hmmm... skoro zostałem już na wiele sposobów wywołany to:
dely napisał/a:Niestety jakoś, ktoś sobie przywłaszczył "scenę" i w jej imieniu występuje. Tak w każdym razie było napisane na ulotce z PGA, że "scena Atari zaprasza na swoje stoisko...". To wg mnie są jakieś kpiny.
He, he ... nie no rozbawiłeś mnie :):):)
Wiesz te papiery które wyciągnąłeś z teczki maja jeden feler ? nie ma na nich podpisu lojalki Kaza ! :D :D
To jest typowe zachowanie osoby, która ma małe doświadczenie w organizowaniu. Wiadomo, że takie ulotki i inne rzeczy powstają w dużym pośpiechu i potem często nie udają się lub mają błędy. W tym konkretnym wypadku ulotkę już ja miałem robić i drukować na godziny przed wyjazdem na PGA, jednak NA CAŁE SZCZĘŚCIE pojawił się 5eba, który to zrobił pomimo pracy do późnych godzin wieczornych. Ja tu mogę powiedzieć tylko tyle że SUUUUPER się stało że jednak zdążył to zrobić do naszego wyjazdu.
Ta ulotka jak wszystkie robione na dzień przed imprezką, ma błędy, oczywiście zauważony został ten który jest "przydatny" do szafki z aktami ( :D ), a nie inny...
Jak ktoś siedzi z założonymi rękami, jak nie musi wziąć urlopu, aby coś zrobić to potem plecie takie rzeczy i wszyscy wiedzą z kim mają do czynienia...
Prawda jest taka, że należy wziąć się do SOLIDNEJ roboty, a nie do bredzenia. Jak ktoś uważa, że coś było nie tak (a my tak uważamy ? jako organizatorzy) to do roboty: zaprojektować ulotkę, wydrukować w dużej ilości, potem marudzić że była nie taka... ale jak się samemu coś zrobi to zwykle jakoś już nie ma się ochoty na bredzenie...
> Poza tym zdziwili się z pewnością, że o scenie na "stoisku" z grami i plakatami (bardzo fajnymi - na marginesie) opowiada, nie urażając jego oratorskich zdolności, Tedec, którego raczej z tej strony nie znamy.
Ja (jeśli dobrze pamiętam) to nic o scenie nie mówiłem (poruszałem zagadnienia sceny jedynie od strony sprzętu, jego ograniczeń itp.), w końcu od tematyki scenowej był kto inny.
Równocześnie pragnę zaznaczyć, że ze sceną Atari i Commodore miałem styczność już na początku lat 90. A to że nic o tym nie wiesz o niczym nie świadczy.
Natomiast z mojej strony w tej dyskusji zupełnie się odcinam od ustalania kto (czyli np. ja) jest bardziej scenowy lub mniej. Jak chcecie wystawiajcie sobie certyfikaty...
> Tedec, którego raczej z tej strony nie znamy.
Mam wrażenie że nie znacie mnie i raczej nie chcecie. Nie znacie tez żadnej strony ;):):)
Mieli to w nosie
Co do wypowiedzi Alexa i Tebe to ze swoich obserwacji zapewniam, że zawartość ulotki na takiej gigantycznej imprezce giercowej mało kogo interesowała (podobnie jak inne elementy które przygotowaliśmy ? jednak musiały one być) co wspominał też Nosty. Sama demoscena chyba nic nikomu nie mówiła, nikt o nią nie pytał (prędzej pytali o Commodore czy ZX), a my (obecni) też o scenie nie wspominaliśmy (przecież to imprezka dla graczy, a prelekcja o demoscenie była tylko takim pojedynczym felietonem w "piśmie" traktującym o czymś innym).
Na ulotce było dobrze widoczne logo AO czyli było wiadomo kto faktycznie zaprasza (jeżeli już ktoś by w to wnikał, ale nie było takich osób które by pytały: a kto to robi ?? (kto to śmie robić), kto tu za bzdury o scenie na wypisywał na tej ulotce ?).
Scena:
Zadziwiają mnie te cytaty definicji demosceny, aby ukrócić danych ludzi.
Tu jest podstawowy błąd logiczny: to że coś się zgadza z definicją (w sensie logicznym) to nie znaczy że już wszystko inne nie jest sceną. Podawanie definicji z Atariki jest też intelektualną łatwizną: odfajkuję kolejne punkty to mam racje itp.
Pragnę zwrócić uwagę tym WIELKIM scenowcom, że kiedyś była taka instytucja jak swaper. Czy wy uważacie że swaper gdy się nazwie częścią sceny to jest nadużycie ??
