51 Ostatnio edytowany przez jury (2011-07-26 10:01:19)

nosty napisał/a:
jellonek napisał/a:

Pomijając problem moralny, nielegalne kopiowanie oprogramowania jest nietypową formą kradzieży.

smutne jest to, ze mimo wszystko daliscie sobie wmowic ze piractwo to kradziez, podczas gdy oba slowa maja odrebne znaczenie.
kradziez pozbawa wlasciciela czegos realnego.
"teoretyczny zysk" czyms takim nie jest.

Dobra, w takim razie powtórzę to co pisałem wcześniej:

jury napisał/a:

No nie, masz rację. Piszący oprogramowanie czy tworzący muzykę i filmy powinni PRZECIEŻ robić to za DARMO!!! :P

I dodam, Tak piractwo to nie kradzież, to w pełni normalny proceder :P

I na razie koniec, wracam do pracy, bo system którym się opiekuję coś się krzaczy, a ja tu sobie durno filozofuję na AA :P

52

Adam Klobukowski napisał/a:

Nie łączmy prawa autorskiego z podatkowym - bo słynna kiedyś sprawa podatku od linuksa wynikała z czego innego (chodziło o podatek od towarów promocyjnych, itp.)

Nie lacze, to byl ogolny przyklad z zycia, ze "darmo", moze dla kogos innego oznaczac "strate" :P

Chodzilo mi o traktowanie darmowego oprogramowania jako tzw. "nieodplatnego  świadczenia" i naliczaniu podatku od niego.

Z 2000r. http://www.computerworld.pl/artykuly/12 … inuxa.html

"Po raz kolejny brak oficjalnych wytycznych Ministerstwa Finansów powoduje, że urzędy skarbowe dowolnie interpretują przepisy skarbowe. Tym razem dotyczy to naliczania podatku od bezpłat-nie otrzymywanego oprogramowania. W październiku br. Gazeta Prawna doniosła, że jeden z urzędów skarbowych nałożył podatek na firmę posługującą się bezpłatnym oprogramowaniem. Według urzędu, podatnik otrzymał bezpłatne świadczenie, które wykorzystuje do prowadzenia działalności gospodarczej, co podlega opodatkowaniu. Urząd wycenił serwery linuxowe na poziomie Windows NT Server, a StarOffice jak Microsoft Office. Czy słusznie? Nie wiadomo. Ministerstwo Finansów od prawie dwóch tygodni nie odpowiada na naszą prośbę o oficjalną interpretację przepisów. "


Ale widze, ze US juz chyba pare lat temu wycofal sie z takich pomyslow.

Nosty: ponieważ mam powiązania (rodzinne) ze skarbówką, mogę powiedzieć Ci tyle że 'urząd' niczego sobie nie interpretuje, wszystko płynie z góry, zazwyczaj z minfinu. Urząd też nie jest od tworzenia/oceniania przepisów - ma je wykonywać. Jeśli przepisy są durne - to nie do urzędu pretensje.

Atari: FireBee, (Falcon030 CT60e SuperVidel SvEthlana CTPCI), TT, (520ST Pak030 Frak PuPla Panther), (520ST 4MB ST RAM 8MB TT RAM CosmosEx SC1435), (1040STFM UltraSatan SM124), (1040STE 4MB ST RAM 8MB TT RAM CosmosEx NetUSBee SM144 SC1224), 260ST, 520 ST+, (MEGA ST SM125), (65XE Rapidus U1MB VBXE SIDE2 SIO2PC), (Jaguar SkunkBoard), Lynx II, 2x Portfolio

54

A co powiecie na zasadę ekwiwalentności? Z grubsza chodzi o to, że żadna strona podczas transakcji nie powinna zostać oszukana czy czuć się stratna. Przykładowo za wykonanie rowu odwadniającego w określonym terminie otrzymuję wynagrodzenie w ustalonej wysokości. Obydwie strony się na to zgadzają - jedna ma kasę, druga ma rów. A jak to wygląda w przypadku zabrania komuś softwareu? Jedna strona dostaje program, a druga NIC.

hex, code and ror'n'rol
niewiedza buduje, wiedza rujnuje

55 Ostatnio edytowany przez conrad (2011-07-26 11:00:00)

mono napisał/a:

A jak to wygląda w przypadku zabrania komuś softwareu? Jedna strona dostaje program, a druga NIC.

