płacili im ile chcieli.
Słuchasz utwór w radio - zaiks kasuje za to, pośrednio płacisz za to z abonamentu i reklam które musiałeś odsłuchać.
podoba Ci się utwór ściągasz z neta płacisz za niego.
Chcesz nagrać na płytkę sobie to tam znowu opłata autorska wliczona.
Ile można razy płacić za to samo? Widać można. :)

ps. Polecam.....
http://www.latkowski.com/film/nakreceni/
http://www.youtube.com/watch?v=hvc_OHkl8Nk

192 Ostatnio edytowany przez jellonek (2011-08-02 19:34:50)

nosty napisał/a:

Mowiac wprost: Jezus wzial jeden chleb i SKOPIOWAŁ go bezkosztowo tak by nakarmic 5000 ludzi (za drugim razem 4000).

a skad wiesz czy spisujacy ta historyjke w uja cie nie zrobili bo on po prostu ten chlep teleportowal z piekarni nieprzychylnych mu ludzi?!?

jury napisał/a:

Poszanujmy ku...wa tylko to proste prawo autorów/wydawców...

- i lejmy na wlasne prawa obywatelskie (jak dozwolony uzytek)
- dlaczego?
- BO TAK, W OGOLE JAK SMIESZ SIE NAD TYM ZASTANAWIAC!?! PLAC, NIE PIARDOL!

The UNIX Guru`s view of Sex:
unzip; strip; touch; finger; mount; fsck; more; yes; umount; sleep

193

Ale dozwolony użytek nie ma nic wspólnego z piractwem.

Atari: FireBee, (Falcon030 CT60e SuperVidel SvEthlana CTPCI), TT, (520ST Pak030 Frak PuPla Panther), (520ST 4MB ST RAM 8MB TT RAM CosmosEx SC1435), (1040STFM UltraSatan SM124), (1040STE 4MB ST RAM 8MB TT RAM CosmosEx NetUSBee SM144 SC1224), 260ST, 520 ST+, (MEGA ST SM125), (65XE Rapidus U1MB VBXE SIDE2 SIO2PC), (Jaguar SkunkBoard), Lynx II, 2x Portfolio

194

Po pierwsze prosilbym o zachowanie jakis k... zasad kultury jezyka bo przyjdzie gajowy i... ;)

jury napisał/a:

Poszanujmy ku...wa tylko to proste prawo autorów/wydawców a nie po polsku szukajmy wytłumaczeń że to nie żadna strata.

Gdyby to bylo takie proste, to ja naprawde bym sie dostosowal. Byloby tanio i prosto.
Ale jak nadmienil Eagle, teraz juz placimy kilka razy za to samo. Od czasu wprowadzenia prawa autorskiego, z kazdym rokiem apetyt "tworcow" rosnie. Kolejno wprowadzano prawo dotyczace tlumaczen, utworow zaleznych, domyslna ochrone wszelkiej tworczosci "z urzedu", oplate od kazdego czystego nosnika... Dziesiatki razy (w prawie amerykanskim) wydluzano czas ochrony.
A ostatnio slyszymy o zakusach na prawo do dysponowania tym co sie nabylo (co jest jednym z atrybutow wlasnosci!), czyli zakaz odsprzedazy uzywanej gry.

I to te pomysly a nie proste oplaty "za utwor" sa szkodliwe i grozne!
A Wy (moi oponenci) caly czas z uporem probujecie sprowadzac spor do tego jednego najprostszego przypadku.

Naprawde gdyby bylo tak prosto jak piszesz to placilbym bez gadania. To jest jak z podatkami: jak sa jasne i niskie to wszyscy placa. A jak ludzie czuja sie rabani w d...  przez panstwo z kazdej strony i na rozne sposoby to zaczynaja sie buntowac i bronic szukajac obejsc.

jury napisał/a:

Po prostu mistrzostwo, autor coś wydaje oczekując gratyfikacji,

Wiesz co, poslugujac sie Twoja retoryka i slownictwem, powinienem powiedziec: nie ma k... obowiazku niczego tworzyc czy wydawac! 500 lat temu nie bylo prawa autorskiego a powstala Kaplica Sykstynska i Mona Lisa. Wiec jak autor chce zarabiac na sztuce to niech sie k...  lepiej ten autor wezmie do uczciwej pracy! PROSTE?!

A mowiac powaznie: spokojnie potrafie wyobrazic sobie uklad spoleczno-prawny w ktorym nie ma zadnego prawa autorskiego. I zaloze sie ze mimo to tworczosc by nie umarla. Bo potrzeba tworzenia jest jedna z potrzeb czlowieka (no, wiekszosci ludzi), jak np potrzeba wiary. Czy ktos placi 99% ludzi za bycie wierzacymi?