W mojej ocenie swaper jest potrzebny i wypełnia istotną rolę na scenie, czyli jest częścią sceny (wg prostej zasady każdy wszędzie ma swoją rolę i miejsce).
Dzisiaj rola swaperów ogranicza się do netu (zarówno komunikacja jak udostępnianie softu do ściągnięcia). Dlatego do dzisiaj taka netowa wersja swaperów pozostała i IMHO są to swaperzy i należą do sceny.
Jeżeli posadzić by dwóch muzyków i programistów aby zaczęli coś wykładać, udzielać wywiadów czy rozkładać owe pudełka Atari to mogłoby to nie wyjść lub odmówiliby. Mi ostatnio ktoś z przymrużeniem oka powiedział że powinienem być rzecznikiem prasowym... jednak bardziej serio to koder do tej roli pewnie nie będzie się nadawał. Dlatego potrzebni i scenie są ludzie od komunikacji z prasą na PGA lub gadaniu (niekoniecznie o scenie).
Albo inny przykład: ktoś od lat organizuje party scenowe i co jest ze sceny czy nie ? Wywołam tu Ryśka (nie wiem jak jest faktycznie) ale załóżmy, że poza organizowaniem partów nie ma nic wspólnego ze sceną (zgodnie z przytoczoną definicją). Czy warto taką osobę (teraz już piszę ogólnie bez Ryśka ;) ) wyłuskać i odsunąć na zasadzie: on jest nie nasz... on jest jedynie miłośnikiem...
Jeżeli ktoś chce tu powiedzieć, że tacy ludzie (jak swaperzy i organizatorzy) są niepotrzebni albo nie są sceną, to w mojej ocenie nie rozumieją pojęcia społeczności, a co dopiero sceny...
Można też wtedy tu rzucić kilka haseł z wikipedii np. szowinizm i inne.
> Jest jedna osoba, która potrafi się dogadać ze mną wcześniej podskakując na forum i tocząc ze mną liczne boje - jest to Tedec,
Ja nie chciałem "podskakiwać", oceniałem Ciebie (nie znając Ciebie) po naszych wspólnych znajomych. Myślałem że normalnie rozmawiam. Jednak przekonałem się że mam do czynienia z zupełnie kimś innym i teraz traktuję Ciebie (i innych na tym forum) tak jak trzeba w takich sytuacjach (co nie prowadzi do konfliktów). Wcześniejszy błąd z mojej strony spowodował jakąś bzdurną awanturę.
Jednak jeśli już tu poruszasz ten wątek to nie mam wątpliwości, że przez przypadek (z mojego punktu widzenia) zostałem potraktowany jako ktoś kto się chce wcisnąć na siłę w szczelną i zamkniętą kumoterię. Nie mam za złe że scena jest hermetyczna bo to jest jej cecha nie tylko tutaj. Jednak jest jeszcze zdrowy rozsądek...
> Jest jedna osoba, która potrafi się dogadać ze mną
Ja nie wiem czy można powiedzieć że ja potrafię się dogadać, skoro my ze sobą nie rozmawiamy... gdy ostatnio (kilka lat temu) pisałem do Ciebie to mi odbijało e-maile, od tamtej pory nawet nie próbowałem (i dobrze mi z tym). Natomiast w tym samym czasie rozmawiałem i spotykałem się z wieloma atarowcami i tu można o naszych kontaktach wiele powiedzieć.
> który może poświadczyć, że nie jestem taki straszny, na jakiego wyglądam.
To zależy...
wielu ludzi ma dwie osobowości: netową i tą znaną np. z party ? pytanie o której mówimy ? ;):)
To pytanie retoryczne.
Hororus:
>Nie będę się tu bawił w proroka, ale za 30-40 lat cały ten temat umrze śmiercią naturalną.
Nie umrze, historia ma to do siebie, że zawsze ma swoich żelaznych miłośników (choć nielicznych).
> Inna sprawa, że ja mojego młodego potomka będę edukował w klimtach wiadomoych, ale czy on będzie tym w jakiolwiek sposób zainteresowany?
Tu właśnie można zakładać duże prawdopodobieństwo, że nie będzie. Dzieciaki po prostu sobie same idą swoją drogą, jak będzie chciał będzie zainteresowany Atari, jak nie będzie to go do tego nie zmusimy (choć jak świat długi i szeroki rodzice bardzo chcą swoim dzieciom wtłoczyć np. studia medyczne, prawnicze itp. dla mnie tacy rodzice to przypadki kliniczne ;)
800XL XC12 LDW 2000 Portfolio 1040 ST, STE Falcon 030 (Deskpro) Jaguar
... oraz inne grzyby i Amigi :-P