laoo/ng napisał/a:Jak ma być na kartridżu to nawet nie będzie jęków, że "to już nie jest atari" (bo to nie jest atari, tylko kartridż do atari ;)).
Zawsze będą takie zastrzeżenia i słusznie, bowiem to "nie jest Atari". Teoretycznie można tam wsadzić co się chce - P4, Geforce GTX 280, itp. zboczenia, ale nie o to oczywiście chodzi. Zalety rozwiązania w postaci cartridge'a są znane i nie warto powtarzać argumentacji.
laoo/ng napisał/a:Interesuje mnie kwestia czy to będzie bardziej jako dopałka, czy bardziej jako platforma do gier z dopalaczami (że ktoś może sobie napisać pod to grę i wydać itp, jak Corina).
Pierwotnie coś w stylu koprocesora. Nie jest to pełny komputer, z własymi układami specjalizowanymi, ani też jeden układ do ściśle zawężonych zadań. Aby móc zastosować go do bardziej zaawansowanych gier, w domyśle z lepszą, różnorodną grafiką, potrzebne będzie rozszerzenie idei i powiększenie dostępnej pamięci na CAR. Na razie nie ma sensu o tym dyskutować, dopóki nie będzie fizycznego prototypu z przykładowym programem, łechtającym wyobraźnię.
laoo/ng napisał/a:Bo jeżeli to pierwsze, to w EPROMie powinien być tylko boot (taki mały BIOS) dla drugiego procesora, a software powinien być swobodnie ładowany z atari.
Taka jest właśnie idea.
laoo/ng napisał/a:Ogólnie okno komunikacji może być małe (8k starczy) ale RAMu na karcie powinno nie brakować.
Czym więcej, tym lepiej. Oczywiście w tym konkretnym przypadku - max 16 kB w przestrzeni adresowej CAR. Wielkość ma znaczenie, bowiem będzie można umieścić bezczelnie w tym obszarze dane dla Antic'a.
laoo/ng napisał/a:No i jaki procesor dałoby się do tego zaprzęgnąć? Może ten fan-made RISCowy wariant 6502 na FPGA, którego można pędzić jak szybko się chce?
Praktyczny sens ma 6502, 65816, ażeby za daleko nie odbiegać od klimatu maluszka oraz dotychczasowych doświadczeń.
Aktualizacja:
macgyver napisał/a:A powstawanie tego typu "pół-środków" spowoduje, że każdy zacznie tworzyć własny standard i z czasem powstanie wielki chaos, bo ktoś napiszę grę/demo/użytek, który nie ruszy bez rozszerzenia "A", ktoś inny zrobi coś co nie ruszy bez dopałki "B", a nagle część softu nie ruszy bez dopałki "C" i w pewnym momencie okaże się, że dopałki "B" i "C" nie mogą egzystować w jednym komputerze, bo wykorzystują te same zasoby.
Określenie półśrodek bardziej pasuje do projektów ingerujących w strukturę wewnętrzną komputera. Nie jest to naturalny, zaprojektowany przez producenta sposób rozbudowy komputera.
Poza tym, w czym problem, że będzie więcej rozwiązań, możliwość wyboru? Niech potencjalni użytkownicy zdecydują co jest lepsze i co stanie się standardem.