Wolontariat? ;) A jak to jest w przypadku oprogramowania freeware? Jedna strona dostaje coś za darmo a druga - godzi się - że nie dostaje nic.

Ale wracając do rozróżnienia pojęcia kradzieży od pojęcia "utraty spodziewanych zysków" to interesujący i demagogiczny jest sposób ustalania poziomu strat zarówno przez producentów jak i przez finansowany przez nich BSA opierający się na zależności przykładowej:

szacowane x tysięcy nielegalnych kopii programu x cena jednostkowa box = strata producenta (liczona rzecz jasna w milionach)

Tyle że jak to przedmówcy wykazali jest to bzdura, ponieważ gdyby za każdym rogiem czaił się policjant i pirackich programów by nie było to ilość sprzedanego przykładowego programu wynosiłaby x/10? x/100? x/1000? w zależności od jego ceny. Nic bowiem nie zwalcza piractwa lepiej niż optymalnie dobrana dla odbiorcy cena. Tyle że akurat Polska w PRL-u była zbyt marginalnym rynkiem stąd ceny nielicznego legalnego oprogramowania były na poziomie zachodu - czyli nierealnym. Zresztą co tam PRL - kiedy MS włączył Polsce legalną PŁATNĄ usługę sieciową dla graczy na XBox360? W tym roku? :) I to dopiero po dość głośnym i medialnym proteście.

Na koniec: w zasadzie można stwierdzić iż w latach 86-95 nie było u nas piractwa (w stosunku do firm zachodnich) bo:

1. Prawo nie zakazywało kopiowania programów (i muzyki)
2. Zachodni producenci nie stracili niczego bo "kradzież oprogramowania" jest pojęciem sprzecznym w przypadku kopiowania - nikt pudełek z hurtowni we Francji nie wynosił w plecakach...
3. ...a utraconych spodziewanych zysków też nie można uwzględnić gdyż w tych latach  przelicznik złotówki do $ czy DM zmniejszał jakąkolwiek legalną sprzedaż zagranicznych gier do wartości dążącej do zera.

Demagogiczne nieco prawda? Ale czy w sumie nie ma tym sporo racji? :)))

Dopiero gdy złotówka stała się wymienialna, relacje PLN do walut obcych przestały być żartem historii wówczas nasi bogatsi sąsiedzi zaczęli naciskać na wprowadzenie nowej ustawy chroniącej prawa autorskie. Dopiero wtedy.

Atari 800XE plus inne oraz pozostałe.

56

Jeśli Autor otrzymuje to, co chce (czyli nic w przypadku wolontariatu, czy freeware) to nie ma problemu. Ale jeśli za oprogramowanie Autor oczekuje pieniędzy/kartki/dziewczyny (shareware/postcardware/girlfriendware) to niestety - uważam, że zabranie softwareu i nie danie Autorowi czego oczekuje, jest kradzieżą.

hex, code and ror'n'rol
niewiedza buduje, wiedza rujnuje

57

mono napisał/a:

A co powiecie na zasadę ekwiwalentności? Z grubsza chodzi o to, że żadna strona podczas transakcji nie powinna zostać oszukana czy czuć się stratna. Przykładowo za wykonanie rowu odwadniającego w określonym terminie otrzymuję wynagrodzenie w ustalonej wysokości. Obydwie strony się na to zgadzają - jedna ma kasę, druga ma rów. A jak to wygląda w przypadku zabrania komuś softwareu? Jedna strona dostaje program, a druga NIC.

Dales, jak wczesniej Dely przyklad ekstremalny: zabieram czyjs program i mam w dupie jego autora.
Ja, choc mam ogromne zastrzezenia do obecnego prawa autorskiego nigdy nie twierdzilem ze "wszystko powinno byc za darmo" i ze mozna kopiowac co sie tylko chce bez ograniczen. I ze nie chce placic dla zasady.
To nieprawda.
Paradoksalnie, przez ostatnie lata kupilem kilkanascie gier na PC (glownie niezaleznych tworcow), choc nie mam czasu w nie grac, a pirackich kopii nie sciagalem prawie wcale. A w przypadku gry Torchlight sciagnalem pirata, a potem kupilem jakies pismo do ktorego byla dolaczona pelna wersja tylko dla tej gry.

