Dely:
Skoro ktos mieszka od 30 albo i dluzej w innym kraju bez zamiaru powrotu. Ma rodzine, dzieci czesto juz tam urodzone. Zajmuje sie swoimi sprawami w kraju w ktorym zyje, tam placi podatki - dlaczego taki ktos ma miec prawo wyboru w kraju, ktory opusicl. Dlaczego ma mnie skazywac na swoj wybor, na ludzi na ktorych potem to ja musze zlozezyc i cierpiec przez idee (np. krzyz w godle i wszedzie tam gdzie sie tylko da bo u nich islam sie rozprzestrzenil), ktore to oni wdrazaja w zycie.
Nie mieszkaja w danym kraju nie glosuja.
Pozatym nie sadze, zeby taki "Czesiek z Grajewa"*, ktory wyjechal jeszcze za poprzedniego ustroju zaglosowal na kogo innego niz na bogobojna prawice.
Ktos spyta - owszem jego wybor, dlaczego nie. A ja odpowiem, ze jak chce glosowac to niech sie potem meczy w tym kraju a nie obserwuje sytuacje zalozonym rekami zza wielkiej wody.
Podam jeszcze taki drobny przyklad ilustrujacy swiadomosc polityczno-spoleczna naszego kraju osoby nie mieszkajacej w Polsce. Otoz moja sasiadka, ktorej maz wyjechal do USA w okresie PRL, otrzymawala od niego paczki z jedzeniem, ubraniem, owocami do roku 2000. Czlowiek nie chcial/nie mogl uwierzyc, ze u nas sie zmienilo. Ze wszystko mozna kupic i dalej slal to co slal zamiast wiekszej ilosci pienidzedzy, o ktore prosila. Jak to wyglada teraz nie mam pojecia bo sasiadka wyprowadzila sie po 2000 roku.
* Nawiazanie do slynnej swego czasu nagrania osoby, ktora dzwonila z USA do Polski. Nagranie krazylo kiedys na kasetach.