BTW: To co płacimy (ci co płacą oczywiście) do ZUS (jakieś 140mld) jest od razu wydawane na bieżące świadczenia (200mld). A więc i tak trzeba do tego dołożyć z budżetu 60mld. Jeśli porównać do tego budżet państwa, przychód 280 mld, wydatki 330 mld tak więc w plecy 50mld to widać jak ogromne znaczenie mają wszelkie dłubaniny przy emeryturach. Zaryzykuję stwierdzenie, że państwo to tylko dodatek do ZUS ;-)
To dane za 2014. Nie są precyzyjne, ale pokazują skalę problemu systemu emerytalnego. Z jednej strony prawa nabyte - nie można pomniejszać ludziom emerytur - z drugiej oczekiwania, że na emeryturę przejdziemy szybko a pieniądze będą godne. To prowadzi do zadłużania państwa, czyli w skrócie życia na koszt naszych dzieci i wnuków. Ten system tak działa z założenia (on tak ma).
Konkluzja: Choćby Chu... na ch..., oj przepraszam. Choćby Kaczyński na Tusku, A Kopacz na Dudzie stanął to jedynym sposobem _oddalenia_ nieuchronnej katastrofy (tak, nieuchronnej) jest zwiększanie podatków i wydłużenie wieku emerytalnego.
Między bajki można sobie wsadzić wyświechtane historyjki o wielkich (wręcz nieskończonych...) pieniądzach ukrytych w szarej strefie, bankach, supermarketach… O miliardzie, czy dwóch oszczędności wynikłych z likwidacji parlamentu nawet nie wspomnę. W porównaniu do narastającego długo to wszystko d**a zbita :-)
Politykom pozostają tylko działania pozorne. Robienie szumu wokół jakiejś ustawy żeby media i ludziska się najarali a potem przepchnięcie tej ustawy ze zmianami powodującymi, że jest tylko bełkotem bez znaczenia. No i jest bez znaczenia bo przecież nikt się tym już nie interesuje jarając się kolejną ustawą...
BTW2: Prawie połowa budżetu wojska to emerytury. To dlatego zwiększono wydatki "na zbrojenia" :-)
IMHO: Najpierw pierdyknie ZUS a po nim reszta. A za czyich rządów to kwestia losowa :-P
Nam pozostaje tylko "szoł" :-)