Ale wracajac do Twojego pytania, mozna chyba wyobrazic sobie wiele systemow prawnych i dystrybucji, w ktorych dowolne kopiowanie bedzie dozwolone, a tworca mimo to bedzie wynagradzany...

Moj osobisty przyklad: film dokumentalny "Get Lamp" o tworcach gier tekstowych. http://www.getlamp.com/
Kupilem go za bardzo wysoka cene ($40), choc autor pozwala w pelni legalnie go sciagnac z sieci (i wczesniej sciagnalem).
Po prostu chcialem docenic jego pracę.
To wogole ekstremalny przypadek, bo jak wyczytalem piraci zle zripowali ten film i jego autor napisal do nich z prosba o zrobienie poprawnej kopii :) I poprawili.

58 Ostatnio edytowany przez jury (2011-07-26 11:23:07)

mono napisał/a:

uważam, że zabranie softwareu i nie danie Autorowi czego oczekuje, jest kradzieżą.

Oj mono, no nie czytasz ze zrozumieniem :P :P

nosty napisał/a:
jellonek napisał/a:

Pomijając problem moralny, nielegalne kopiowanie oprogramowania jest nietypową formą kradzieży.

smutne jest to, ze mimo wszystko daliscie sobie wmowic ze piractwo to kradziez, podczas gdy oba slowa maja odrebne znaczenie.
kradziez pozbawa wlasciciela czegos realnego.
"teoretyczny zysk" czyms takim nie jest.

ŻADNA KRADZIEŻ!!!!  to tylko zwykły "teoretyczny zysk" przecież :D :D

nosty napisał/a:

Paradoksalnie, przez ostatnie lata kupilem kilkanascie gier na PC (glownie niezaleznych tworcow), choc nie mam czasu w nie grac, a pirackich kopii nie sciagalem prawie wcale

A co w tym paradoksalnego? A ile "fizycznych" towarów kupiłeś i nie używasz?

59

Skad w ludziach takie myslenie rodem ze srodka lat 80'?! Przeciez to wszystko jest bardzo proste i nie potrzeba wdawac sie w demagogie.
Jezeli cos ci sie podoba, dajmy na ten przyklad plyta muzyczna to idziesz do sklepu i ja kupujesz. Oczywiscie jezeli autor chce za swoje dzielo pieniadze. Jezeli nie odpowiada ci ten sposob zawsze mozesz sobie posluchac radia albo wlaczyc kanal muzyczny i miec nadzieje, ze akurat puszcza.
Owszem, przy nielegalnym kopiowaniu producent plyty niby nic nie traci - tak jak piszecie. Ale tylko 'niby'. Bo potem okazuje sie, ze sprzedano raptem 4 tys egzemplarzy danego krazka a wszyscy wokol maja ja na komputerze zgrana do mp3, ogg itp. Narod slucha a autor nie ma z tego nic.
Nie chcesz? Nie plac ale nie masz prawa posiadac czegos co nie jest za darmo tylko dlatego, ze jakis lamus udostepnia to w sieci.

60 Ostatnio edytowany przez conrad (2011-07-26 12:19:16)

mazi napisał/a:

Skad w ludziach takie myslenie rodem ze srodka lat 80'?! Przeciez to wszystko jest bardzo proste i nie potrzeba wdawac sie w demagogie.

