Ogólną przyczyną sytuacji z powstaniem Atari Fan numer 6 było przysłowiowe "rzucenie się z motyką na słońce."
Będę starał się krótko opisywać ale nie wiem jak się to uda, ponieważ sytuacja była dość skomplikowana.
Pierwszym numerem AF, który reaktywowałem po śmierci Vulgara, z którym to razem zrobiliśmy numery 1-4, był numer 5.
Numer piąty był, fajnym, miłym zaskoczeniem dla uczestników SillyVenture. Mimo iż nazywałem go party version, ponieważ zawierał dużo błędów odbiór go był mega pozytywny. Wszystkie Atari Fany, łącznie z tymi pierwszymi (1-4), były finansowane przeze mnie i wykładałem pieniądze na ich druk. Niestety, ale mój charakter, a także uznanie Atari Fana jako dobro ogólne demosceny Atari, w dużej mierze przekazywałem numer AF#5 za darmo uczestnikom SV (bo przecież każdego przynajmniej z twarzy znam:) ale nie tylko wtedy, także później w różnych sytuacjach, spotkaniach, zlotach. Na dodatek połowa z całego nakładu została rozesłana do kilku punktów tzw dystrybutorów regionalnych. Żaden z tych punktów nie odesłał mi nawet złotówki ze sprzedanych numerów AF.
Tak więc numer piąty Atari Fana był sukcesem pod względem odbioru przez Czytelników, ale porażką pod względem finansowym.
Generalnie o komercyjnym wydawaniu takiego czasopisma nie może być mowy. Wielką zasługą, że w ogóle są one wydawane należą się autorom testów, którzy robią to dla Was, chcąc podzielić się swoją wiedzą, po prostu pobawić się tekstem, robią to nieodpłatnie (jedynie za darmowy egzemplarz tego czasopisma).
Idąc za ciosem zacząłem prace nad numerem szóstym AF, jakoś mniej więcej na półtorej miesiąca przed SillyVenture, na którym miała być premiera. Wraz z postępem prac, wzmagał mi się apetyt na to aby pismo było czymś wyjątkowym, z jednej strony "prawdziwym drukowanym", w pełnym kolorze, obszernym a jednocześnie zawierał pewnego rodzaju "smaczki" typu ogłoszenia w retro stylu (info o Warsztatach w Mermecie, ogłoszenie SERWIS ATARI), wstawki graficzne takie "Najlepsze ceny węgla tylko na AOL" itp. Pomyślałem także, że fajnie aby, tak jak w czasopismach z epoki były elementy wtedy obecne, czyli dodana dyskietka do czasopisma tzw Cover Disk, a także przynajmniej jeden listing do przepisania samodzielnego z AF'na i uruchomienia na komputerze, co się udało i pojawił się listing prostej gry w STOS na ST. Pomyślałem też, o tym aby były fajne reklamy, jak w pełnoprawnym piśmie. Pomyślałem, skontaktowałem się z kilkoma znanymi osobami, które coś tworzą i tak powstały strony informujące Was o produktach, albumach, grach czy innych czasopismach związanych ze światem Atari. Oczywiście, nie wzięliśmy od nich żadnych pieniędzy, nie otrzymaliśmy produktów itp. Taka nasza darmowa pomoc z jednej strony, z drugiej fajne uzupełnienie czasopisma.
W ramach jedzenia apetyt wzmagał się i gdy już było np 96 stron to mówiłem dociągnijmy do 100 stron, niech to będzie coś wyjątkowego. Tak też się stało, numer 6 urodził się w liczbie stron 140, wszystkie pełnokolorowe. Kolejnie pomyślałem o tym aby gdzieś wyeksponować ten wyjątkowy, jak mi się wydawało numer AF. Zrobiłem więc stronę internetową, wraz ze sklepem gdzie możliwa jest i była opcja zamówienia go.