Przypominam, ze dla mnie, przeciwnie niz dla Eagle'a, wszelkie prawa autorskie i wlasnosci intelektualne, to nie kwestia morlanosci tylko wlasnie pewnej sztucznej spolecznej umowy i prawa.

jury napisał/a:

a je**** polskie ..., a nieważne, spróbuję nie wchodzić w ten wątek

Po pierwsze jako Polak wypraszam sobie "je****".
Po drugie nie "polskie" bo badania pokazuja (te ktore ja czytalem), ze i Holendrzy i Kanadyjczycy i innenacje w zdecydowanej wiekszosci akceptuja wymiane plikow muzycznych przez internet.
Po trzecie juz wszedles w ten watek wiec zachowuj poziom dyskusji.

195

Wymiana plików muzycznych w internecie raczej napędza sprzedaż niż jej szkodzi - mam kilkanaście ulubionych kapel których cała legalna dyskografia stoi na półce - to zespoły których każde g. kupie w ciemno w empiku czy też innym sklepie. Reszta moich legalnych płyt to właśnie w głównej mierze pozycje odkryte tylko i wyłącznie dzięki sieci - jeżeli coś mi się podoba idę i kupuję bo chcę być fair w innym wypadku ląduje to w koszu...
Analogiczna sytuacja jest z książkami - Metro 2033 czytałem z pdf'a chociaż taka forma mnie ostro męczy, aktualnie egzemplarz papierowy stoi już na półce wraz z kolejną częścią, chociaż dostałem go dopiero w 4 księgarni.

Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga powinni pokazać listy uwierzytelniające. J. Tuwim

196

nosty napisał/a:

Dziesiatki razy (w prawie amerykanskim) wydluzano czas ochrony.

Z tego co pamiętam to w ciągu 30 lat wydłużono o 60 lat.
Dlatego pisałem żeby uwolnić Kubusia, bo nigdy biedak się nie wydostanie przy takiej progresji :)

Ja jestem za tym żeby ludzie dostawali należyte wynagrodzenie za swoją pracę.
Ale żeby to było prosto i czytelnie.

197

A dlaczego jest tak, ze istnieje jakby dysproporcja miedzy muzykami a malarzami/rysownikami?
Za kazde publiczne odtworzenie w radiu itp. trzeba oplacic temu pierwszemu jakies gratyfikacje (przez posrednika - np. ZAIKS), natomiast za publiczne prezentowanie tresci wizualnych tworca tychze chyba nie ma tak dobrze???

198 Ostatnio edytowany przez BartoszP (2011-08-02 21:47:35)

Eagle napisał/a:

Ja jestem za tym żeby ludzie dostawali należyte wynagrodzenie za swoją pracę.
Ale żeby to było prosto i czytelnie.

Właśnie w tym problem.
Gdy programista pracuje dla jakiejś firmy, to ma tylko prawa autorskie do programu czyli prawo do umieszczenia swojego nazwiska jako autora. Całą resztę, zwłaszcza majątkowe, ma firma - nie wnikajmy w szczegóły zatrudnienie, chodzi o zasadę.
W przypadku muzyków/aktorów/autor tekstów itp. wykonawca mimo, że został zatrudniony przez  producenta i wykonuje na jego rzecz pracę, to oczekuje, że będzie otrzymywał wynagrodzenie za wykonywanie jego utworów/filmów w którym wystąpił.
Pytanie jest proste: Czym różni się autor programu od np. aktora ? Czemu aktor ma kosić kasę do końca życia w majestacie prawa a autor programów nie ?

-------------------------------
Oooppsss....Dracon napisal prawie to samo co ja zanim wysłałem post.

199

Dracon napisał/a:

Za kazde publiczne odtworzenie w radiu itp. trzeba oplacic temu pierwszemu jakies gratyfikacje (przez posrednika - np. ZAIKS),

Zina opisywała już sposób przekazywania tantiem przez Zaiks - śmiech na sali...

Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga powinni pokazać listy uwierzytelniające. J. Tuwim

200

BartoszP bo programiści nie mają agenta :)
Kilku moich znajomych w tym TL' wpakowali się w umowę z wydawcami na większy projekt.
Konsekwencje dla nich były nieciekawe moim zdaniem. Zablokowali się i nie mogli nic innego tworzyć.
Terminy ich goniły..... i takie tam (nie mogę pisać bo mieli klauzule poufności nawet ja nie powinienem o tym wiedzieć ;) )
Ja zawsze pisałem solo i to ja decydowałem komu sprzedam i za ile. I zawsze żądałem wynagrodzenia od tantiemów.
A to jeszcze inna historia....... Generalnie miałem więcej wolnego czasu i swobody i wychodziłem na tym dużo lepiej niż inni.
Trzeba być agentem dla samego siebie.
Nie słyszałem za bardzo o agentach dla programistów ale o headhunterach tak i jakoś mi się ta nazwa źle kojarzy.