Jasne że proste. Weźmy na przykład licencję na windows:
1. Cena nr 1 na windows box - wysoka wręcz zaporowa - ale jest
2. Cena nr 2 na windows oem ale
- co wchodzi w skład oem? Była przynajmniej myszka, później interpretacja MS iż ustrojstwo wewnętrzne więc kupowano OEM plus karta sieciowa bo najtańsza
- a co gdy jest zmiana komputera? I znów MS zadecydował iż legalny własny windows można przenieść na inny komputer pod warunkiem iż zostaje ta sama płyta główna. Inaczej jest nielegalny. Dodatkowo świadectwem legalności systemu jest spełnienie wszystkich trzech warunków:
- posiadanie nalepki
- posiadanie faktury
- posiadanie świadectwa legalności
(co więcej powyższe zmieniało się w zależności od widzimisie MS stąd nie wiem czy obecnie nadal jest to wymagane)

I co? Proste nieprawdaż? Kupujesz kompa z windows i używasz?

A do tego dystrybucje programów dla studentów gdzie za kilkaset zł masz prawo użytkowac program ale broń boże używać go do pracy? A wychodząc dalej - zakusy Sony by zabronić właścicielowi konsol PS3 grzebania we własnym sprzęcie? Bo dlaczego ograniczać się tylko do software'u? Za chwilę za otwarcie plomb w TV będą lotne kontrole naliczać mandaty.

Atari 800XE plus inne oraz pozostałe.

61

@conrad: Ale to akurat jest związane z polityką licencjonowania, a nie nagradzania za dzieło. Prawo - jak podatki: im prostsze, tym lepsze.

hex, code and ror'n'rol
niewiedza buduje, wiedza rujnuje

62 Ostatnio edytowany przez nosty (2011-07-26 13:38:39)

mazi napisał/a:

Skad w ludziach takie myslenie rodem ze srodka lat 80'?!

Bo wiekszosc z nas jest wlasnie "ze srodka lat 80'tych"?
I dzieki temu wiemy, ze system prawny i oficjalna indoktrynacja nie są dane raz na zawsze, ze ludzie zawsze moga (chocby probowac) zmienic prawa ktore ich dotyczą.

mazi napisał/a:

Przeciez to wszystko jest bardzo proste i nie potrzeba wdawac sie w demagogie.

Nie, to nie jest proste. I nie sadze zeby moje argumenty byly demagogiczne.
Po prostu sa ludzie/firmy ktore od 20 lat (u nas od tylu, na zachodzie wczesniej) dla swojej korzysci pompują nam do glow przy kazdej okazji ze to jest wlasnie "takie proste": kopiujesz = kradniesz. x100 x1000 x10000 az ludzie zapomna ze mozna myslec inaczej. Ze mozna chocby rozwazac alternatywy dla takiego myslenia.

Conrad dal dwa przyklady praktyczne: skomplikowane licencje i zakaz pod grozba kary zmieniania konsoli, ktora fizycznie kupiles (bo to nie sa zadne "zakusy Sony", ludzi sprzedajacych mody do PS aresztowano rowniez w Polsce).
Inny przyklad :nie wiem jak jest teraz, ale w USA niektore licencje zabranialy deasemblacji kodu!
A naloty Zaiksu na szkolne dyskoteki?
A wspomniany przeze mnie nakaz dodatowych oplat jesli wstawisz radio do swojego zakladu fryzjerskiego?
A jesli za radio to czemu nie za zawieszony na scianie obraz? Przeciez to tez podnosi sprzedaz.

To wszystko efekt ciaglego rozciagania ochrony wlasnosci intelektualnej w ciagu ostatnich 100 lat.
A jeszcze tyle jest do zrobienia! Niedawno czytalem ze pozyczenie komus ksiazki to STRATA poniesiona przez wydawce.
Trzeba by zakazac pozyczania ksiazek.

mazi napisał/a:

Owszem, przy nielegalnym kopiowaniu producent plyty niby nic nie traci - tak jak piszecie. Ale tylko 'niby'. Bo potem okazuje sie, ze sprzedano raptem 4 tys egzemplarzy danego krazka a wszyscy wokol maja ja na komputerze zgrana do mp3, ogg itp. Narod slucha a autor nie ma z tego nic.

No offence, ale powyzszy argument najczesciej slysze od rozgoryczonych mlodych muzykow, ktorzy probowali wydac wlasnym sumptem plyte, nikt jej nie kupuje, a jeszcze mniej ludzi piraci. Ale znalezli gdzies jedna kopie na torrencie czy jakims zakurzonym warezie, wiec prosze! Maja niezbity argument dlaczego ich plyta sie nie sprzedala: bo narod piraci na potege!

