Kwestie reakcji sOnara i jej proporcjonalności lub nie zostawmy proszę. To nasz kolega, więc nie jest to tamat na publiczną debatę.
Potraktowanie kilku jego ostatnich postów jako żart lub chwilową niedyspozycję było najlepszym co mogłem zrobić.
Przypomnę Ci tylko, że w zeszłym roku omawialiśmy długo reakcje innej osoby na min Twoje działania i stałeś wtedy twardo na stanowisku, że nie odpowiadasz ze reakcje i konstrukcję psychiczną dorosłej osoby. Nie było Ci ani odrobinę przykro, że niechcący mogłeś doprowadzić kogoś do kiepskiej kondycji i być przez niego uważanym za stalkera (nie tego od Strugackich). Jesteś więc jednym z ostatnich, którzy powinni stawiać taki zarzut.
Mi jest przykro, że nie rozpoznałem na czas poziomu wrażliwości sOnara i zrobilem mu nieumyślnie przykrość. Powtarzam: nie czuję się winny odwołania zlotu, ale gdybym mógł, to bym jednak te posty wycofał. Bo lubię sOnara, choć, jak widać, znam go za mało.
"Robienie gnoju"? Pokaż mi proszę jeden mój post słownikowo na poziomie bruku, czy o poziomie agresji nieakceptowalnym na tym forum..
drac030 napisał/a:To cóż, skoro już byliście uprzejmi omówić s0narowi sposób, w jaki ma zrobić party, to czego dyskusja miała dotyczyć dalej? Jego firanek? Kwiatków na oknie? Zawartości lodówki? Niestosowne, prawda? A narzucanie ludziom, którzy są atarowcami od końca lat '80 albo początku '90, co mają mieć za Atari, a co nie, jest stosowne?
A narzucanie mi jest stosowne?
Nie mieszkam z sOnarem i nie jem z nim. Nie interesuje mnie więc jego wystrój wnętrz i menu. Natomiast wyraziłem szczerą chęć wzięcia udziału w zlocie. Czynnego wzięcia udziału. Dlatego przyznałem sobie prawo głosu _doradczego_ w tej sprawie.
Rzeczywiście, sOnar nie nazwał swojego zlotu "I Demokratyczny Zlot Atari Fortification 2k15", ale przyjąłem optymistycznie, że jest to nasz WSPÓLNY event. Owszem, szefem organizacji jest sOnar i on ma (miał) głos decydujący, ale zlot jest dziełem zbiorowym. Ktoś organizuje atrakcje, ktoś sponsoruje nagrody, ktoś pisze prace (co też jest przyczynieniem się do sukcesu zlotu).
Głosu decydującego nikt sOnarowi nie chciał i _nie mógł_ zabrać. Sam się go pozbawił rezygnując ze zlotu. Ja rościłem sobie jedynie prawo do pomocy, do głosu doradczgo.
Za innych dyskutantów i formę ich wypowiedzi nie odpowiadam, bo nie zapisywałem się do żadnej organizacji, nie brałem też udziału w nieformalnym spisku. Dlatego proszę, nie zwracaj się do mnie w liczbie mnogiej.