Stary, ale Atari

Styl

Komputery z lat 80. robią furorę, bo przypominają spędzone na grach piękne chwile z dzieciństwa.


Po rzece pulsującej czarno-białymi punktami pływają prymitywne stateczki. Wyżej lata samolocik i zestrzeliwuje wszystko, co się rusza. Paweł "Pavelo" Gajewski, 30-letni producent nagrań muzycznych z Gdańska, całe godziny spędza przed ekranem staroświeckiego komputera Atari, grając w "River Raid" albo inne stare gry.
Na fali mody na lata 80. przyszedł czas na cuda techniki sprzed dwudziestu lat. Coraz większym powodzeniem cieszą się stare komputery - Atari, Commodore, Spectrum. Andrzej Mazurkiewicz, sprzedający starocie na warszawskiej giełdzie komputerowej, nie może opędzić się od klientów. Jego biało-żółty bus, ustawiony wśród setek stoisk, zawsze oblepia spory tłumek. Przebierają w starych komputerach po kilkadziesiąt złotych. - Kupują nie tylko kolekcjonerzy, ale ludzie, którzy po prostu chcą mieć w domu stary komputer, jaki pamiętają z dzieciństwa - mówi.
Nową modę widać w Internecie. Wystarczy wpisać do wyszukiwarki hasło "Atari", by już po chwili mieć kilkaset linków: sprzedam, kupię, zamienię, kolekcjonuję. Obok pojawiają się zdjęcia, opisy, a nawet wspomnienia z dzieciństwa.
Pierwszy komputer "Pavelo" zobaczył w 1984 roku na wystawie w Peweksie. Miał wtedy 12 lat. - Wpadłem w histerię, kiedy mama powiedziała, że mi go nie kupi - opowiada. Kosztował 123 dolary - równowartość kilku przeciętnych pensji. Kiedy jeden z kolegów został posiadaczem sprzętu złożonego z klawiatury, magnetofonu i dżojstika, od razu został osiedlowym królem. - Ustalaliśmy, kto którego dnia będzie gościł w jego domu i grał, grał i grał - śmieje się "Pavelo".
Dziś ma w domu 15 takich technicznych staroci. Niemal codziennie zasiada do któregoś i po kilka godzin "lata nad rzeką" albo "zbiera diamenty". - To wielka przyjemność. Ta grafika, muzyczki, aż się na sercu przyjemnie robi - rozrzewnia się "Pavelo". - Jestem uzależniony od komputerów z lat 80. To cuda o topornych kształtach i prostocie działania - mówi.
- One mnie po prostu fascynują - entuzjazmuje się Aleksander Martin, 23-letni pracownik firmy telekomunikacyjnej. Ma w domu osiem Atari, które ciągle przebudowuje i ulepsza. - Wiem, co w każdym w nich siedzi. Wiem, jakie mają możliwości - mówi. Według Michała Setlaka z miesięcznika "PC Kurier" moda na stare komputery bierze się także z ich prostoty. - Fani poznali je od podszewki. Na współczesnych rozbudowanych systemach znają się tylko specjaliści - mówi Setlak.
Żeby wędrować z "księciem Persji" przez 13 najeżonych pułapkami labiryntów, nie trzeba jednak kupować starego Atari. Wystarczy skorzystać z tak zwanej emulacji. Z Internetu można już ściągnąć specjalne programy, dzięki którym zwykły pecet staje się Commodore, Atari albo Spectrum. - Przedpotopowa grafika, muzyka, oprogramowanie działa na nowoczesnych pecetach tak, jak na starych kompach - tłumaczy "Pavelo".
Niedawno doszedł do wniosku, że skoro tak dużo ludzi interesuje się technicznymi antykami, to warto otworzyć dla nich muzeum komputerów. - Marzy mi się, żeby w wielkiej hali zgromadzić dziesiątki starych urządzeń i wszystkie na raz uruchomić - opowiada.
To chyba dobry pomysł na biznes. Fani komputerów mogliby wreszcie wynieść stare sprzęty ze swoich zagraconych mieszkań, a w chwilach nostalgii wpadać do interaktywnego muzeum.




Magdalena Łukaszewicz



Artykuł ukazał się w tygodniku Newsweek Polska, w numerze 19/02 na stronie 88

Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga powinni pokazać listy uwierzytelniające. J. Tuwim