Jak ktos kiedys powiedzial (w odniesieniu do oprogramowania wprawdzie, ale mysle ze to prawda ogolna): jesli cos jest popularne, to mimo ze jest za darmo nie sposob na tym w dzisiejszych czasach nie zarobic.

63

Zaraz, zaraz. Nosty, to chyba ty podniosłeś tu (znany też skądinąd) argument, że brak spodziewanego zysku nie jest stratą, gdyż gierki, którą ściągnąłeś, nie kupiłbyś za proponowaną cenę. Dobrze pamiętam?

Owszem, ja też bym jej nie kupił, bo w ogóle uważam gry za stratę czasu. Jak jest za darmo, to mogę ją ściągnąć do pooglądania (jak np. świat 3D w Unrealu, kiedy był nowy), ale konieczność wydania choćby 50 groszy stanowi dla mnie barierę opłacalności. Przesadzam trochę, ale zgodzę się, że tak bywa.

Rzecz w tym, że to ma też drugą stronę medalu: człowiek, który gry (bardzo) lubi i za nowość by zapłacił, nie kupi kopii, bo ta jest dostępna za darmo od pirata. To JEST strata dla producenta. I teraz może mi wyjaśnisz, jak stosowne tzw. organa mają odróżniać te dwie sytuacje, tzn. jak zdecydować (ponad wszelką uzasadnioną wątpliwość), że człowiek, który ściągnął sobie pirata, gdyby miał zapłacić, wtedy NA PEWNO by sobie takiego programu nie kupił.

Prościej jest założyć, że jeśli ktoś ma piracką kopię, to jest mu ona potrzebna niezbędnie (bo gdyby nie była, to po cholerę ją ma? Powstrzymanie się od oglądania rewelacyjnej grafiki Unreala nic nie kosztuje). A skoro jest mu potrzebna niezbędnie - no to powinien zapłacić producentowi cenę, jakiej ten żąda; albo poszukać tańszego / darmowego ekwiwalentu; albo udać się pod http://napisz.se.

W przypadku zwykłych sprzętów jest zresztą podobnie, jeśli Ci się cena sklepowa za grabie nie podoba, to albo szukasz tańszych albo robisz własne... Podpisuję się pod tym, co napisał mazi, to jest proste.

KMK
? HEX$(6670358)

64 Ostatnio edytowany przez mazi (2011-07-28 08:10:22)

Nosty napisał/a:

Bo wiekszosc z nas jest wlasnie "ze srodka lat 80'tych"?

I tylko dlatego uwazasz, ze skoro nie placiles wtedy autrowi za program to teraz tez tak mozesz?

Nosty napisał/a:

[...]ze ludzie zawsze moga (chocby probowac) zmienic prawa ktore ich dotyczą

Probowac zawsze mozesz, mi takze wiele nie podoba sie w naszym prawie.

Nosty napisał/a:

kopiujesz = kradniesz. x100 x1000 x10000 az ludzie zapomna ze mozna myslec inaczej. Ze mozna chocby rozwazac alternatywy dla takiego myslenia.

Tylko nie zapominaj, ze dzieki autorowi masz co kopiowac. W Polsce tak zawny showbiznes zawsze bedzie maluczki i nie wyjedzie z etapu raczkowania. Wlasnie dzieki takiemu mysleniu i postepowaniu o ktorym piszesz.

Nosty napisał/a:

No offence, ale powyzszy argument najczesciej slysze od rozgoryczonych mlodych muzykow

Niestety ale nie tylko mlodych. Sprawdz sobie jak np. obnizala sie ilosc sprzedanych plyt aby mozna ja  bylo nazwac zlota czy platynowa.
Druga sprawa, ze wiem co ludzia maja na twardyskach a co na polkach... I to jest najsmutniejsze...

Edit:
Conrad: mono Ci bardzo dobrze odpowiedzial. Dodatkowo nie masz przymusu na korzystanie z produktow MS. Akurat w tej kwestii masz alternatywę.

