Vasco/Tristesse napisał/a:Bartek: ale Lotharek nie wziął od niego żadnych pieniędzy, nie podjął się żadnego zobowiązania.
Nie odnoszę się do wymiany maili tylko do ''pokrętnego'' toku myślenia Pin-a. Poza tym sprzedaż czyli wg Ciebie podjęcie zobowiązania jest dopiero ostatnim etapem procesu sprzedaży.
Pin napisał/a: A tu "pracuje" jeden człowiek, który po godzinach wykonuje pracę ponad swój wolny czas. Może rozumiem to dlatego, że wiem jak wyglądają realia w tej konkretnie sytuacji ;)
Ale co to zmienia? Ty znasz realia, to nie znaczy że każdy (potencjalny) klient ma znać. Od razu przypomina mi się wymiana zdań z panią z UPC - ''to nie nasz wina, nasi instalatorzy to podwykonawcy....''
A co to klienta obchodzi?
Bluki napisał/a:Dlatego to sprzedawca płaszczy się przed potencjalnym nabywcą towaru i o partnerstwie nie może być mowy (inaczej klient pójdzie tam, gdzie będzie traktowany jak „pan”).
Jak już masz wyrobioną, uznaną markę, wówczas klient może cię traktować jak partnera (bo ma do ciebie zaufanie). Może, nie musi.
Kolejna bzdura, funkcjonująca jedynie w naszym niedorobionym społeczeństwie. Własnie tak funkcjonuje 95% kupujących. Myśli że jak chce zostawić 5zł to może sprzedającemu na głową wejść. Na szczęście są coraz częściej sprowadzani na ziemię, choć powinno to się odbywać w grzeczny i kulturalny sposób.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/klient-nasz-cham/yl7yp
p.s. żeby nie było nieporozumień, w żaden sposób nie odnoszę się do wymiany maili z pierwszego posta. Akurat na ten temat mam swoje zdanie i zachowam dla siebie.
Who loves kids? Charlie Waffles!! Damn right...