@jury - Po pierwsze: nie jest elegancko kwitowac czyjes argumenty "bla bla bla". Zagadnienia wlasnosci intelektualnej sa dosc zlozone, i przynajmniej dla mnie zawsze byly fascynujace. Kiedys na AOL napisalem nawet cholernie dlugi tekst na ten temat porywajac sie na calkowicie amatorską interpretacje prawa.
Nie da sie tych spraw skwitowac paroma prostymi slowami. Wiec jesli nie masz ochoty czytac zdan wielokrotnie zlozonych albo wypowiedzi dluzszych niz jeden akapit, bo Cie nudza, to mozemy sobie darowac dalsza dyskusje.
jury napisał/a:więc dlaczego całej swojej filozofii odnośnie wynalezienia/stworzenia saksofonu czy zapisu nut wynalezionego przez kogoś wcześniej, nie stosujesz to samochodu/motoru? WSZYSTKO, absolutnie WSZYSTKO czy to "intelektualne" czy "fizyczne" jest stworzone na podstawie wcześniejszych wynalazków. W związku z czym nadal nie rozumiem rozróżnienia na karadzież samochodu vs kradzież płyty z muzyką.
To nie jest zadna moja filozofia. To bylo sprowadzenie ochrony wlasnosci intelektualnej do absurdu, po to by obnazyc niedoskonalosc i umownosc tego pojecia.
I zupelnie nie pisalem tego w odniesieniu do porownania z kradzieza samochodu. Nie mieszajmy wątkow rozmowy.
A co do porownania do kradziezy samochodu to inna sprawa do przemyslenia: klasyczne pojecie kradziezy opieralo sie na pojeciu "straty": kradziez miala miejsce kiedy ktos cos _stracil_.
Pojecie "kradziezy wlasnosci intelektualnej" jest zupelnie inne i opiera sie moim zdaniem na pojeciu "zysku": kradziez wlasnosci intelektualnej ma miejsce wtedy kiedy ktos cos ZYSKAL nie uiszczajac oplaty wlascicielowi praw. Przyjmuje sie domyslnie, ze jesli ktos cos zyskal nie placac, to "wlasciciel praw" musial poniesc STRATE. Tak jakby byla to "gra o sumie zerowej". A tak nie jest.
Przyklad:
Placisz abonament RTV bo posiadasz radio. Ale jesli wstawisz to radio do swojego sklepu, to musisz placic Zaiksowi DODATKOWO, bo inaczej tworca muzyki (a w zasadzie wlasciciel praw do niej) ponosi STRATE. Bo wykorzystujac radio (a wlasciwie utwory w nim nadawane) wpadles na pomysl (TY wpadles!) jak zarobic wiecej przez stworzenie przyjemnej atmosfery w swoim sklepie.
A jesli wpadniesz na pomysl, zeby wykonac fantazyjną dekoracje sklepu z 500 mlotkow (za ktore oczywiscie zaplaciles) i to spowoduje wzrost Twoich przychodow o 200%, to czy podzielisz sie z producentem mlotkow tymi zyskami? Zaplacisz cos DODATKOWO? Przeciez Ty zyskales (dzieki swojej inwencji) za darmo, wiec Tworca mlotka poniosl strate? :)
Chce po prostu powiedziec ze opieranie definicji kradziezy na pojeciu ZYSKU odniesionego przez "przestepce" jest bezsensowne. Nie zawsze zysk jednego czlowieka oznacza strate innego, choc niektorzy bardzo by chcieli zebysmy tak mysleli.
Te rozwazania maja szerokie implikacje praktyczne, w dziedzinie praw autorskich, ale nie tylko.
Pare razy slyszalem wypowiedzi, jakoby oprogramowanie darmowe szkodzilo branzy softwarowej. Ze przez nie ponosza one STRATY (bo sprzedają mniej).
Nie wiem jak jest teraz, ale kiedys urzad skarbowy stal na stanowisku, ze firma instalujaca linuxa powinna zaplacic podatek, argumentujac bodaj w ten sposob ze nie instalujac komercyjnego systemu firma odniosla ZYSK bo nie wydala tych pieniedzy. Generalnie dla US zrobienie czegos za darmo to forma oszustwa ;)
A swa dni temu przeczytalem, ze na skutek nowych regulacji prawnych kierowcy ciezarowek masowo omijaja autostrady platne. Rzecznik jednej z tych autostrad powiedzial ze jego firma "ponosi przez to straty".
Innymi slowy: BRAK ZYSKU naleznego, lub chocby tylko przewidywanego (!) w powszechnym rozumieniu zaczyna byc utozsamiana ze STRATĄ. A to bardzo niebezpieczny sposob myslenia.
Czy jesli ja sciagne sobie gre, ktorej Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ nie kupilbym za cene za ktora jest oferowaną przez dystrybutora, to firma poniosla strate? Zadnej.
Powtorze po raz trzeci: nie zawsze czyjs zysk oznacza strate kogos innego.