65

conrad napisał/a:

1. Cena nr 1 na windows box - wysoka wręcz zaporowa - ale jest

conrad napisał/a:

I znów MS zadecydował iż legalny własny windows można przenieść na inny komputer pod warunkiem iż zostaje ta sama płyta główna.

Nikt nie zmusza użytkownika do korzystania z Windows. Jest tysiąc różnych dystrybucji Linuksa, jest Mac - masz wybór.

conrad napisał/a:

A wychodząc dalej - zakusy Sony by zabronić właścicielowi konsol PS3 grzebania we własnym sprzęcie?

Sony nikomu nie zabrania grzebania w sprzęcie, bo po prostu nie może tego zrobić, proszę nie powtarzać bzdur. Sony umawia się z Tobą, że jeśli nie będziesz modyfikować sprzętu to możesz korzystać z różnych usług za darmo. Jeśli nie dotrzymasz warunków umowy, to Sony przestanie świadczyć Tobie usługi, ale grać sobie w domu na swoich zakupionych grach możesz bez żadnego problemu. Dodatkowo - nikt nie zmusza Cię do grania na konsolach, to nie jest produkt pierwszej potrzeby - jeśli nie zgadzasz się na taką umowę, nie kupuj konsol.

Czy możecie wyjaśnić, Stirlitz, dlaczego wasz służbowy adres stirlitz@rsha.gov.de ma aliasa justas@gru.su?
Nie czytam PM. Proszę używać e-mail.

66

Ja proponuję od czwartku do niedzieli zrobić przegląd oprogramowania jakie macie na swoich komputerach. Także w Atari.

67

Vasco, mnie możesz sobie kontrolować do woli, przywiozę tego samego laptopa, co zwykle i to samo Atari, co zwykle. W obu przypadkach poszukiwania będą o tyle ułatwione, że wszystko, co na te komputery mam, jest na ich twardych dyskach. I ciężko się zdziwię, jeśli znajdziesz tam coś, co można dziś normalnie kupić w sklepie lub u autora.

KMK
? HEX$(6670358)

68

Moje Atari też możesz skontrolować :D Ale nic ciekawego nie znajdziesz.
dely, zatem bez sensu jest grzebanie w konsoli. Zresztą tak chyba jest od PSX. Ale racja, jeśli ktoś chce grzebać, to niech grzebie.

oto koło :r przyp "pole 3,142857 * :r * :r przyp "l 2 * 3,142857 * :r przyp "i l / 360 powtórz 360 [np :i lw 1] już

69

mono napisał/a:

@conrad: Ale to akurat jest związane z polityką licencjonowania, a nie nagradzania za dzieło. Prawo - jak podatki: im prostsze, tym lepsze.

Przecież licencjonowanie jest związane z wynagradzaniem a jego komplikacja wynika z maksymalizacji zysku koncernów. Jak na razie nie ma przecież licencji na lodówkę czy pralkę. Choć patrząc na kierunek w którym to wszystko idzie kto wie co będzie za 20 lat.

dely napisał/a:

Nikt nie zmusza użytkownika do korzystania z Windows. Jest tysiąc różnych dystrybucji Linuksa, jest Mac - masz wybór.

Jasne. Linux - listek figowy dla MS, Mac - Apple i polityka jeszcze bardziej paranoidalna niż MS. Realnie windows ma monopol w naszym kraju co widać choćby w szkole gdzie dzieciaki uczą się obsługi Windowsa i MS Office.

dely napisał/a:

Sony nikomu nie zabrania grzebania w sprzęcie, bo po prostu nie może tego zrobić, proszę nie powtarzać bzdur. Sony umawia się z Tobą, że jeśli nie będziesz modyfikować sprzętu to możesz korzystać z różnych usług za darmo.