Prace nad numerem szły:
- autorzy tekstów bardzo dopisywali, więc spływały one sprawnie, przy pomocy w kontakcie z autorami tekstów, następnie korekcie błędów poprosiłem niezawodnych Lucy i Kroll'a, byli często non stop ze mną przy składaniu czasopisma (autorom tekstów już wcześniej dziękowałem parokrotnie :),
- inicjacja działań i pomysłów, z kim zrobić i komu wydelegować np wykonanie wywiadu czy jakie imprezy opisać, itp działania,
- cały layout, całe DTP, wszystko co znajduje się w każdym z tych numerów (5-8) obciążało mnie, przyjemnie ale jednak - 100% prac musiałem sam wykonać,
- oprócz grafik na stronie ze spisem treści, gdzie wykorzystana (za jego zgodą i współpracą rzecz jasna) została grafika MotionRide'a z invitki na konsolę Atari Jaguar, resztę piktogramów i prac graficznych także sam musiałem wykonać,
- ogólnie jakikolwiek zawarty pomysł jaki możecie dojrzeć w numerze musiałem wymyślić, nikt mi w tym nie pomagał, np słowo wstępne jest trochę podobne graficznie do kiedyś wydawanych czasopism STe Fan, nazwy działów np Komputerowo-konsolowy Klub AA, pomysł na podział na dział AF i dział JagNES - gdzie opisywane są też gry na NESa czy też opisujemy inne konsole i rozwiązania do nich,
- strona www i sklep, całość prac musiałem sam wykonać, od pomysłu grafiki, wdrożenia, za stałe testowanie oczywiście dziękuję Lucy i Kroll'owi,
- pomysł oraz wykonanie okładki to również czas jaki spędziłem aby, mam nadzieję spójnie i ładnie to wyszło,
- sprawy techniczne, załatwienie odpowiedniej drukarni, również na moich barkach leżało,
- nawet napisanie WSTĘPNIAKA w całości zostało przeze mnie wykonane, wymyślone,
Powyższe opisanie przeze mnie działań jakie zaistniały podczas tworzenia AF#6 nie miały na celu jakieś wskazanie, że sam całe czasopismo zrobiłem bo to nie jest prawdą, jest to dzieło wspólne ale jednak najcięższe prace prowadziłem sam przy stałej obecności Krolla a także Lucy i Kaza z którymi konsultowałem moje pomysły i jak oni to widzą. Czy to ma sens i będzie to interesujące dla Czytelników.
Lista czynności, które powyżej została wymieniona ma jedynie przedstawić iż w każdym "normalnym", komercyjnym wydawnictwie istnieje kilka wydzielonych działów zajmujących się poszczególnymi elementami tworzenia "dobra drukowanego" na przykład dział graficzny, redakcja, dział DTP, dział odpowiedzialny za internetowy byt. Był prężny dział do kontaktów z autorami oraz korekt tekstów.
Większa jednak część działań została przeze mnie samemu wykonana co było bezpośrednią przyczyną problemów z wydaniem numeru szóstego AF'a. Prace nad tym numerem były prowadzone przez 1,5 miesiąca około, w zakresie godzin przekraczających ośmiogodzinny tryb pracy. Często było to 12-15h dziennie, przez 7 dni w tygodniu, oczywiście ze zintensywnieniem tych działań wraz ze zbliżającym się SillyVenture. Wraz ze mną siedział non stop Kroll i Lucy oczywiście :)
Przez to zupełnie na kilka tygodni zarzuciłem prace zawodową, zupełnie praktycznie nie robiłem nic. Poprzesuwałem projekty dla klientów na termin "po premierze AF#6". Tu się nie działo nic złego. Ale, w tym czasie nasz rząd zintensyfikował szybkość ściągania podatków. Jako, że nie zarabiałem przez ten czas, nie wystawiałem faktur, stało się coś czego się nie spodziewałem, US ściągnął podatki ode mnie z konta po tygodniu ich terminu zapłaty. Normalnie, gdybym te 1,5 miesiąca pracował nie było by problemu. Ale zrobiła się spora luka finansowa, związana z brakiem moich działań zawodowych. Były oczywiście to środki przeznaczone na wydruk AF, pieniądze, które wpłacali przyszli Czytelnicy pisma.
