a propos zlotego:
Przyłączenie do strefy euro oznacza, że zostaniemy zmuszeni do pozbycia się silnej złotówki i przyjęcia słabszego, chociaż też oczywiście niewątpliwie silnego euro. Każdy, kto kiedykolwiek wymieniał pieniądze, wie, że najważniejszą sprawą, jest w takich momentach kurs wymiany. Skoro zatem złotówka rośnie w siłę, to oznacza, że jedno euro będziemy mogli dostać już za trzy, a najwyżej ? za trzy i pół złotego, a nie ? jak kiedyś - za cztery i pół. Korzyść niewątpliwa, a skoro tak, to powinniśmy uświadomić sobie, że przyczyną, a w każdym razie głównymi przyczynami naszego bogactwa są deficyt budżetowy, dług publiczny i emigracja zarobkowa. Skoro tak, to czyż deficyt nie powinien być jeszcze wyższy, podobnie, jak dług publiczny i emigracja? Na co jeszcze czekamy? Niech tylko ostatni nie zapomni zgasić światła!
(?)
Kolejne rządy nie tylko projektują budżety z deficytem, ale również pokrywają deficyt dochodami ze sprzedaży obligacji skarbowych. Wynika z tego, że prowadzą identyczną politykę, zatem różnice programowe miedzy nimi wcale nie są aż tak duże, jakby wynikało z propagandy. Te obligacje, jak wynika ze statystyk, kupują zagraniczni inwestorzy, vulgo lichwiarze, płacąc za nie dolarami lub euro. Stąd wzmożona podaż euro i dolarów, a zgodnie z prawem podaży i popytu, które ani na chwilę nie przestaje działać, złotówka rośnie w cenie, czyli ? rośnie w siłę.
a wiec racja, zlotowka nie jest przeszacowana. No ale jak to? Ano to my jestesmy przeszacowani, co sie juz nie dlugo okaze. hehehe (szyderczo sie smieje)