A skąd. Powyższe jest akurat typowe nie tylko dla Sony jak i MS ale mi chodziło o sprawę którą próbowało wytoczyć Sony gościowi za złamanie zabezpieczeń i modyfikacje we WŁASNYM egzemplarzu konsoli. W końcu doszło do ugody ale szczegółów  już nie pamiętam. To raz. A dwa że twierdzenie iż jeśli się nie zgadzam na dyktat korporacji to sobie mogę podarować kupno konsoli jest bez sensu. Czyli skoro nie podoba mi się iż np. odtwarzacz mp3 ma w sobie robaka śledzącego wszystkie moje nagrania i wysyłające info do centrali to nie muszę w końcu go kupować? A płyta z muzyką wymagająca zainstalowania na komputerze szpiega też nie jest produktem pierwszej potrzeby?  A idąc dalej: jak za 10 lat pojawią się w Tesco lodówki OEM w niższej cenie których licencja będzie wymagała by produkty do niej były kupowane tylko w sieci Tesco a dbać o to będzie czytnik i program szpiegujący to też powiesz że to normalne i że nikt mnie do zakupu nie zmuszał?

Dojście do kompletnego absurdu potrafi trwać tak długo i stopniowo że gdy nastanie nie jesteśmy w stanie go zauważyć i przyjmujemy jako normalność. Pamiętam że 10-15 lat temu jako dowcip powtarzano wypowiedź Gatesa iż chce doprowadzić do sytuacji by za system operacyjny użytkownik płacił nie raz ale cyklicznie tak jak płaci za prąd i gaz. Nie wiem czy to była prawdziwa wypowiedź ale ten  żart powoli przestaje być śmieszny.

Atari 800XE plus inne oraz pozostałe.

70

Cieeeekawy temat ;)

Hmmm porównywanie piractwa do kradzieży auta. :)
Jak mi się produkt nie zgadza z tym co reklamował sprzedawca to go oddaje lub idę do sądu, a za denny film w kinie który reklamowano że jest rewelacyjny nikt mi nie wróci kasy.
Hollywood najbardziej awanturują się o prawa autorskie, zapominają dlaczego ich siedziba jest właśnie tam (w USA nie respektowano wtedy praw autorskich, więc nie musieli płacić braciom Lumiere za ich patent).
Nie mówię że piractwo jest dobre, bo nie jest. Ale w niektórych sprawach osiągamy już poziom absurdu.
Chroni teraz korporacje żeby mogły być jeszcze większe i wymiata małych z powierzchni.

http://www.futrega.org/wk/

A tak w ogóle to: UWOLNIĆ KUBUSIA PUCHATKA !!!!!!!!! ;)

71

To praw autorskich, czy patentów? Bo to dwie różne sprawy.

Hitler, Stalin, totalniak, SSman, NKWDzista, kaczor dyktator, za długo byłem w ChRL, wypowiadam się afektywnie.

72

Zarówno prawo patentowe, jak i prawo autorskie należą do szerszej kategorii tzw. praw na dobrach niematerialnych.

A czy to takie istotne? Chodzi o to że mają krótką pamięć i nie pamiętają jak sami zaczynali :)

A biedny Kubuś dalej ma przej..... :(

73

drac030 napisał/a:

Vasco, mnie możesz sobie kontrolować do woli (...). I ciężko się zdziwię, jeśli znajdziesz tam coś, co można dziś normalnie kupić w sklepie lub u autora.

Tutaj można postawić tezę, z którą co prawda się nie zgadzam, ale logicznie chyba jest rozsądna: skoro nie można kupić, to może autor nie chce sprzedawać? Przecież nie musi. Ale czy tylko dlatego nie jest to łamaniem PA?

Ja nie planuję kontrolować komukolwiek dysków, helloł! ;) Chodziło mi raczej o "kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci dyskiem" :)

Eagle napisał/a:

A tak w ogóle to: UWOLNIĆ KUBUSIA PUCHATKA !!!!!!!!! ;)

A wiesz dlaczego film Disney'a nazywa się w PL Kubuś i przyjaciele a nie Puchatek?

74

Vasco, wiemy ;) A dyskiem porzucamy na party. No dobrze, a jeśli ktoś ściąga coś z sieci, to coś mu się spodoba i postanowi to kupić?

oto koło :r przyp "pole 3,142857 * :r * :r przyp "l 2 * 3,142857 * :r przyp "i l / 360 powtórz 360 [np :i lw 1] już

75

Po odsiedzeniu wyroku za kradzież sobie kupi ;)