W tym momencie spanikowałem, zamknąłem się w sobie, nie wiedziałem co mam zrobić co z perspektywy czasu było totalną głupotą bo wystarczyło przedstawić sytuację przyjaciołom, którymi byłem otoczony. Poddałem się po prostu. Czułem, że jest to moja wina, ale zmęczenie, panika, niemoc spowodowała, że zniknąłem, nie wiedząc co robić. Przez dłuższy czas też nie mogłem dojść do siebie po tym. Presja była ogromna, nie widziałem jak wejść, którędy i wrócić, wyjaśnić. Za co bardzo przepraszam.
Przyjaciele, których zawiodłem, a opisałem ich we wczorajszym poście kto to, podjęli się akcji, którą miała wszystko mówiącą nazwę "Grupa ratująca Atari Fana". Pozyskali oni środki od pomagających, wpłacających i udało się dzięki nim wydać AF#6 w terminie późniejszym. Za co jestem im ogromnie wdzięczny i bardzo im dziękuję.
Ze sprzedaży Atari Fanów, wszystkich numerów, od numeru 1 do numeru 6 zebrała się też kwota, która w 80% procentach pokrywała kwotę, która została przekazana na ratowanie AF6, można więc było oddać pieniądze osobom, które pomogły a których wczoraj wymieniłem. Ku zaskoczeniu nikt z nich nie chciał zwrotu, przeznaczając środki te na wydanie kolejnych numerów czasopisma AF! Niesamowite!!! Środki ten jednak nie zostały wykorzystane podczas wydania kolejnego, ostatniego numeru Atari Fana o numerze 7. Moja sytuacja finansowa się unormowała i nie były mi one, te środki potrzebne. Leżą bezpiecznie na koncie, nie moim a jednym z osób z grupy "Grupy ratującej Atari Fana".
Kilkanaście miesięcy trwała moja zła passa, nie wiedziałem jak mam wrócić do społeczności, jak wytłumaczyć, jak się zachować się na moje beznadziejne zachowanie, które było zupełnie bez sensu, osoby będące w moim pobliżu, gdybym przedstawił im stan na 100% pomogliby i nie było takiej beznadziejnej sytuacji.
Przepraszam, to słowo, które parokrotnie, głośno chciałbym tu wypowiedzieć.
Nie łatwo było mi się też stawić na ostatnim LP, ale pomyślałem, że skoro ta społeczność od dawna jest mi bliska i sporo jej zawdzięczam, dobrze się w niej czuję, sam też sporo starałem się wnieść do niej. Społeczność ta to ludzie i to jest wartość, dlatego też Pin podałem Tobie rękę żegnając się ponieważ znamy się już długo i żal mi wartościowych znajomości.
Dziękuję też oprócz "Grupie ratującej Atari Fana" i darczyńcom, którzy wpłacali środki na wydanie AF6, które są nadal w redakcji AF (do obioru, coś z tą kasą trzeba w końcu zrobić, jest na razie w zawieszeniu) osobom, które usilnie próbowali złapać ze mną kontakt, zapytać się co się stało i ostatecznie być przy mnie nadal. A osobami tymi byli Jesionen, Kroll, Lucy, Arti, Paptak, Cichy, Kaz, Barman, Falcon030, Sqward, Grey. Szczególnie też AdamowiK. Dzięki.
Mam nadzieję, że wytłumaczyłem i przedstawiłem sytuację. Nigdy ona już nie będzie miała miejsce, bo wiem kim się otaczam.
dzięki
a przy okazji, chciałbym pokazać Wam nowego Atari Fana, który premierę swoją miał mieć na grudniowe SV, ale niestety nie udało się skończyć go, kolejnym terminem było LP, sytuacja była podobna. Po prostu pamiętam już, że nie tylko tym człowiek żyje ;)
Grafika na okładce została specjalnie wykonana dla AF#8 przez człowieka zza oceanu, ale po szczegóły zapraszam za miesiąc około ;)